Powrót do ARCHIWUM
DACHOWIEC najlepsze forum o kotach
Powrót do DACHOWIEC
Bapilka

Wysłany: 22-01-09, 13:30

STERYLIZACJA



Witam serdecznie,

Chciałabym zaopiekować się kociakiem. Mam w związku z tym pytanie odnoście kastracji/sterylizacji. Gdybym chciała kocurka to na pewno bym go wykastrowała (złe doświadczenia zapachowe z niewykastrowanym kotem), ale co z kotką. Raczej zdecydujemy się na płeć żeńską i nie wiem jakie są zalecenia. Sterylizować czy nie?
olga

Wysłany: 22-01-09, 13:33



Zdecydowanie tak: zarówno dla Waszego komfortu jak i dla zdrowia kotki.


matyldakrak

Wysłany: 22-01-09, 13:57



ja mam kota i kotkę i oboje są wysterylizowane dla ich i mojego spokoju


Bapilka

Wysłany: 22-01-09, 15:21



Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Wiem, że pewnie ciężko powiedzieć, ale jakiej płci kotka lepiej przygarnąć? Są jakieś znaczące różnice? Oprócz tych oczywistych... ;)


ikxio

Wysłany: 22-01-09, 15:22



zdecydowanie tak, zarowno kocurek jak i kotka, kiedy- to juz zalezy od weta - musi okreslic stan zdrowia i rozwoju zwierzatka, czy juz nadaje sie do kastracji.

wydaje mi sie , ze nie ma, kocurki sa na poczatku moze troche bardziej "rozrabiackie", koteczki jak instynkt im podpowiada "sprytniejsze" bo potem one sa odpowiedzialne za wychowanie potomstwa, ale w domu i po sterylce/kastracji to chyba wszystko jedno. to juz trzeba trafic na kota eksentryka, albo nerwicowca zeby przytulancem nie byl. choc sa koty, ktore mialy paskudne dziecinstwo i asymilacja z ludzmi trwa dlugo.


olga

Wysłany: 22-01-09, 15:55



Ja uważam, że jest to dokładnie obojętne :)
Po kastracji koty stają się "bezpłciowe" a zarówno kocur jak i kotka są miłymi towarzyszami w domu.
Bezpłciowe - mam na myśli, że zachowania związane z rozrodem już zupełnie ich nie interesują i całą uwagę poświęcają domownikom i domowi.

I tak więcej zależy od indywidualnych cech zwierzaka i wychowania :)


martynka

Wysłany: 22-01-09, 17:59



Bapilka, ja sterylizuje i kastruje kocieta w 3 mies zycia,świetnie znosza ten zabieg,szybko sie wybudzają.


ikxio

Wysłany: 22-01-09, 19:44



martynka, jestes na tym forum wyjatkiem, nie ma weta ktoremu bym dala tak malego kotka do sterylizacji. zreszta i tak wiekszosc jak Bapilka, nie ma kotow w hodowli wiec spokojnie mozna poczekac, az kot dojrzeje, a weci tez raczej nie rwa sie do sterylizacji malych kotkow.


olga

Wysłany: 22-01-09, 19:46



Moja wetka powiedziała, że kotki sterylizowane przed pierwszą rują mogą nie trzymać moczu w późniejszym wieku.
Bruno już dojrzała, ale ze względu na jej wypadek muszę odłożyć sterylizację do początku lutego.


matyldakrak

Wysłany: 22-01-09, 19:55




Bapilka napisał /a:
Wiem, że pewnie ciężko powiedzieć, ale jakiej płci kotka lepiej przygarnąć? Są jakieś znaczące różnice? Oprócz tych oczywistych...
najlepiej mieć to i to tak jak ja :-D

najlepiej jest zrobić tak-przyjrzeć się i już wiesz który kot będzie w sam raz dla Ciebie, bez względu na płeć


olga

Wysłany: 22-01-09, 20:01



matyldakrak, popieram w całej rozciągłości


Chiqita

Wysłany: 22-01-09, 20:14



A co do wieku sterylki to mój wet mowi ze musi to byc min. 2 tygodnie po pierwszej rui czyli po 6 mies. życia


matyldakrak

Wysłany: 22-01-09, 23:02



no to szkoda że nie wiedziałam Bunia 1-szą rujkę miała w wieku 4,5 miesiąca, a ja ze strachu że tak wcześnie czekałam jeszcze pół roku.


Chiqita

Wysłany: 22-01-09, 23:33



Moja miała w wieku 5-5.5 mies. a wysterylizowałam ją w wieku 7,5 mies.


cysia

Wysłany: 23-01-09, 12:38



hmmm...mój kocur skończył 7 miesiecy, ale jeszcze go nie wykastrowałam, bo nie czuję przykrego zapachu...lepiej poczekać jeszcze trochę, aby jego układ moczowy bardziej dojrzał, prawda??


olga

Wysłany: 23-01-09, 12:40



Uważam że tak.


cysia

Wysłany: 23-01-09, 12:50



To czekamy dalej ;) dzięki olga :*


matyldakrak

Wysłany: 23-01-09, 15:09



eee tam ja wyciełam kocura jak miała 4 miesiące-wet powiedział że nie ma na co czekać tym bardziej że wielkie kocisko


ikxio

Wysłany: 23-01-09, 15:41



cos Wam napisze, nie mowcie , ze kocury rujki nie maja =D =D, dzis slysze dracego sie pod oknem kota, myslalam ze to jakas biedna koteczka rujki dostala, a to przyszedl wedrowny, sliczny, wielki, rudy. zaden z moich wedrownych, usiadl pod wejsciem na basen i morde pruje na pol wsi. w koncu sie poniosl, patrze mu w dupinke a to kocur!!! koncert urzadzil jak kotka, obsiusial okolice i poszedl dalej.


Alexa

Wysłany: 23-01-09, 15:45



Jak idę do pracy to czuję wszędzie poznaczony teren przez kocury,marcowanie styczniowe się zaczyna.


Moniś

Wysłany: 23-01-09, 18:58



Ja się za tydzień będę umawiać z Tosią na sterylke... Od wczoraj ma rujkę i spać się nie da :(

Jadę kupić jej coś na zatrzymanie bo strasznie się męczy a przy okazji nas :(


ikxio

Wysłany: 23-01-09, 19:01



weekend przed Toba, pierwsza rujka nie jest dluga.


Moniś

Wysłany: 23-01-09, 22:18



To już druga, pierwszą już miała ale dużo spokojniej przeszła niż ta... vet dał mi tabletki dla niej, mam nadzieję że pomogą....


ikxio

Wysłany: 23-01-09, 22:20



jesli provera, to w 1 dzien sie skonczy.


Moniś

Wysłany: 23-01-09, 22:24



Promon Vet...


olga

Wysłany: 23-01-09, 22:26



Provery o ile wiem nie podaje się w czasie rui, tylko przed. A ten Promon to nie wiem co.
Wielu weterynarzy w ogóle już nie stosuje prowery ze względu na liczne i poważne skutki uboczne.


ikxio

Wysłany: 23-01-09, 22:28



jednorazowo nie zaszkodzi na pewno.


Chiqita

Wysłany: 24-01-09, 15:01



A jakie śa te skutki uboczne??


Alexa

Wysłany: 24-01-09, 15:13



Skutki uboczne to ropomacicze itp.


ikxio

Wysłany: 24-01-09, 15:23



moze , ale nie musi wystapic rak macicy lub sutka, choc to raczej u kotow o ewidentnych sklonnosciach i dlugim stosowaniu. moze tez powodowac tycie .promon vet to weterynaryjna wersja provery, nic innego jak tabletka, kiedys stosowana jako antykoncepcyjna, potem juz tylko jako lek w przypadkach niedoborow hormonalnych, bo zastapily ja nowoczesniejsze. od siebie dodam, ze nie za bardzo wierze w te skutki uboczne, bo mama i kociary od mamy nie mogac wylapac piwnicznych podaja im provere w jedzeniu, niektore kotki maja juz po 11- 12 lat i sa zdrowe. jest ich kilka, od lat populacja utrzymuje sie na stalym poziomie, tylko sie starzeje. nie przybywa malych kociakow.


Chiqita

Wysłany: 25-01-09, 11:09



To w takim razie chyba będą zdychać powoli, aż nie zostanie ani jeden


Moniś

Wysłany: 25-01-09, 13:03



Nie wiem gdzie powinnam więc piszę tutaj: Jak wiecie przedwczoraj zaczęłam dawać Tosi promon vet, od tego czasu dziwnie się zachowuje, cały czas sie drapie lub liże futerko (albo śpi albo się liże i drapie)... do tego dziś zwymiotowała jakąś taką wodą, wczoraj ponoć też :( niewiem czy to ma jakiś związek z lekarstwem? nie mogę się do żadnego veta dodzwonić :(


ikxio

Wysłany: 25-01-09, 13:47



to trudno powiedziec, ale raczej nie powinien to byc efekt samego leku, ja nigdy kotom nie dawalam wersji weterynaryjnej tylko ludzka provere. moze ma jakies uczulenie na wypelniacz - leki dla zwierzakow sa pod tym wzgledem nie zawsze takie jak dla ludzi. co do wymiotow - jak kot bez przerwy sie wylizuje to chce czy nie nalyka sie siersci - to moze wymioty powodowac. a co do drapania? moze jakas pchle zlapala, o to nie trudno, mozna przyniesc z zewnatrz i na kota wkoczyla. a w ogole je i pije normalnie?


Moniś

Wysłany: 25-01-09, 13:50



no właśnie nie, je mało i też mało pije... dodzwoniłam się do lekarza, twierdzi że to może być reakcja uczuleniowa żebym odstawiła małej lek i poszła jutro do lecznicy... tak też zrobię. powiedział też że nie spotkał się żeby ten lek uczulał ale skoro są takie obiawy to wskazują na uczulenie.... troszkę mi lepiej...


ikxio

Wysłany: 25-01-09, 13:53



glaszcz maluszka i nie martw sie, napisz czy mu sie do wieczora porawilo.


olga

Wysłany: 25-01-09, 14:14



Także nie słyszałam o nadwrażliwości na proverę, nie w takiej postaci, ale wszystko możliwe. Słuchaj weta, małej na pewno będzie lepiej.
Pogłaskanko


olga

Wysłany: 05-02-09, 19:47



Jutro Bruno idzie na sterylizację. Proszę trzymać kciuki.


jareth

Wysłany: 05-02-09, 21:00



Kciuki będę trzymać,tylko powiedz o której,rano kąpię Bonda.


olga

Wysłany: 05-02-09, 21:00



Będzie wieczorem, ok. 21.00 więc zdążysz nawet na wieczorny spacer ;)


Alexa

Wysłany: 05-02-09, 21:21



Przez 2 wolne dni dopilnujesz Bruno, ja zawsze też doradzam wszystkim te zabiegi w piątek.


olga

Wysłany: 05-02-09, 21:26



jareth, Wetka zaczyna pracę o 16:00 a kończy o 21:00. Ale piątek to dobry dzień, bo potem jest sobota i wolne.


Alexa

Wysłany: 05-02-09, 22:02



Dla mnie najgorsze było to że nie mogłam dać kotkom jeść,a one całą noc mnie prosiły o jedzenie-miały zabieg rano.


olga

Wysłany: 05-02-09, 22:08



U mnie obie będą pościły - Bondi nie zaszkodzi jeden dzień głodówki. Ale Bruno to sucharek, mam nadzieję, że nie osłabi się zbytnio.


ikxio

Wysłany: 05-02-09, 22:13



nie bedzie tak zle, pol dnia glodowki nie powinno za bardzo wplynac na kondycje. musi byc dobrze.


Fonsitos

Wysłany: 05-02-09, 22:15



Przecież jeden dzień nie powinien zaszkodzić. Trzymamy kciuki.
W sumie dla mnie wadą takiego późnego zabiegu jest to, że nie mogłabym być dla kici całą noc "na dyżurze". No bo jakby się coś działo (TFU TFU TFU) to kiciek Ciebie nie obudzi. Heh, zobaczymy jak będę panikowała jak Diabla i Mefista będziemy kastrować.


Alexa

Wysłany: 05-02-09, 22:19



Z kastracją kocurków jest mniejszy kłopot,ale też trzeba im poświęcić uwagę.Puszek już wieczorem brykał ,jadł,załatwiał się a rano był kastrowany.


olga

Wysłany: 06-02-09, 19:52



Czekam na telefon, wetka ma zadzwonić kiedy mam przyjść.


Fonsitos

Wysłany: 06-02-09, 22:02



olga, już?
Przy okazji "podbiorę" wątek Bruno... Jeśli chodzi o Diabla... To hmm... no jesteśmy razem u rodziców (moich) i brata (Diabla). No i tego, no... yyyy Ja wiem że zwierzaki mają inne normy. Ale tego... No Diablo bzyka Mefista. Chwyta go (boleśnie) zębami za szyję włazi na niego i próbuje. No chyba w poniedziałek u weta chyba termin obstukam. Jutro i tak z Mefistem miałam jechać (bo on wychodzący jest, a u sąsiada jest parę kociczek). Heh. Nie sądziłam że tak szybko.


Alexa

Wysłany: 06-02-09, 22:07



ile mają miesięcy kocurki?


Fonsitos

Wysłany: 06-02-09, 22:09



7 ukończone. Chciałam poczekać do roku ale chyba nie wyjdzie. Poradźcie bo nie mam doświadczenia w kastracji.


Alexa

Wysłany: 06-02-09, 22:12



Czują wiosnę w powietrzu,porozmawiaj z wetem i jak trzeba to kocurki na zabieg umów.


Fonsitos

Wysłany: 06-02-09, 22:18



No jak pisałam co do Mefista decyzja była podjęta że jutro na termin a Diabla chciałam jak najdłużej przytrzymać. Ale to chyba nie jest aż tak wcześnie prawda? Tzn te ewentualne efekty uboczne. (A pisałam że będę panikować)

P.S Same geje w domu... Mefisto też poczuł wiosnę. Czekam na Uwe. Z nim będzie problem jakby co.


ikxio

Wysłany: 06-02-09, 22:22



nie powinno byc klopotow, u kocurkow to idzie czasem szybciej, wiosne poczuly i jak piszesz, ze obok sa kotki to i zew natury sie odezwal. zapach wniesc mozna tez i na butach. ale dobrze, z w pore wychwycilas.


Alexa

Wysłany: 06-02-09, 22:25



Czyli Diablo idzie jutro na zabieg? Nie martw się na zapas,wszystko będzie dobrze,trzeba tylko pilnować potem żeby kotki nie utyły i miały dużo ruchu to nie zaczopuje się cewka moczowa i nie zrobią kamienie. ;-)


Fonsitos

Wysłany: 06-02-09, 22:26



ikxio, prawie z dnia na dzień. Trzy tygodnie temu takich akcji nie było. No i nietrudno było to zauważyć bo robili TO ;) na środku salonu drąc się oboje.
Mefiściak miał jutro na termin się umówić (tzn miała wetka go obejrzeć i powiedzieć czy już). No a Diablo w takiej sytuacji na kontrolę jedzie w poniedziałek (po świerzbowcu) to wtedy pogadamy. Robactwa już nie ma więc chyba nie będzie przeszkód. Martwię się trochę Mefistem bo jego już jest dużo (zmierzę wg FBMI pozniej, bo teraz ich się nie da złapać) i pewnie ma tendencje do tycia. Diablo jest o wiele wiele chudszy od M. no i bardziej niejadek.


ikxio

Wysłany: 06-02-09, 22:39



to sie okaze po kastracji, bo niekoniecznie musi przytyc, mlode koty az tak nie tyja, to sie pojawia tak w wieku 4-5 lat, mniej ruchu, a jedza jak dawniej. najwyzej bedziesz musiala mu troche ograniczyc jedzenie, ale jak bedzie brykal to nic sie nie powinno stac. a swoja droga niezly teatr urzadzily kocurki =D =D ;-)


Aga

Wysłany: 06-02-09, 23:04



A jak tam Bruno?


olga

Wysłany: 06-02-09, 23:11



Jestem, będzie niezapomniana noc.
Bruno dochodzi do siebie bardzo hałaśliwie. Naczekałam się trochę, bo zabieg opóźnił się o godzinę. Za to całość od podania głupiego jasia do otrzymania podbudzonego kota do rąk trwała pół godziny. Teraz czeka mnie sądna noc bo Brunisia pokazała charakterek i zachowuje się bardzo agresywnie. Okropnie się awanturuje, na szczęście nie próbuje latać po mieszkaniu.
Bondi oszalała z niepokoju: trzęsie się i za wszelką cenę próbuje uspokoić małą, co powoduje napady agresji. Nie mogę jej zamknąć, bo z kolei wtedy ona się drze.


Alexa

Wysłany: 06-02-09, 23:17



Nie pośpisz,nocny dyżur masz dzisiaj.Narkoza nie byla taka straszna,teraz tylko przypilnować Brunusię żeby grzecznie spała i nie chciała wskakiwać gdzieś. ;-)


ikxio

Wysłany: 06-02-09, 23:21



biedna Bruno po narkozie oglupiala pewnie, to i dziwnie reaguje, bo nie wie co sie z nia dzieje. a Bondi biedna bo tez nie wie co sie wyprawia. ale wazne, ze narkoza dobrze poszla. dostala kubraczek, abo kolnierz?


olga

Wysłany: 07-02-09, 01:21



Mała trochę oprzytomniała. Jeszcze nie panuje nad ruchami, ale skończyła już wrzeszczeć. Na Bondi wciąż chycha a ta bidula jest kompletnie zdezorientowana; boi się zostać sama i boi się być blisko tej dziwnej Bruno. Na razie zamknęłam ją z powrotem w transporterze, żeby sobie krzywdy nie zrobiła. Odpoczywa.

Już lepiej wygląda. Nawet się łasi troszeczkę. Ale i skarży się bidulka, że boli :(
Pomalutku dojdzie do siebie. Mam całą sobotę nie dawać jej jeść, ale późnym wieczorem dam ze dwa kęsy Bozity bo mi z głodu uświerknie.


Fonsitos

Wysłany: 07-02-09, 12:59



Jak długo będzie dochodzić do siebie?

A Mefisto w poniedzialek o 19 na kastrację jedzie. Z Diablem ide w pon rano może od razu załatwią?

A właśnie mi się przypomniało - kocur też na głodnego? Bo się nie spytałam a wetka nic nie powiedziała


ikxio

Wysłany: 07-02-09, 13:24



jak narkoza, to zawsze na czczo, co najmniej 12 godzin. chyba chodzi o to, zeby zoladek byl pusty, ze wzgledu na mozliwosc wymiotow.


Aga

Wysłany: 07-02-09, 13:46



Dobrze, że z Bruno juz jest ok. Ponawiam pytanie Ikxio: ma kubraczek albo kołnierz?


ikxio

Wysłany: 07-02-09, 13:57



na innym watku olaga pisala, ze miala kubraczek, ale z niego wylazla po 2 godzinach


olga

Wysłany: 07-02-09, 14:28




Fonsitos napisał /a:
Jak długo będzie dochodzić do siebie?
nie wiem, na razie odsypia. W stanie fizycznym jest dobrym.


Aga napisał /a:
Ponawiam pytanie Ikxio: ma kubraczek albo kołnierz?
Ma, wyszła z niego po dwóch godzinach. Ponieważ na razie nie interesuje się raną, zostawiłam ją w spokoju. Jak będę gdzieś wychodzić to ją ubiorę.


ikxio

Wysłany: 07-02-09, 15:26



czyli juz mozna symboliczne zdrowie Bruno?


olga

Wysłany: 07-02-09, 15:32



Tak, nie spodziewam się komplikacji :)


Fonsitos

Wysłany: 09-02-09, 14:11



Diablo na jutro na 13.
To dzisiaj też - Mefiściak na 19.


Aga

Wysłany: 09-02-09, 17:27



A kicia rodziców jedzie na sterylkę za tydzień, znowu ma rujkę :-/


olga

Wysłany: 09-02-09, 17:32



No to, żeby tylko rujkę skończyła. Luty u nas miesiącem sterylek ;)


Alexa

Wysłany: 09-02-09, 17:34



A w marcu są te sterylki i kastracje po preferencyjnych cenach,tylko jeszcze poszczególne kliniki się nie wpisały.


Aga

Wysłany: 09-02-09, 17:45



To może namówię rodziców, żeby poczekali do marca? Tylko nie mam pojęcia czy mój wet będzie miał wtedy niższe ceny? Zadzwonię i zapytam


olga

Wysłany: 09-02-09, 17:46



Na razie w pomorskiem jest tylko Gdynia (patrz news na portalu). Ale faktycznie, zaoszczędziliby trochę.


Aga

Wysłany: 09-02-09, 17:49



U nas sama sterylizacja kosztuje 120 zł i potem jeszcze leki. A tak za wszystko zapłaciliby 100 zł. Jest różnica


olga

Wysłany: 09-02-09, 18:22



Ja zapłaciłam 220 ostatecznie... Plus kolejne wizyty jutro i na zdjęcie szwów. Za darmo na pewni nie będzie


Fonsitos

Wysłany: 09-02-09, 18:24



My już umówieni, poza tym chcemy mieć to za sobą. Ja zapłacę 80 zyli. A rodzice to nie wiem, ale nie sądzę żeby więcej. Rzeczywiście zbiegło się tego trochę na forum ;).
Jak tam Bruno?


olga

Wysłany: 09-02-09, 18:26



Pomału dochodzi do siebie. Jak dla mnie trochę zbyt pomału... No i muszą od nowa poukładać stosunki z Bondi, bo się wszystko popsuło :-(


Fonsitos

Wysłany: 09-02-09, 18:29



Ojoj... Może za parę dni będzie lepiej? Wiesz, jak im przejdzie szok zapachowy, no i związany z bólem.
Ciekawa jestem jak Mefisto i Diablo na siebie zareagują.


olga

Wysłany: 09-02-09, 18:30



Jeśli odczekacie kilka dni ze spotkaniem, to nie powinno być źle.


Fonsitos

Wysłany: 09-02-09, 18:32



Następna wizytacja u rodziców będzie ze 2-3 tygodnie. Więc kotuchy już wrócą do siebie (mam nadzieję że hormony też).


olga

Wysłany: 09-02-09, 18:39



Hormony to raczej pójdą precz.


Fonsitos

Wysłany: 09-02-09, 20:00



Mefisto już w domku. Śpi.


Alexa

Wysłany: 09-02-09, 20:01



Jutro powinien już brykać ;-)


olga

Wysłany: 09-02-09, 20:02



Tak, odeśpi i będzie szalał po staremu :)


Aga

Wysłany: 09-02-09, 20:03




Fonsitos napisał /a:
Mefisto już w domku. Śpi.
A odebrałaś go wybudzonego?


jareth

Wysłany: 09-02-09, 22:19



Słyszałam,że to wybudzanie,skoro nie trzeba,nie jest takie dobre.


ikxio

Wysłany: 09-02-09, 22:25



to w sumie dodawanie jednej chemii do drugiej, ale z drugiej strony musi w jakis sposob wplywac na narkoze w organizmie - wiec moze czasem lepiej? to pewnie zalezy od srodka.


olga

Wysłany: 09-02-09, 22:27



Cały zabieg Bruna od chwili głupiego jasia do odbioru trwał jakieś 30 minut. Jak ją odbierałam to nie była całkiem wybudzona, ale już zaczynała przytomnieć. Zapomniałam zapytać wetki czy dostała coś na wybudzenie, ale podejrzewam, że tak.


ikxio

Wysłany: 09-02-09, 22:32



jutro pewnie sie dowiesz, bo to jej zachowanie bardzo dziwne.


olga

Wysłany: 09-02-09, 22:35



Już pomalutku mija na szczęście. Choć pewnie potrwa zanim wszystko wróci do normy.


jareth

Wysłany: 09-02-09, 22:39



Jak byłam z Bondem na goleniu pychola,to sama wetka powiedziała,że można by podać coś na wybudzenie,ale ona wolałaby nie i lepiej żeby się sam dobudził.(tylko miał głupiego jasia).


Fonsitos

Wysłany: 10-02-09, 00:08



Mefisto odebrany był śpiący. Miał się obudzić po godzinie i jakby spojrzał na zegarek - idealnie po godzinie się obudził. Pijany jak szpadel został przełożony na kocyk (właśnie dostałam od taty zdjęcia). Widać po nim że nie do końca jest sobą.


jareth

Wysłany: 10-02-09, 00:41



He,Bond w dwie godziny po głupim jasiu był niepitomny,a w domu jeszcze ze trzy godziny chramolił jak pijak.Będzie ok,odeśpi i pobryka.


Fonsitos

Wysłany: 10-02-09, 13:19



Diablo zaniesiony do ciachania. Środek nasenny podany przy mnie (w sumie średnio przyjemny widok, taki bezwładny). Czekam na telefon - około 17.

P.S. Od dziś mówcie mi Scarface. Diablo zostawił pamiątkę po nieprzyjemnym zastrzyku.


ikxio

Wysłany: 10-02-09, 13:46



to w sumie dlugo go potrzymaja. pewnie odbierzesz juz calkowicie wybudzonego, uwazaj bo ci sie kocisko w Edzia Nozycorekiego zamieni. ale mam nadzieje, ze juz norme wyrobil. a jak to sie stalo, ze kota nie utrzymaliscie przy zastrzyku?


jareth

Wysłany: 10-02-09, 14:01



Luna też była długo trzymana i prawie zupełnie wybudzona.


Fonsitos

Wysłany: 10-02-09, 14:28



Do zastrzyku był JUŻ spokojny. Drapnął mnie przy pierwszej próbie. Źle go chwyciłam (tzn dobrze, ale źle pod względem zastrzyku) i jak kobietka szukała miejsca do wkłucia on uznał że wychodzi. Via mój policzek. Ot wypadek przy pracy. Już kupiłam podkłady higieniczne, kociak będzie mógł spać ze mną (Mefisto siknął na łóżko rodzicom, szkoda że o tym nie pomyślałam wcześniej).

Trochę się denerwuję. Nawet bardzo. Bardziej niż przed swoim zabiegiem (mam próbkę tego, co moja mama przeżywała a ja nie do końca wiedziałam dlaczego - bo przecież mnie krojenie nogi nie ruszało).


olga

Wysłany: 10-02-09, 18:12



Bruno po kontroli, wszystko dobrze. Zaczęła już lizać szwy więc od dziś chodzi w kubraczku. Oczywiście nabrudziła u weta wredota rozhisteryzowana :-/
W poniedziałek zdjęcie szwów i spokój.


Alexa

Wysłany: 10-02-09, 18:15



Słodziutka Bruno zaznaczyła tylko teren =D nie miej jej tego za złe


olga

Wysłany: 10-02-09, 18:17



Oj, musi mi przejść, bo tak się o nią martwiłam a to wszystko okazało się zwykłą histerią


Laura1

Wysłany: 19-05-09, 21:25



Powiem Wam szczerze, ze ja moja koteczke poddalam sterylizacji i biedna dwa dni byla taka chora :-( ze bardzo zalowalam, ze tyle cierpienia jej zadalam.....


Aga

Wysłany: 19-05-09, 21:29



Ale teraz jet już ok?
Nie tylko Ty miałaś "przeboje" ze sterylką.
Dobrze zrobiłaś, że zdecydowałaś się na zabieg i nie żałuj tego. Kota na pewno będzie zdrowa i nie będzie miała żadnych problemów. Wygłaskaj ją ode mnie


Alexa

Wysłany: 19-05-09, 21:29



Niestety kotki dochodzą do siebie dłużej niż kocurki.Ale potem są szczęśliwe bo nie męczą się rujkami i stają się bardziej przywiązane do pańci.


ikxio

Wysłany: 19-05-09, 21:31



Laura1, al przetrwala i pomysl teraz jakby sie meczyla podczas kolejnych rujek - ona i otoczenie, nie liczac - jesli kot wychodzi ewentualnej nadprodukcji kocich bied.


Laura1

Wysłany: 20-05-09, 12:19



Moja koteczka juz jest trzeci tydzien po sterylizacji i niby wszystko wrocilo do normy, ale zauwazylam ze juz nie jest taka sprytna i wiotka jak przed operacja....

Teraz czesto jak gdzies wysoko skacze to spada - przed operacja nigdy tego nie bylo....

Moja koteczka nie wychodzi z domu, zrobilam z niej typowego domowego kotka i chyba sterylizacja nie byla jej potrzebna, ale trudno czasu juz nie cofne...

A jakie jest Wasze zdanie, czy typowego domowego koteczka nalezy sterylizowac, czy nie?


Fonsitos

Wysłany: 20-05-09, 12:26



Należy sterylizować bo nawet kotka mieszkająca w domu rujki miewa. A wtedy wszyscy mają odlot. Kotka siedząca w domu nadal może mieć ropomacicze (a tu możesz koteczkę nawet pożegnać).

Co do dochodzenia do siebie - dziewczyny jak u Was było z koteczkami? Bo mi się wydaje że kotki to mają mega interwencję i 3 tygodnie to nie jest jeszcze dużo - hormony, blizny/rany itd.


ikxio

Wysłany: 20-05-09, 12:29



trzy tygodnie to jeszcze czas na rekonwalescencje - wróci do normy na pewno - sterylka to spora ranka i nawet jak szwy zdjęli to gojenie się jeszcze trwa, wiec kotka trochę nieswoja. generalnie lepiej kotkę wysterylizować - kotka ma spokój, Ty masz spokój, a przy tym unikasz zagrożenia ropomaciczem, rakiem jajników (wcale nie takim rzadkim u kotek) czy sutków - zapadalność jest dużo niższa niż u niewysterylizowanych, a ropomacicze wykluczone


Aga

Wysłany: 20-05-09, 13:38



Nie martw się Laura1. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz ;-)


olga

Wysłany: 20-05-09, 14:42



Przeciętnie po około tygodniu kotka po sterylizacji zachowuje się już zupełnie normalnie - jeśli wszystko idzie w porządku. Pozostają jeszcze szwy do zdjęcia i wygolone futro, ale sam zwierzak już chyba nie odczuwa skutków operacji.
Co do hormonów nie wiem, bo niektóre kotki mają rujki nawet jeszcze pół roku po sterylizacji, u kocurów wyciszenie hormonalne też chyba trwa przez jakiś czas.


matyldakrak

Wysłany: 20-05-09, 15:52



Trzeba sterylizować nawet jak kotka domowa. Moje koty póki nie były wysterylizowane to się wybierały na zewnątrz, a jaka byłaby szkoda jakby które zwiało.
U kotek to poważna operacja więc może dłużej dochodzić do siebie, moja np. przez rok nie pozwalała brzucha sobie dotykać, a tam taakie milutkie futerko
Moja skakała niestety już na 2 dzień po sterylce (ale mi się dostało od weta potem) ale na szczęście nie miałą żadnych powikłań.


Tina

Wysłany: 20-05-09, 18:08



Moja Perełka po sterylizacji wyglądała strasznie, bez przerwy wymiotowała, nie mogła chodzić. A teraz jest chyba najzdrowszym z moich kotów. Z Szarunią było lepiej niż się spodziewałam, nie mogła przez jeden dzień chodzić i kilka razy zwymiotowała. Ogólnie te pierwsze kilka dni (a szczególnie pierwszy) były straszne, ale dałam radę i nie żałuję. Wiem że Kjersti też pójdzie na sterylkę, mimo że będą to chyba dla niej najtrudniejsze dwa tygodnie w życiu. ;-)


katarynka1984

Wysłany: 22-05-09, 16:31



dziewczyny powiedzcie mi czy to prawda,ze można sterylizować/kastrować koty gdy są małe? np w 14 tygodniu życia!
bo jedna dziewczyna z króliczego forum tak piszę,ale jakoś mi się wierzyć nie chce


Alexa

Wysłany: 22-05-09, 16:37



To metoda z ameryki,niektórzy hodowcy przed wydaniem do nowych domków kastrują( sterylizują) małe kocięta, ma to zapobiec pseudohodowlom.


Tina

Wysłany: 22-05-09, 16:40



Znam kilka hodowli orientów które sterylizują/kastrują koty przed sprzedażą w wieku czterech miesięcy i osobiście nie uważam żeby to było złe. Dzięki temu nowy właściciel nie może rozmnożyć bez zgody kotów rasowych np. z dachowcami. ;-) Jeśli miałabym możliwość kiedyś to może sama bym wykastrowała kota w tym wieku, ale u mojego weta boje się...


Alexa

Wysłany: 22-05-09, 16:45



Mnie nie przekonuje taka wczesna kastracja,uważam że odpowiednio skonstruowana umowa kupna -sprzedaży powinna zabezpieczać kociaki żeby nie trafiły do pseudohodowli.Uważam że powinno wykonywać się kastrację (sterylizację ) po osiągnięciu dojrzałości przez kota.


katarynka1984

Wysłany: 22-05-09, 17:32



no właśnie mnie też to jakoś nie przekonuję,ja kiedyś się weta pytałam kiedy moge ciachnąć najszybciej kota i on powiedzial że dopiero jak skończy 7-9 m-cy,dlatego byłam lekko zdziwiona gdy przeczytałam,że tamta dziewczyna kastruje kota w tak młodym wieku


ikxio

Wysłany: 22-05-09, 18:29



ja juz chyba pisalam - w Hiszpanii umowa kupna jest tak skonstruowana,ze jesli to kotek "na kolanka" to jest sprzedawany niekastrowany - dopiero jak dojdzie do wlasciwego wieku (znaczenie,rujka) sie kastruje i z takim zaswiadczeniem dopiero hodowca wydaje kotkowi papiery. pytalam wetke co sadzi o tak wczesnej kastracji to sie w glowe popukala. niestety w USA ta metoda jest popularna, ale jak doswiadczenie wskazuje nie wszystko co amerykanskie najlepsze.


olga

Wysłany: 22-05-09, 18:31



Ale idzie o kasę. A gdzie jest kasa kończą się wszystkie inne względy.


Aga

Wysłany: 22-05-09, 20:12




ikxio napisał /a:
w Hiszpanii umowa kupna jest tak skonstruowana,ze jesli to kotek "na kolanka" to jest sprzedawany niekastrowany - dopiero jak dojdzie do wlasciwego wieku (znaczenie,rujka) sie kastruje i z takim zaswiadczeniem dopiero hodowca wydaje kotkowi papiery
I to jest chyba najmądrzejsze i najbezpieczniejsze dla kotka


olga

Wysłany: 22-05-09, 20:15



Mi tez bardzo podoba się taki pomysł. Ciekawa jestem, czy przeszedłby w Polsce, bo chyba nie wymaga specjalnych rozwiązań prawnych?


Fonsitos

Wysłany: 22-05-09, 20:15



A czym to jest zabezpieczone? Tzn wiesz może jak brzmi taka umowa?


olga

Wysłany: 22-05-09, 20:16



Chyba te papiery stanowią zabezpieczenie?


Alexa

Wysłany: 22-05-09, 20:20



U nas też niektórzy hodowcy wydają rodowod dopiero jak dostana potwierdzenie weterynaryjne o sterylizacji(kastracji) kota,ale dla pseudohodowców nie ma znaczenia czy mają rodowód bo i tak pisza potem w ogłoszeniach -po rodowodowych rodzicach, a przy dzisiejszej technice to i rodowód sfabrykować nietrudno. I dlatego hodowcy kastruja(sterylizują) kociaki prze wydaniem-sprzedażą do nowych domów. Ale dla mnie nie byłoby problemem odebrac z mojej hodowli kociaka od pseudohodowcy-trzeba tylko chcieć.


ikxio

Wysłany: 22-05-09, 20:23



to znaczy wzor po hiszpansku to bez problemu, musiałabym tylko przetłumaczyć - a zabezpieczenie jest dość nowoczesne - kociak jest sprzedawany z chipem i istnieje coś takiego jak centralny rejestr wydanych chipów. Mru tez tak ma- jak ja zachipowali to nasze dane poszły do rejestru i potem dostaliśmy potwierdzenie i taki malutki "dowodzik" z rasa, miejscem zamieszkania i telefonem. dostęp do tego maja wszystkie służby weterynaryjne i policja, jak zwierzaka znajda to zawiadomią, a w przypadku hodowli to od razu wiadomo co to za kot.


Fonsitos

Wysłany: 22-05-09, 21:16




olga napisał /a:
Chyba te papiery stanowią zabezpieczenie?

Alexa napisał /a:
U nas też niektórzy hodowcy wydają rodowod dopiero jak dostana potwierdzenie weterynaryjne o sterylizacji(kastracji) kota,
O właśnie o taki zapis w umowie mi chodziło (przykładowo) - że zwierzakowi rodowód wydany zostanie w momencie kastracji/sterylki. Jak nie - to będzie przynajmniej się można czepiać że rozmnażane są zwierzaki bez rodowodu. Co innego egzekwowanie takich zapisów i nielegalności hodowli. Ale to już pewnie odrębna historia.

A właśnie - co grozi w Polsce za nielegalną hodowlę? Chyba odpowiadać można tylko za złe warunki zwierzaków? Samo rozmnażanie nie jest pewnie problemem?


olga

Wysłany: 22-05-09, 21:24



Nie ma chyba jeszcze takiego terminu prawnego jak nielegalna hodowla domowych zwierząt. Bo jesli chodzi o egzotyczne to na pewno jest.


Alexa

Wysłany: 22-05-09, 21:29



Jedynie można ewentualnie skarbówkę nasłać.


velvena

Wysłany: 12-07-09, 20:16



Trzeba miec jakies ubranko po sterylce?? o co kaman??
Prosze zebyscie napisali o wszystkim, dziwnych zachowaniach itp. Boje sie uspic kotka.


Alexa

Wysłany: 12-07-09, 20:25



po sterylce wet zakłada kotce taki kubraczek żeby czasem kotka nie wylizywała ranki i nie wyciągła szwów,niektóre kotki nie lubia mieć założonego kubraczka-mojej Psotce musiałam zdjąć bo nie chciała się ruszać w kubraczku,na szczęście nie interesowała ją ranka i szwy.
Velvena masz jeszcze czas aż dojrzeje koteczka i potem sterylka-po pierwszej rui.
Jeśli obawiasz się narkozy dla kotki to najlepiej przed sterylką przebadać koteczkę-serce,krew,mocz,czy nie jest uczulona na składnik narkozy,no i przed samą sterylką zważyć kotkę żeby podać właściwą dawkę narkozy i środka znieczulającego. ;-)


velvena

Wysłany: 12-07-09, 20:42



Jejciu! Ja sie boje bardziej niz o siebie... mialam usuniety jajnik. Ale ona taka kruszynka, napewno wyrosnie szybko do czasu sterylki.


Alexa

Wysłany: 12-07-09, 20:51



To normalne że boisz się o koteczkę,wszystko będzie dobrze,najgorsze dla mnie było to że nie mogłam podać kotom nic do jedzenia już poprzedniego wieczora przed dniem sterylki/kastracji, a one tak miauczały i prosiły,ale dla ich dobra musiały pogłodować.
Potem trzeba mieć koteczkę na oku przez 2 dni po sterylce żeby nie skakała itp. ;-)


velvena

Wysłany: 12-07-09, 22:57



czyli dla dobra kotka najlepiej go uwiezic w pokoju bez wspinaczkowym?? Jeju ale to stres...


matyldakrak

Wysłany: 13-07-09, 09:51



moja nie miała kubraczka

a już po nosiłam ją na rękach albo trzymałam cały czas na kolanach, bo inaczej próbowała iść za mną i straasznie się przewracała bida moje

z tym pokojem to dobry pomysł, bo od skakania może się przepuklina zrobić i znowu będzie trzeba ciąć


Aga

Wysłany: 18-07-09, 17:44



Moje po sterylce skakały od razu. Wet powiedział, że nic im nie będzie


Królica

Wysłany: 22-10-09, 08:15



wczoraj po godzinie zabiegu odebrałam kota i zabrałam do domku :D

wczoraj cały dzien do nocy (gdzies tak do 1 w nocy) przespała - bliznę ma między nózkami, szwy rozpuszczalne, szef zewnętrzny kosmetyczny- kubraczków nie kazał zakładac, lizac moze. Wczoraj kota ze 2 razy wstała i przewracajac się poszła do kuchni cos zjesc i zrobic siusiu!! do kuwety!!!!

potem narkoza zeszła i koło 1 w nocy kot puscił pawika (tez koło kuwety!!!!) i dalej został zabrany do spania- obudzła sie dzis o 6 :)

dostała sniadanie i przeciwbolową Tolfedine i teraz zwinięta i obolała spi w przedpokoju na dywanie mimo ze w pokoju ma wszedzie porozkładane poduchy :-? :-?

widac i słychac ze ją to troszke boli bo jak się ją podnosi albo dotyka tam to na wszelki wypadek miauczy żałosnie.

jutro znow dostanie przeciwbolową plus Synulox przez 4 dni

podobno jak juz ja przestanie bolec to sobie moze skakac - za tydzien wizyta kontrolna

ogolnie dobrze jest tylko kicia wyglada jak siedem nieszczesc

dziekujemy za kciuki


Mruczka

Wysłany: 22-10-09, 08:44



Królica, teraz już musi być dobrze jak się kotek obudził to już połowa drogi. ważne jest żeby jadła i piła oraz żeby się myła samodzielnie. to będzie znaczyło że dochodzi do siebie. Pamiętaj że jak tylko by ci się zdawało że jest coś nie tak to zgłaszaj wetowi (to wiem z doświadczenia).
Całuski dla koteczki.

ps. cały dzień myślałam o was wczoraj =D


sabunia

Wysłany: 22-10-09, 08:57



Królica, Cieszę się bardzo,że kicia dobrze zniosła sterylkę. Teraz z dnia na dzień będzie tylko lepiej. Całuski dla kici....


Królica

Wysłany: 22-10-09, 08:57



wczoraj cały dzien do nocy spedziłam z kicią i w nocy co 2 godziny mielismy budzik i sie budzilismy z Małżonem (spała zawinieta w koce miedzy nami)

dzis juz sie wyszorowała i zjadła sniadanie wiec jest OK- teraz zasneła na fotelu Małżona na kocu.

moge z czystym sumieniem polecic marcina czernielewskiego z lecznicy na lelewela - jak sam ujął "mistrzem jestem" :) i faktycznie szybko i bez problemow no i telefon komorkowy do niego całodobowo do mojej dyspozycji ;]


sabunia

Wysłany: 22-10-09, 09:07



Królica, Właśnie ten telefon komórkowy świadczy o wecie. Mnie też ten Pusiowy
podał i jak się do niego wybieram to dzwonię do niego a nie do kliniki


Mruczka

Wysłany: 22-10-09, 09:08



u mnie jest tak samo więc to chyba już standard. jak Osia przez to przechodziła to byliśmy cały czas w kontakcie z wetem.


Królica

Wysłany: 22-10-09, 09:11



no najgorsze w sterylizacji dla mnie było pozostawienie jej w klinice- potem juz jak była ze mną to mnie nic nie wzruszało :) ale sam fakt podania zastrzyku z narkozą i zostawienie kota takiego bezwładnego- masakra

to ku przestrodze tym co sie wybierają na sterylizacje- trzeba sie przygotowac na ciezkie chwile ale warto... kocina dochodzi do siebie

p.s. aplikacja tabletki przeciwbolowej- rozkruszyc zmieszac z pastą odkłaczającą i włozyc palucha do małej kociej paszczy w celu wsmarowania pasty :) prychanie ignorowac

BLIZNA MALUTKA - naprawde prawie jej nie widac

mruczka- gdzie mozna przeczytac szczegóły o osi? bo wiem ze cos sie pokomplikowało i wogole ale na twoim logu nie widziałam szczegółów... moze cos przegapiłam?


Mruczka

Wysłany: 22-10-09, 09:43



http://www.forum.tasdj.pl/viewtopic.php?t=2171

w wątku Koty » Sterylizacja na tasdj.


Alexa

Wysłany: 22-10-09, 13:41



Królica,ale ulga że już po sterylizacji Inili ;-)


Królica

Wysłany: 23-10-09, 11:46



no problem w tym ze ranka troche zaczerwieniona i kicia probuje lizac, jak zaczerwenienie nie zejdzie do jutra to pojade do weta zeby spojrzał


sabunia

Wysłany: 23-10-09, 12:03



Królica, Ja bym poszła dzisiaj, nie czekaj do jutra. Stan zapalny rozwija się bardzo szybko


Królica

Wysłany: 23-10-09, 12:06



sabunia- jak kicia nie lize to zaczerwienienia nie ma - jak lize to ranka sie czerwieni wiec kota pilnuje- teraz spi i obejrzałam sobie rankę- czysta, bez zapachów, bez zaczerwienienia

mysle ze nie ma sensu panikowac i narazac kota na stres i podroz skoro ona po tabletkach przeciwbolowych grzecznie spi przez cały dzien


sabunia

Wysłany: 23-10-09, 12:10



Królica, Pewnie masz rację...bo widzisz kocia


Mruczka

Wysłany: 23-10-09, 12:13



Królica, pilnuj maleństwo, żeby nie lizała. dobrze że jesteś w domku przy niej.
Czy kicia trochę już chodzi po domu? bo wet powiedział że po dobie to już może "normalnie" funkcjonować"


Królica

Wysłany: 23-10-09, 12:14



no ja jestem panikara ale jak patrze na kicie to jest ok- po tych przeciwbolowych nie ma temperatury i nie czuje bolu bo moge spokojnie jej nozkami machac

ranka sie zabliznia wiec troszke wilgotna jest a jeszcze jak kot wsadzi jęzor to momentalnie zaczerwienienie ale poki co spi wiec dzis ranka wygląda ok- kontrolna wizyta za tydzien ale zobaczymy- moze jutro tam podskocze na wszelki

kicia juz spaceruje po domu (jak nie spi po lekach), wcina karme i chrupki i normalnie załatwia sie do kuwetki (poki co be zkupki ale była na głodowce wiec to normalne) - nawet wieczorem sie bawic chce i ptaki za oknem gania


Mruczka

Wysłany: 23-10-09, 12:17



no to fajnie :-) czyli nie ma strachu, miziaki dla koteczki


Aga

Wysłany: 23-10-09, 16:58



Ranka jest czerwona bo koci języczek jest osty i dlatego podrażnia skórę. Dlatego koty mają futerka, żeby nie były czerwone :-D


ikxio

Wysłany: 24-10-09, 10:59



Królica, ja po zdjeciu szwow u Mru musiala ja jeszcze profilaktycznie dwa dni w kolnierzu potrzymac bo ranka swieza i balam sie ze znow sobie rozpaskudzi ( to nie bylo po sterylce - miala komplikacje po zapaleniu gruczolu odbytniczegi i peknieta skore) nie pozwol koteczce lizac, bo koci jezyczek ostry i moze sobie krzywde zrobic.


Królica

Wysłany: 24-10-09, 11:36



ikxio, szwy rozpuszczalne, kot juz tylko czasami lize wiec nie jest zle- dzis juz po krzesłach skacze :)


ikxio

Wysłany: 24-10-09, 11:40



koty sa twarde, na szczescie. no i na pewno technika operacyjna tez do przodu poszla. bo jak sobie przypomne pierwsza sterylke - specjalnie do W-wy na AR kotka byla wozona, nocny dyzur po operacji, ranka duza, strach o narkoze czy kot sie wybudzi - slowem masakra- ale to bylo w 19984.


olga

Wysłany: 24-10-09, 11:40



Królica, nie boisz się, że mała rozliże sobie rankę? Mi się nieźle oberwało od wetki jak poszłam na kontrolę i zobaczyła, że Bruno nie ma kubraka i rozlizała brzeg ranki (mało i niegroźnie, ale zawsze).


Królica

Wysłany: 24-10-09, 12:48



no wlasnie pilnuje zeby nie lizała i ma kolnierz ale troszke lize- wet powiedział za kubraka nie trzeba i za moze polizywac wiec poczekam do poniedziałku i pojade troche wczesniej na kontrole bo termin mamy na srode ;] nie straszcie mnie bo moj wet juz dzis nie przyjmuje ;]

a kot sie bawi je i załatwia i nawet podskakiwac zaczeła ;]


olga

Wysłany: 24-10-09, 12:57



A, no chyba że tak. Fakt - kołnierz albo kubrak, oba na raz to chyba zbyt wiele :)
Choć jak dotąd to wszyscy weci przestrzegali mnie, żeby kot nie lizał.

Czernielewski? Czy on nie miał kiedyś gabinetu na Wyspiańskiego?


Królica

Wysłany: 24-10-09, 12:59



Cięcie: sterylizujemy metodą małego cięcia - jego długość wynosi około 1 centymetra. Inwazyjność takiego zabiegu jest o wiele mniejsza niż przy sterylizacji metodą tradycyjną, przy której rozcina się powłoki brzuszne od kości łonowej aż po pępek. Ogranicza to konieczność stosowania środków przeciwbólowych i antybiotyków wyłącznie do pierwszej doby po zabiegu. Okres rekonwalescencji jest krótki, ryzyko powikłań dużo mniejsze. Kotka nie interesuje się raną, a gojenie jest błyskawiczne.

Szycie: stosujemy tzw. szew śródskórny, czyli taki, w którym nić ukryta jest pod skórą. Najważniejszą zaletą tej metody jest to, że kotka nie jest w stanie wyrwać sobie szwów. Poza tym brak kontaktu między tkanką podskórną a środowiskiem, jaki występuje przy szwach tradycyjnych, praktycznie uniemożliwia infekcje pooperacyjne.
Używamy nici rozpuszczalnych, nie ma więc konieczności ponownej wizyty w przychodni w celu usunięcia szwów.

Czas trwania zabiegu: 15 do 20 minut.

Dzięki zastosowaniu małego cięcia oraz szwu śródskórnego i nici rozpuszczalnych kotka nie musi nosić po zabiegu kaftanika ani kołnierza. Wystarczy jednorazowe podanie antybiotyku o przedłużonym działaniu bezpośrednio po zabiegu.

Po dwóch dobach kotka jest w pełni sprawna i nie wymaga szczególnej troski.

z http://www.wet.pl/strona.php?p=6

nie wiem, czy mial- teraz ma od lat na lelewela


olga

Wysłany: 24-10-09, 13:02



Królica, tą metoda była robiona Twoja kotka?


Królica

Wysłany: 24-10-09, 13:13



tak, metoda malego cięcia- ma ranke wielkosci 1 cm


olga

Wysłany: 24-10-09, 13:19



Moje miały szwy na zewnątrz - starsza metoda, ale cięcia także były niewielkie. Tylko Bondi pechowo trafiła: miało być małe cięcie, a bidula wróciła rozpłatana niemal od mostka po odbyt, miała 7 szwów. Nie wiem czy ktoś na niej się uczył, czy co. W każdym razie więcej tam nie poszłam


Królica

Wysłany: 24-10-09, 13:21



biedula, faktycznie pech

jak mi sie uda to zrobie fotke ranki - zobaczycie jak to wygląda- ale pod warunkiem ze kot bedzie wspołpracował ;]


katarynka1984

Wysłany: 24-10-09, 13:25



fajna metoda, a cenowo jak??? ile placiłaś?


Królica

Wysłany: 24-10-09, 13:30



200 zł w tym jest zabieg, narkoza, wybudzanie(na zyczenie) , tabletki przeciwbolowe i jakis przeciwbakteryjne i wizyta kontrolna - z tym wetem mozna sie dogadac nawet na raty jak cie zna (ja płaciłam jednorazowo PO zabiegu)

http://miau.pl/edu/

uwaga- zdjęcia zabiegu!


katarynka1984

Wysłany: 24-10-09, 13:47



faktycznie maleńka ranka


Alexa

Wysłany: 24-10-09, 14:17



Ja oglądam zabiegi kastracji,sterylizacji i innych operacji na Voxie-program niemiecki-Hundkaztzemause-leci o 18 w sobote.


sabunia

Wysłany: 24-10-09, 14:52



Mój Pusio po kastracji nawet nie był szyty. Taka maleńka ranka ale nie widziałam, bo nie
udało mi się znaleźc...


Fonsitos

Wysłany: 24-10-09, 16:40



No u Diabla i Mefista to gdyby nie srebrne miejsca po nabiale też bym nie wiedziała gdzie. No i potem zanim futro odrosło to było wiadomo że coś się działo.


sabunia

Wysłany: 24-10-09, 16:44



U chłopaków to łatwiejsza sprawa


Aga

Wysłany: 24-10-09, 18:57



Moja Pola skakała od razu po zabiegu i wet powiedział, że tak może być. A ranka faktycznie malutka. Polka tez chyba taką miała


Królica

Wysłany: 27-10-09, 21:19



kurde, jak wyglada przepuklina pooperacyjna?

kota szaleje i skacze a teraz po wizycie u weta pojawił sie spory obrzęk (taka gulka) pod raną. mam nadzieje ze to dlatego ze wet ją wymietolił i wyściskał całą rankę ale na wszelki wypadek pytam

kota je i załatwia się normalnie wiec poki co obserwuje- jak w 3 dni nie zejdzie to pewnie podjade do weta na wszelki wypadek - panikara ze mnie ;]


ikxio

Wysłany: 27-10-09, 21:25



Królica, panika paniką, ale obserwuj - to nie jest normalne jesli spore to ja bym juz u weta byla. mam smutne doswiadczenia z Mru - lepiej szybciej


Królica

Wysłany: 27-10-09, 21:29



nie jest to duze- po prostu twardy brzuszek a ostatnio taki nie był- jednak wczoraj doktor ją oglądał i mocno nacikał na brzuszek itp i kot teraz moze miec opuchlizne po prostu wiec dam jej chwile szczególnie ze jej to nie boli bo pozwala dotykac- teraz grzecznie spi wiec zobaczymy- jak jutro nie zejdzie to pewnie w czwartek czy piatek wylądujemy u weta ale poki co bede spokojnie obserwowac czy sie powieksza czy maleje


Mruczka

Wysłany: 27-10-09, 21:44



Królica, ja bym zadzwoniła i spytała co on sądzi na to. też jestem panikara więc rozumiem co musisz czuć. mnie by ulżyło gdybym zadzwoniła. ale to pewnie nic groźnego. :-)


Fonsitos

Wysłany: 27-10-09, 21:46



Poszłabym do weta, a przynajmniej zadzwoniła.


Królica

Wysłany: 27-10-09, 21:47



i tak musze poczekac do jutra wiec musze sie uzbroic w cierpliwosc- jak bedzie ok jutro po spokojnej nocy to luz - jak nie to pewnie przedzwonie do lekarza i umowie sie na wizyte z kotem

straszna panikara ze mnie- szczegolnie ze to naprawde moze byc obrzęk pooperacyjny bo lekarz nic wczoraj nie zauwazył...zobaczymy


ikxio

Wysłany: 27-10-09, 21:49



Królica, ja kici zycze jak najlepiej, oby bylo bez klopotow. konowaly wszystkie nie zawsze delikatne sa, oby tylko byl jakis pecherzyk


sabunia

Wysłany: 27-10-09, 21:49



Królica, Przepuklina pooperacyjna to taka gulka, która po przyciśnięciu się chowa.
Ale wydaje mi się,że to za wcześnie ...niech wet to obejrzy...


Mruczka

Wysłany: 28-10-09, 11:30



Królica, jak tam kocie sprawy? ranka w porządku?


Królica

Wysłany: 28-10-09, 12:13



ranka cały czas w porządku- opuchlizna jednak dzis nadal jest, troszke mniejsza niz wczoraj ale sie utrzymuje- zobaczymy co bedzie jak wroce z pracy bo bede w domu po 19 - jak nie bedzie Ok to jutro wizyta u weta

poki co wet mowił przez telefon ze to moze byc od tego ze jej tam gmerał przy badaniu kontrolnym :)


Aga

Wysłany: 28-10-09, 13:52



Dobrze, że zadzwoniłaś do weta. Na pewno Cię uspokoił i nas też


Wercia

Wysłany: 29-10-09, 20:07



Sara bedzie sterylizowana w marcu w dzień sterylizacji bo wtedy jest za darmo ;P


olga

Wysłany: 29-10-09, 20:08



No i zdąży trochę do tego dorosnąć :)


Wercia

Wysłany: 29-10-09, 20:22



Jeśli dobrze licze to w grudniu powinna jej wypaść pierwsza ruja


olga

Wysłany: 29-10-09, 20:25



To się jeszcze okaże. Czasami ruja pojawia się sporo wcześniej lub później i trudno to przewidzieć


Królica

Wysłany: 30-10-09, 19:57



jest dobrze - wet stwierdził ze mam szalonego kota ktory za duzo skacze i ponaciągał szwy wewnetrzne ale nic mu nie jest i mam poczekac 2 tygodnie zeby opuchlizna całkiem zeszła

a poza tym ma najlepszego weta- przytulał kota i mowił ze on "kochusia koteczka" i koteczek dał sie macac po brzuszku i nawet lezała MENDA! zdradliwa! :D grzecznie u doktora na kolanach


chciałam powiedziec ze ogolnie polecam sterylizacje małym szwem - kot juz zapomniał ze miał zabieg- opuchlizna jest ale pod skórą i bardzo niewielka- skora juz zablizniona, nawet futro juz jest

kot od tygodnia skacze po segmentach drzwiach i innych "nad"przestrzeniach

ale opuchlizna pod skóra jeszcze jest :) taki guziczek śmieszny na brzuszku- wet twierdzi ze to szwy pękają i opuchlizna bedzie jeszcze przez minimum 2 tygodnie ale nie boli kota wiec jestem spokojna :)

po powrocie ze sląska zabiore ją jeszcze na kontrole ale wyglada na to ze wszystko dobrze sie skończyło a ja jestem panikara :)hehehe

dziekujemy za wsparcie forumowo- futrzaste


sabunia

Wysłany: 09-11-09, 10:29



Królica, Lepiej byc panikarą niż zaniedbac...


Arashi no Seika

Wysłany: 17-12-09, 22:24



3 godziny temu przywiozlam moja dziewczyne z lecznicy. Lapki sie uginaja, co jakis czas leci na boczek, ale caly czas dzielnie wedruje po mieszkaniu stylem pijanego miszcza. Tylko schody musialysmy z mamą zastawic, bo raz ją juz lapalam :)
Wielki czarny przyjal sprawe ze stoickim spokojem. Na poczatku ostroznie poniuchal, a nastepnie uznal, ze "siostrzyczka" jest chyba w stanie wskazujacym i stosownie bedzie ja ignorowac, nawet, jesli wywroci sie prosto na psią lape.


Alexa

Wysłany: 18-12-09, 09:14



Jak dzisiaj czuje się koteczka?


Arashi no Seika

Wysłany: 18-12-09, 10:02



Spi :) Jeszcze w nocy, nie wiadomo jakim cudem, wspiela sie na swoje ulubione, nieuzywane, pietrowe lozko. Wczesniej zostawilam ja spiaca na wielkim misiu - uznalam, ze to bezpieczne miejsce, bo nawet, jesli sie sturla, to nic jej sie nie stanie.
Rano wstala, wciaz nieco przymulona ("niepewna" - jak okreslila to mama), wzgardzila sucha karma, zjadla podsuniety mus z puszki, zaliczyla kuwetke i poszla spac w swoim drugim ulubionym legowisku, t.j. w kanapie mamy.


Alexa

Wysłany: 18-12-09, 10:09



Jutro już powinna dojść do siebie.Czy musisz jechać z kotkom na zastrzyk antybiotykowy jutro ? Czy może teraz podają inne jakieś środki o przedłużonym działaniu po sterylizacji kotki?


Królica

Wysłany: 18-12-09, 11:08



Alexa, z tego co moge powiedziec z doswiadczenia :) to zaraz po sterylce dają silny zastrzyk antybiotyku i przeciwbóla a potem nastepnego dnia podajesz tylko przeciwbóla bo antybiotyk działa. Przez kolejne dni antybiotyk w tabletkach (1/4 tabletki dziennie) bez leków przeciwbólowych

przynajmniej u mojej tak było


Arashi no Seika

Wysłany: 18-12-09, 15:16



A mnie powiedzieli, ze nie ma potrzeby podawac zadnych lekow przeciwbolowych :/ Dopiero za 10-12 dni mam przyjsc na zdjecie szwow. Moze faktycznie cos o przedluzonym dzialaniu dostala?
W ogole, dowiedzialam sie tylko tyle, ile sama zapytalam. Troche jakby po macoszemu, moze dlatego, ze zabieg na kupon ze schroniska?


Alexa

Wysłany: 18-12-09, 16:30



Psotkę sterylizowałam w 2004 roku,Puszka kastrowałam w tym samym dniu-oba kotki poszły na zabieg w piątek rano przed długim wekeendem majowym(żebym była w domu i dopilnowała osobiście)Musiałam pojechać z Psotką w niedzielę na zastrzyk z antybiotyku,a po 14 dniach na zdjęcie 2 szwów.Puszek nie miał żadnych szwów i wesoło brykał już wieczorem,a w lecznicy też zaczepiał już wetów.
Zabieg miały w lecznicy na Ordona.


Arashi no Seika

Wysłany: 18-12-09, 21:24



Jesli bedzie widac, ze kotka sie meczy, to chocby 25.12 pojade do lecznicy i zażądam lekow przeciwbolowych. Na razie jest spokojna, tylko ciezko obrazona za kaftanik, ktory z takim poswieceniem dla niej uszylam. W takich chwilach ciesze sie, ze ona jest malo kombinujaca, jak na kocie standardy. Nawet nie probowala sie wyplatac.

A propos kaftanika. Jak dlugo musi go nosic? Az do zdjecia szwow?


Alexa

Wysłany: 18-12-09, 21:30



Psotce na drugi dzień po zabiegu zdjęłam kaftanik bo widziałam że czuje się mało konfortowo w nim,nie chciała się ruszać,przejść do kuwetki,a jak zdjęłam to zaraz poszła do kuwety.Normalnie to kaftanik zdejmuje się chyba po wyciągnięciu szwów.


Arashi no Seika

Wysłany: 18-12-09, 21:44



Karin na poczatku przycupnela sobie po "jejniemu", ale po jakims czasie, ku uldze mojej i mamy, poszla do kuwety w ubranku. Rane juz probowala lizac, inaczej w ogole bym nie zakladala.
Czy kotka, skaczac, moze sobie rozerwac szwy? O.O Pisalam juz, ze wskoczyla na pietrowe lozko. Nie wyobrazam sobie uniemozliwienia jej skakania, ale troche mnie to martwi.


Alexa

Wysłany: 18-12-09, 21:50



Lapiej żeby nie skakała,na razie działa środek przeciwbólowy ale jak przestanie działac to może ją boleć z nadwyrężenia.Może pokombinuj i ustaw jakąś piramidkę żeby wchodziła po niej na piętrowe łóżko.Jeśli jej kubraczek nie krępuje to nie zdejmuj go.
W której lecznicy koteczka miała sterylke? Ciekawi mnie z która lecznica ma podpisaną umowę schronisko,bo akcje bezpłatnych sterylek dzikich kotów miasto podpisało z lecznica na Brynowie(tą drogą)


Arashi no Seika

Wysłany: 18-12-09, 23:47



Bylysmy na Brynowie wlasnie.

Trudno mi orzec, czy ją krepuje, czy nie. Mam wrazenie, ze ma problemy z koordynacja tylnych lap - co jakis czas laduje na boku, ale nie wiem, czy to wina kaftanika, czy wciaz efekt dzialania narkozy/znieczulenia/srodkow przeciwbolowych.

Z "piramidka" moze byc problem, bo niebardzo mam gdzie ją ustawic. Ona na to lozko nie wskakuje bezposrednio z podlogi. Wchodzi na dolne lozko (dzis weszla nawet po nizszym taborecie), z niego na wezglowie, z wezglowia na parapet i stamtad na gorne lozko (ok. pol metra po ukosie - to jedyny moment, gdy trzeba skoczyc). Ooo... juz chyba wiem, co zrobie. Wezme jakis karton, obciaze go i postawie na parapecie, aby stanowil most do lozka :) Poki co, Karin zadowolila sie misiem na dolnym lozku.

Martwi mnie, ze nie dali mi dla niej zadnych lekow przeciwbolowych. Gdy zapytalam o nie faceta, ktory mi ja oddawal (nie wiem, kto to byl, byc moze stazysta, bo dosc mlodt - na pewno nie lekarz, ktory przeprowadzal zabieg, bo nazwisko na plakietce bylo inne), stwierdzil, nieco zdziwiony, "nie ma takiej potrzeby". Mialam kiedys chirurgicznie usuwane znamie ze skory, wiec nie chce mi sie wierzyc, ze tak inwazyjny zabieg jak kastracja nie bedzie powodowal bolu po operacji.


Alexa

Wysłany: 19-12-09, 10:21



Psotka dostała w niedzielę zastrzyk z Oveniohystrectomin(nie wiem czy to nie łacińska nazwa sterylizacji czasem nie jest) ale na pewno dostała Betomox.Potem już nic nie dostała a w poniedziałek już się "biły" ze sobą Puszek z Psotką.
Na Brynowie sa 2 lecznice,ta droga to ul. Brynowska 25c ,własność -Cz.


Arashi no Seika

Wysłany: 19-12-09, 12:11



Tak, w tej bylysmy.


umiczee

Wysłany: 19-12-09, 12:21



Naszą "zakładową" kotkę sterylizowałyśmy gdzieś w Rudzie Śl. w zeszłym roku.
Z tego co pamiętam, to dostała antybiotyk zaraz po sterylce, potem dopiero na zdjęcie szwów.

Przez dwa dni była nieszczęśliwa, bo koleżanka zabrała ją do domu i tam niestety musiała siedzieć w mieszkaniu, a to kot przyzwyczajony do wędrowania po wysokich regałach z kartonami, do chowania się po paletach i wycierania wszystkich kurzy na zakładzie. No i do biegania po dworze.
Ale bałyśmy się, żeby nie zainfekowała rany.
Kotka jest wyjątkowo grzeczna, inaczej zresztą wyrzucili by ją z terenu zakładu.
Przez tyle lat nikogo nie podrapała, nie ugryzła, przy bawieniu się chowa pazurki.
Najczęściej zresztą śpi w jakimś kartonie albo teraz na kaloryferze i pomaga nam w pracy :)

chciałam fotkę wkleić ale ...... zapomłam hasła na fotosik qrde ....
jak znajdę to wkleję


Arashi no Seika

Wysłany: 19-12-09, 20:08




umiczee napisał /a:
Z tego co pamiętam, to dostała antybiotyk zaraz po sterylce, potem dopiero na zdjęcie szwów.
No to mi troche ulzylo. Czyli to jednak nie jest taki ewenement.

Moja ksiezniczka wciaz nieco sfochana, a w dodatku uroily jej sie wielkopanskie wymagania. Caly dzien przesypia na gornym lozku, w swej laskawosci zjada jedzonko podetkniete pod sam nosek i wypija przyniesiona wode. Pol godziny temu zdjelam ja z lozka, zeby zachecic do odwiedzenia kuwety, ale poki co zainteresowala ja tylko psia miska z woda (na miekkim lozku wody jej nie zostawie, bo wyleje ;/ ). Ale przedtem, gdy weszlam na "jej" lozko, rozmruczala mi sie i turlala z boku na bok przez dobry kwadrans, wiec jest lepiej ^^

Czy ktos z was kupowal kaftanik? Gdzie go dostaliscie? U weta powiedzieli mi, ze mam kupic w sklepie zoologicznym, a w sklepie - ze oni takich rzeczy w ogole nie miewaja i to sie kupuje u weta :/ Moj poki co zdaje egzamin, ale chcialam profilaktycznie sie zorientowac, jakiej wysokosci to jest wydatek.


Alexa

Wysłany: 19-12-09, 20:16



Ja kupiłam w lecznicy przy odbiorze kotków po zabiegach,wtedy kosztował 10 zł.Są różne rozmiary kaftaników.


matyldakrak

Wysłany: 19-12-09, 21:19



a nam wet nie zalecił w ogóle kaftanika, stwierdził że kot się będzie tylko denerwował
2 dni po sterylce jechałam jeszcze z Bunią na zastrzyk antybiotykowy i przeciwbólowy a potem to już na zdjęcie szwów
pamiętam że wet mnie ochrzanił że nie upilnowałam kota i skakała a grozi to zrobieniem się przepukliny
moja córka do dziś się śmieje ze mnie jak sobie przypomni jak stałam pod oknem do łazienki p rosiłam kotę żeby zeszła i nie skakała dalej =D a droga wyglądała tak: blat kuchenny - lodówka - meble - okno do łazienki - spacerek po krawędzi prysznica - szafka ścienna po drugiej stronie łazienki no i z powrotem :-/ a było to następnego dnia po sterylce

zawsze mnie intrygowało jak jej się udaje przeskoczyć z szafki na ten prysznic i nie spaść, przecie to takie cieniutkie jest, teraz już szafka zastawiona jest (specjalnie dla niej) i już nie skacze, a spacer kończy się na prysznicu


CherChate

Wysłany: 10-01-10, 12:03



jak najwcześniej można sterylizować kotkę? To prawda, że od 6 miesiąca?


Alexa

Wysłany: 10-01-10, 12:10



Najlepiej po pierwszej rujce.


CherChate

Wysłany: 10-01-10, 15:02



która wystąpi w okresie którego miesiąca?


Alexa

Wysłany: 10-01-10, 15:04



Najczęściej luty-marzec,ale kotki przebywające w domach moga mieć w każdej chwili rujkę.


olga

Wysłany: 10-01-10, 15:39



Niektórzy twierdzą, że można kastrować kotki młode 3-4 miesięczne i nawet młodsze. Ja osobiście uważam, że ze względów zdrowotnych lepiej jest poczekać. Wczesna sterylizacja, czyli przeprowadzona przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, może prowadzić do zaburzeń rozwoju dróg moczowych i późniejszych z tym kłopotów w postaci zwężenia cewki moczowej (częstsze u kocurów) lub nietrzymania moczu (u kotek). Tak, ze jeśli nie ma wskazań zdrowotnych (np. ropomacicze), lepiej jest przeczekać pierwsza ruję i dopiero wtedy sterylizować.


ikxio

Wysłany: 10-01-10, 15:46



CherChate, rujka zalezy od warunkow w jakich kot mieszka, wyzywienia i samego organizmu kota - mozna powiedziec, ze rujka moze byc od pol roku do nawet roku , czy dluzej jak rasa poznodojrzewajaca. a z tym marcem to tak roznie bywa, bo kicie wedrowne u mnie juz zaczynaja koncerty - ale klimat na pewno cieplejszy


matyldakrak

Wysłany: 10-01-10, 22:34



no właśnie moja miała pierwszą rujkę ok 4-5 miesiąca a u koleżanki 9-cio miesięczna kotka rujki nie miała jeszcze
więc wszystko zależy od tego jak szybko kot dojrzewa :)


Arashi no Seika

Wysłany: 10-01-10, 22:44



Ja mysle, ze to jest troche jak z ludzmi. Jedna dziewczyna dostaje okres w wieku 11 lat, druga - 16.


CherChate

Wysłany: 17-01-10, 19:54



"Sterylizacja (właść. kastracja) to zabieg operacyjny polegający na usunięciu jajników, jajowodów i macicy u suki/kotki lub jąder u psa/kocura. Wykonuje się go przy znieczuleniu ogólnym. Czas od dnia zabiegu do pełnego zagojenia (wyjęcia szwów) to około 10 dni.

Sterylizacja niesie ze sobą wiele zalet:
  1. Pierwszy i najważniejszy powód, to walka z bezdomnością wśród zwierząt. Dzięki zabiegowi sterylizacji mamy pewność, że zwierzę nie doczeka się potomstwa, tzn. że nie przyjdą na świat kolejne, potencjalnie niechciane czworonogi, podczas gdy tysiące innych wegetuje i umiera w schroniskach.

  2. Spokój dla właściciela i dla zwierzęcia. Wysterylizowana suczka/kotka nie ma cieczki, nie odczuwa ani chęci połączenia się z psem/kocurem ani chęci zostania mamą, nie spotka ją także tzw. ciąża urojona. Pies po kastracji nie będzie uciekał, podkopywał się pod ogrodzeniem ani wył pod drzwiami w okresie gdy suki mają cieczkę. Zabieg wykonany u psa ze skłonnością do dominacji/agresji ograniczy jego wybryki, nie likwidując jednak potrzeby obrony własnego terenu. Wykastrowany kocur nie będzie znaczył terytorium, uciekał w okresie tzw. "marcowania".

  3. Aspekty zdrowotne. Zabieg sterylizacji zapobiega ropomaciczu (bardzo poważna choroba zagrażająca samicom), obniża też ryzyko zachorowania na raka sutka/jąder oraz schorzenia prostaty. Udowodniono, ze wysterylizowane zwierzęta żyją dłużej i w lepszym zdrowiu.

Mity:
  1. To nieprawda, że każda suczka/kotka musi przynajmniej raz w życiu mieć młode "dla zdrowia". Mit ten został obalony już dawno, jednak niestety nadal jest dość powszechny i wynika z przypisywania zwierzętom cech ludzkich, takich jak np. potrzeba zostania rodzicem, co oczywiście jest błędne.

  2. Zwierzę po zabiegu sterylizacji nie musi wcale przytyć. Jego waga zależy od diety i możliwości ruchu jaką zapewni mu jego właściciel.
Zanim dopuścisz swoje zwierzę, przejdź się do schroniska dla bezdomnych zwierząt i popatrz w oczy setkom niechcianych, bezdomnych czworonogów, które żyją i umierają na betonie, w ciasnych boksach, za kratami, pozbawione kontaktu z człowiekiem. Szczenięta/kocięta urodzone w twoim domu zabiorą im szansę na dom, szansę na życie."
informacje ze strony: http://www.niechcianeizapomniane.org/

Forumowicze błagam uświadamiajmy kogo możemy, wtrącajmy racje gdzie możemy, róbmy wszystko by zwierzętom zapewnić godne życie, a większość nie ma nawet godnego "łoża śmierci"...:(:(


Aga

Wysłany: 17-01-10, 20:06



Ten obrazek to niestety smutna prawda :-(


Venus

Wysłany: 19-01-10, 15:25



Chodzi o kastrację? :)

Jeszcze nie, weterynarz powiedział, żebyśmy troszkę poczekali, bo a nóż widelec okazałoby się, że uszy potrzebują chirurgicznej poprawki - to wszystko się zrobi przy jednej narkozie.
Poza tym jest to jeszcze młody kot, kociak właściwie - wet określił jego wiek po zębach na 11 miesięcy, ale powiedział że w tym wypadku mógł się pomylić nawet o pół roku.
Ryś ma troszkę nieproporcjonalnie długie łapki i ogon, wyraźnie widać, że jeszcze urośnie.

Jaki jest najlepszy wiek kota na kastrację?
I czym różni się kastracja od sterylizacji? Ja słyszałam dwie wersje:
  1. samców się kastruje, a samice sterylizuje i w obu przypadkach jest to jednoznaczne z wycięciem wszystkich narządów rozrodczych,

  2. sterylizacja obejmuje uniemożliwienie rozmnożenia zwierząt (lecz hormony nadal "pracują"), a kastracja to wycięcie wszystkich narządów (hormony "nie pracują"); wedle tej wersji można wysterylizować kocura i wykastrować kotkę
Zgłupiałam.


Alexa

Wysłany: 19-01-10, 15:31



Kastracja to wycięcie jąder u kocurka,wet nawet nie zakłada potem szwów, u kotki sterylizacja to wycięcie macicy z jajnikami.W jednym i drugim przypadku hormony płciowe wyciszaja się do 3 miesięcy po zabiegu.Kotce zakłada się szwy,które trzeba zdjąć po 2 tygodniach.


Venus

Wysłany: 19-01-10, 15:51



Pozwolę sobie w takim razie zacytować fragment artykułu "ABC dla nowych właścicieli" z październikowego "Mojego psa":

CYTAT:
Kastracja
Popularnie rozumie się pod tym pojęciem chirurgiczne pozbawienie samca jąder, w odróżnieniu od sterylizacji - chirurgicznego usunięcia jajników i macicy (lub samych jajników) u samicy. Jednak naukowo rzecz ujmując, każde pozbawienie narządów płciowych, niezależnie od płci, jest kastracją. Z kolei termin sterylizacja w języku medycyny - także weterynaryjnej - oznacza uniemożliwienie rozmnażania się bez usuwania narządów, np. poprzez podwiązanie jajowodów lub nasieniowodów. U zwierząt nie zaleca się tej ostatniej metody, ponieważ nie eliminuje ona kłopotliwych zachowań związanych z płcią. [...]



matyldakrak

Wysłany: 19-01-10, 16:07



tak czy siak o wycięcie chodzi :)
kocur 4 miesiące
kotka 9 miesięcy
tak wycinałam ja :)


CherChate

Wysłany: 20-01-10, 16:08



Ja pokuszę się o sterylkę po pierwszej rujce jednak, jak radzicie?
Na razie łobuziary nie kłopotują więc dajemy radę :-D


Aga

Wysłany: 20-01-10, 16:24



CherChate, a może jak wysterylizujesz wszystkie od razu to zapłacisz mniej. Tak zrobiła moja koleżanka. Sterylizowała 2 kotki i kastrowała kocura, dogadała się z wetem przed zabiegiem żeby zapłacić mniej


matyldakrak

Wysłany: 20-01-10, 21:28



i to jest świetny pomysł :)ja nawet jak idę szczepić to dostaję zniżkę 30% za hurt :)


CherChate

Wysłany: 20-01-10, 22:20



hehe popytam popytam :) mam nadzieje, że promocja mnie obejmie :D
Tak mam 3 kotki (dwie są chłopaka) haha w Toruniu jak nie dalej ;D


cysia

Wysłany: 21-01-10, 13:05



mnie nurtuje jedna sprawa...mianowicie, mój Ramzes jest wykastrowany, do tej pory było wszystko w porządku, wczoraj jednak zauważyłam jak próbuje "dosiąść" swoją maskotkę głośno przy tym miaucząc, nie wiem jak interpretować to jego zachowanie, przed kastracją wyładowywał w ten sposób swoje napięcie seksualne, no ale teraz?? Wiecie może dlaczego tak się dzieje??


katarynka1984

Wysłany: 21-01-10, 17:58



Puszek w ten sposób gwałci wszystkie sweterki i koce =D

najzabawniej jest wtedy gdy nie ma nas kilka godzin w domu,wracamy,a swetry i bluzy ze wszystkich szaf powyciągane =D


Joanka

Wysłany: 02-02-10, 17:54



Jakiś czas temu przeczytałam gdzieś w internecie, że istnieje taka możliwość sterylizacji kotki, że zamiast ciachać, robiąc wielką bliznę można wykonać tylko takie malutkie centymentrowe nacięcie i specjalnymi narzędziami załatwić co trzeba.
Słyszeliście o tym? co sądzicie? no gdzie wykonuje się sterylki taką metodą?


Alexa

Wysłany: 02-02-10, 17:58



Królica o tym pisała,musi tu być ten temat na forum,przejrzyj tematy z wyrazem-sterylizacja,kastracja


Królica

Wysłany: 02-02-10, 18:15



Joanka, to sterylizacja małym szwem- naciecie ma 1- 1,5 cm i wtedy "wyciaga sie" co trzeba , zaszywa a na wierzchu jest szew kosmetyczny wewnętrzny- nawet nie trzeba opatrunku i goi sie w 2 dni całkowicie

jest calkiem bezpieczna pod warunkiem ze poszukasz opini o weterynarzu czy faktycznie dobrze robi takie zabiegi

jezeli w trakcie sterylizacji małym szwem lekarz bedzie miał problem czy cos pójdzie nie tak lekarz natychmiast rozcina powłoki i przechodzi do "standardowej" sterylizacji

moja kicia była cieta małym szwem- swietna sprawa, szybko zapomiała ze cos sie działo


Joanka

Wysłany: 02-02-10, 18:24



Świetnie. Dzięki. Mam nadzieję, że tez nam się uda taki zabieg.


Królica

Wysłany: 02-02-10, 18:47



Joanka, z tego co czytam na maiu pl polecają weta na wiejskiej w opolu ale nie ma informacji czy robi małym szwem

tu yez masz RÓZNE opinie o wetach
http://forum.miau.pl/view...hp?f=22&t=78231

ja mam tak ze musze sie wybrac raz i pogadac wtedy wiem czy chce mu oddac kota na zabieg

w Gdansku moge ci polecic mojego, o opolu musisz poczytac

przed sterylizacją zrób kotu badania krwi- troche z tym zachodu ale warto a optymalnie takze moczu- wtedy masz wiecej pewnosci ze kot łatwo da sobie rade z narkoza

oczywiscie pewnie niektore osoby uznały ze ja panikara jestem bo mojej kici zrobiłam badania krwi i ze 4 razy byłam u weta zanim zrobiłam zabieg :) i wiesz, pewnie te osoby mają racje ale ja jednak czulam sie lepiej


Alexa

Wysłany: 02-02-10, 18:52



Królica-lepiej być zapobiegliwym niż potem żałować że czegoś się nie dopilnowało.


Joanka

Wysłany: 03-02-10, 08:05



No ja już jestem ta sterylką przerażoną od miesiąca, czyli od czasu gdy kotka skończyła 2 m-ce. Rzecz w tym, że nigdy wcześniej nie miałam kota i stąd ta panika:)
Czytałam opinie "ogólne", nigdzie nie ma mowy o tym typie zabiegu, o który mi chodzi, ani tym bardziej porównania między gabinetami.
No i boję się tego, że nawet jak się dowiem, że wykonują to dalej nic nie będę wiedzieć o jakości...
Ale poczytam tez na miau ( i dziękuję) i może cokolwiek więcej mi się rozjaśni.


Fonsitos

Wysłany: 03-02-10, 08:28



Przeniosłam wątki o sterylce tutaj. Wiem że my też offtopujemy, ale używanie opcji wyszukaj nie boli :)

Przeczytaj sobie od początku ten temat, sporo zalet (ale i zagrożeń) sterylki było tu opisane - na pewno na większość pytań znajdziesz odpowiedzi w tym wątku.


Królica

Wysłany: 03-02-10, 08:40



Joanka, znajdz weta polecanego przez wiekszosc osób- wybierz się na wizyte na zwykłe oględziny kota - zapłacisz 20 zł ale zobaczysz jakie ma podejscie - potem zapytaj o sterylke

mój wet za pierwszą wizyte nie wziął kasy , sterylki małym szwem robi od wielu lat i jak sam mowi "zajebisty w tym jest" :) a do kota gada w trakcie wizyty wiecej niz do własciciela (ba! jak usłyszałam "Pan doktor kochusia kotka a kotek drapie, a fe!" to wymiekłam)

także jakby co to zapraszam do Gdanska :) ja i Inila mamy juz doswiadczenie w opiece nad pooperacyjnymi goscmi :)


Joanka

Wysłany: 03-02-10, 11:18



Królica, to spytaj Go czy nie ma jakichś kolegów po fachu w Opolu? :-D

Moich rozterek ciąg dalszy niestety. Moja kicia ma 3,5 miesięcy i już wymienia zęby, tzn jeden kiełek wypadł na jego miejsce rośnie nowy, a pozostałe 3 mleczne kiełki tez maja już sąsiadów w postaci stałych.
Wet radził nam sterylkę przed pierwsza rujką "zaraz jak zacznie wymieniać zęby".
No i co ja mam teraz zrobić? no i z 1 strony ona jest jeszcze taka malutka, no a z 2 widać, że jakoś szybciej dojrzewa.
No więc znów proszę o pomoc i rady....


Alexa

Wysłany: 12-02-10, 18:20



Ja uważam że powinno się sterylizować/kastrować kotki/kocurki jak dorosną i dojrzeją.
Kotkę sterylizowałam jak miała półtora roku,a kocurek miał 11 miesięcy.


olga

Wysłany: 12-02-10, 18:25



Powiem szczerze, że nie przekonują mnie argumenty "przemawiające" za wczesną sterylizacją. Badania są prowadzone od niedawna i tak naprawdę nie wiadomo jak wpływa taka kastracja na rozwój i zdrowie zwierzęcia. A przecież rola hormonów płciowych w rozwoju i dorastaniu jest kluczowa.

Moim osobistym zdaniem powinno się pozwolić zwierzęciu na osiągnięcie dojrzałości płciowej (czyli w przypadku kotki - pierwszą ruję) i dopiero potem kastrować.


Joanka

Wysłany: 12-02-10, 18:34



Ja już od tego głupieję. Chcę po prostu dobrze dla mojej kotki.
W schronisku mówili, że burza hormonalna, że to źle, że nie ma na co czekać, żeby ciąć zaraz po wymianie zębów, że one te ruje źle znoszą, cierpią, że się z kotem nie da wytrzymać, że miauczy, żyć nie daje (to mój pierwszy kot, więc pojęcia nie mam co tu jest prawdą, a co nie!!!)
Wet to samo mówi (bo jest wetem schroniskowym), ale z 2 strony przeprowadził tych sterylek mnóstwo, nikt się nie skarży, w necie opinie pozytywne.
No i bądź tu mądry. Normalnie nie wiem co mam zrobić.
Powiedzcie przynajmniej jak wygląda ta 1 rujka? czy to naprawdę jest takie nieznośne? czy one cierpią?


Wercia

Wysłany: 12-02-10, 18:38



Też bym chciała wiedzieć jak wygląda 1 ruja bo Sara juz 8 miesiecy ma a jeszcze nie ma a ciągle miauczy.


olga

Wysłany: 12-02-10, 18:44



Cierpią kotki w permanentnej rui, która jest zjawiskiem patologicznym.
Natomiast normalna ruja u kota nie jest patologią tylko stanem fizjologicznym. Kotka wykazuje wtedy specyficzne zachowania, w tym wydaje szczególne dźwięki. Zachowania te są instynktowne i odruchowe, niewiele mają wspólnego z cierpieniem, maja na celu przywabienie samców. Kotka potrafi rzeczywiście bardzo dramatycznie jęczeć, ale nie daj się zwieść, to nie z cierpienia. A wmawianie niedoświadczonym ludziom takich rzeczy jest zwykłym emocjonalnym szantażem.
Tak jak pisałam, mam krytyczny stosunek do wczesnej sterylizacji, ale to nie oznacza, że się nie mylę.
Poza tym przeanalizuj dobrze wypowiedzi ludzi zadowolonych z wczesnej rui: ile lat po kastracji mają zwierzę, czy gdzie indziej nie piszą o jakichś jego dolegliwościach (choć te ostatnie mogą oczywiście wynikać z innych przyczyn).


Alexa

Wysłany: 12-02-10, 18:47



Miesiącem sterylizacji po niższych cenach jest marzec.
Wkleje link gdzie są spisy lecznic bioracych udział w tym programie.
Rujka-kotka ociera się ,wypina tylną część ciała do góry i bardzo miauczy nawołując kocura,może mieć brak apetytu.Rujka trwa 2-5 dni, czasami tydzień.Kotki niewysterylizowane mogą miec ciągłe ruje np 2 dni przerwy i znowu ruja-to kotki bardzo męczy a nie pierwsza i jedyna rujka. ;-)

Przypomniało mi się że wet nie chciał sterylizować małej kotki od mojego jednego ucznia-bo była za mała,powiedział że musi dorosnąć i dojrzeć(przekaz ucznia)


Królica

Wysłany: 12-02-10, 20:54



ja moją sterylizowałam przed pierwszą rujką (bo wet twierdził ze raczej jeszcze nie miała mimo miziastego miauczącego nastroju) - ale wet powiedział wyraźnie ze ma miec minimum 7-8 miesiecy albo 3 kg wagi zeby widział na usg co i gdzie jest

twoja kicia jest starsza niz sądzisz według mnie o jakies 2 miesiace - mysle ze mozesz jeszcze poczekac- daj kotu wymienic zeby- to tez bywa zle znoszone przez organizm koci- mogą byc goraczki czy biegunki- jak wymieni zęby to wtedy zrób na spokojnie badania krwi i moczu a potem dopiero umow sie na zabieg -troche ci to zajmie i kot dorosnie ;]


Joanka

Wysłany: 13-02-10, 08:13



Czy to jest możliwe, żeby ona była aż o tyle starsza???!!!??? :-O
Na umowie adopcyjnej mam napisane, że zabieram kota w wieku 10 tyg.
Albo z reszta podsyłam Wam zdjęcie jeszcze zrobione w schronisku (tutaj ma właśnie te 10 tygodni).

Mała Aisha jeszcze w schronisku


Alexa

Wysłany: 13-02-10, 08:40



Trudno mi ocenić wiek Aishy,bo Puszek dawno temu był mały.Wszystkie zęby mleczne zostają zastąpione w wieku 5-6 miesięcy,więc jak Aisha zmieni wszystkie ząbki to będzie mieć tyle miesięcy.


Joanka

Wysłany: 13-02-10, 09:08



Rozumiem, że jak wymiana się zakończy? w sensie, że jak będą już wszystkie stałe to oznacza wiek 5-6 m-cy? dobrze rozumiem?


Alexa

Wysłany: 13-02-10, 09:16



Tak,Joanka. Z wielkością kotków też bywa różnie-w sąsiednim domu pani ma koteczkę tygryskę bardzo filigranową-jest mniejsza od innych kotków,ale śliczna.


Joanka

Wysłany: 13-02-10, 10:14



Fajnie. Przynajmniej będzie się dało jakoś mniej więcej ten wiek oznaczyć. Dziękuję za podpowiedź i czekam na resztę zębów :-)


ikxio

Wysłany: 13-02-10, 16:28



Joanka, spokojnie poczekaj do pierwszej rujki- kicia bedzie juz odpowiednio rozwinieta - a kotki z adopcji czesto maja wpisywany wiek pi razy szescian - kicio byl maly i pewnie zaglodzony wiec wzieli go pewnie za mlodszego niz jest. koteczka w rujce moze sprawiac wrazenie cierpiacej, ale tak nie jest, zreszta zawsze mozna kotke wyciszyc hormonalnie - ustal to z wetem - zastosowanie provery jeden raz kotu nie zaszkodzi, a potem zabrac na sterylke.


Wercia

Wysłany: 13-02-10, 17:38



A czy to prawda że u kotek nie wychodzących ruja sie pojawia później?


ikxio

Wysłany: 13-02-10, 18:11



Wercia, choc sama rujka moze byc wywolana obecnoscia kocurka w poblizu - kot wydziela feromony czyli zapachy pobudzajace kotke do rujkowania ( w druga strone to tez dziala) - moze tak byc, ze kotka nie majaca stycznosci z kocurkiem rujke bedzie miala nieco pozniej, podobnie kocurek (bo nie tylko feromony, ale i hormony w organizmie kiciusiow dzialaja) wiec czynnikow jest duzo, zalezy tez od rasy - to o czym piszesz to jeszcze jedna plota na temat kotow.


Mruczka

Wysłany: 22-02-10, 12:11



Mam nadzieję że wreszcie uda się Maszeczkę "ciachnąć".
Mam kłopot bo od stycznia szkoła wypada mi co tydzień. Liczę na marzec więc bo wreszcie będzie wolny weekend i będę mogła poświęcić jej czas na opiekę.


Aga

Wysłany: 05-03-10, 07:11



Jeszcze nie czytałam:
http://www.ulubiency.wp.p...ml?ticaid=19c08


imbir

Wysłany: 25-03-10, 23:02



Kastracja kocura
Po świętach jadę z kocurem do kastracji (80 zł- zabieg + antybiotyk). Interesuje mnie jak ,w praktyce, po takim zabiegu kocur dochodzi do siebie. Do pełnej formy... Ile dni to potrwa???


olga

Wysłany: 25-03-10, 23:30



Jeśli obędzie się bez komplikacji, po trzech dniach kot zapomni o problemie. Wybudzanie trwa zwykle krótko, bo kocurom podaje się płytszą narkozę: zabieg trwa krótko i jest mało inwazyjny. Wprawny wet robi tak małe nacięcie, że nawet szwów nie trzeba zakładać ani jakoś specjalnie dbać o rankę.


Fonsitos

Wysłany: 26-03-10, 00:59



Diabła przynieśliśmy gdzieś tak koło 19 do domu, lekko jeszcze pijany po znieczuleniu. Na drugi dzień rano już hasał i skakał ku mojemu przerażeniu. A głodny jak smok i nie omieszkał się dopominać o swoje. Trochę jedynie pobrudził nam pościel (Mefisto zresztą też) ale to się zdarza polecam podkłady higieniczne tam gdzie kocio sypia.


Alexa

Wysłany: 26-03-10, 16:33



Puszka odwiozłam na kastrację na 9 rano,odebrałam o 16 po południu.
Przed kastracją w poprzedni dzień ostatnim posiłkiem była kolacja,potem już tylko mógł pić wodę(żeby podczas podania narkozy nie zwymiotował treścią żołądka bo móglby się tym udusić)Musisz być przygotowany na to że kocurek moze się posikać(działają jeszcze leki i on może nie czuć że oddaje mocz i nie przytrzymać)najlepiej dać mu jakiś podkład do miejsca leżakowania i dochodzenia do siebie po zabiegu.Puszek wieczorem już jadł i pił i zrobił siku do kuwety.Najlepiej nie pozwalać kocurkowi wskakiwać,zeskakiwać,niech leży i śpi do rana.A na następny dzień będzie już wesoło brykał.Puszek nie miał zakładanych szwów.Wszystko będzie dobrze.Zabieg u kocurka traw do 15 minut.
Aha-jeszcze jedno-gdyby wet proponowł że wyczyści przy okazji kocurkowi zęby z kamienia nazębnego ,to nie gódź się na to-nigdy nie robi się zabiegów wymagających sterylności(kastracja)z zabiegami gdzie rusza się bakterie(w pyszczku)bo można niechcący zainfekować rankę po zabiegu.


katarynka1984

Wysłany: 26-03-10, 17:12



ja Amosa odebrałam po 20 minutach od podania narkozy


sabunia

Wysłany: 26-03-10, 19:10



Ja Pusia zabrałam po 2 godzinach, był wybudzony ale bardzo śpiący. W domu koniecznie
chciał chodzic i się przewracał. Później do wieczora trzeba go było bardzo pilnowac, żeby gdzieś nie wskoczył i nie spadł. Też wet nie zakładał mu szwów i ładnie się zagoiło. Na drugi dzień już jadł normalnie...


Aga

Wysłany: 26-03-10, 21:16



A ja Bigusia dostałam wybudzonego i nie było problemów. Nie martw się Imbir, będzie dobrze ;-)


imbir

Wysłany: 06-04-10, 16:10



Kastracja kocura. Krótkie podsumowanie...
Ufff, nareszcie po zabiegu. Trochę to trwało...Ok.południa byłem trochę zdenerwowany. Nie będę udawać twardziela-trochę się bałem, że to tak długo.Niżej podaję przebieg wydarzeń.
  • Godzina 8:00 przyjęcie do lecznicy. Podpisanie zgody na zabieg (wymagany dowód osobisty).

  • Godz.13:30 odbiór kocura z lecznicy. Przytomny...

  • 14:00 już w domu. Sam wychodzi z klatki. Przy chodzeniu zatacza się (jest pijany). Chce wskoczyć wyżej i trzeba go pilnować, bo nie ma dobrej koordynacji. Nie umie sobie znaleźć miejsca. Jest niespokojny.

  • 17:00 od dobrej godziny śpi (raczej płytko). Jest o wiele spokojniejszy. Nie chce pić wody. Liże ranę.

  • 18:00 śpi w szafie. Czasami wyjdzie się przejść. Chodzi i skacze coraz lepiej (choć nie jest to kocia zwinność). Nie pije wody.

  • 19:00 trochę chodzi. Nie pije wody.

  • 20:00 nie pije wody...ale ciepłe mleko łaciate 2% (trzy duże łyżki) wypił. Coraz lepiej chodzi.

  • 21:00 trochę się bawi, zagląda do kuchni (do miski). Wypił trochę mleka. forma trochę lepsza...

  • 22:00 chodzi coraz więcej. Chyba wraca do formy. Weterynarz mówił, żeby dopiero jutro rano nakarmić.

  • 01:00 noc. Dałem trochę mokrej karmy- dostał apetytu. Skacze już sprawnie. Koordynacja ruchów jest OKI ! Ja idę spać. Dobranoc :D

Powrót do postu imbir z 05-11-10, 17:25


ikxio

Wysłany: 06-04-10, 16:23



lizac nie powinien , poza tym w normie


Alexa

Wysłany: 06-04-10, 18:36



Jutro już będzie wesoło brykał i zapomni o dzisiejszym dniu.


Fonsitos

Wysłany: 06-04-10, 18:39



Czyli norma byle do wiosny. Za miesiąc mniej więcej będzie futro odrośnięte i śladu nie będzie widać.


olga

Wysłany: 06-04-10, 20:31



Jeszcze noc odeśpi, pewnie jutro wróci wilczy apetyt :)


Aga

Wysłany: 07-04-10, 18:20



Brawo dla dzielnego kocura


imbir

Wysłany: 09-04-10, 12:53




Królica napisał /a:
Imbir- a ja Ci musze pogratulowac rozsądku- naprawde tyle osob spotykam ktore mają jakies chore podejscia ze kota nie wolno kastrowaca kotka to musi miec raz małe i inne takie pierdoły ze fajnie spotkac kogos normalnego z prawidłowym podejsciem [...]
W dzisiejszej Gazecie Wyborczej , w dodatku katowickim jest fajny artykuł o kotach pt. "Kot ma prawo do życia, ale dopóki się nie urodzi". A chodzi o tępotę ludzi i ich podejście :

CYTAT:
Każdej wiosny tysiące szczeniąt i kociąt kończy ledwo co zaczęte życie w wiadrach z wodą. To, niestety, dla wielu osób nadal normalny proceder. Te same osoby oburzają się, jeśli ktoś sugeruje im wysterylizowanie czworonoga. Skąd taka hipokryzja? - pyta autorka.
Dalej tłumaczenie mechanizmów ...jak się powinno postępować i jak trudno jest wytłumaczyć ludziom pewne rzeczy. Polecam artykuł!
Ja chcę jeszcze dodać, że jednak coś się dzieje w mediach. Że coraz głośniej się mówi...problem trafia już do środków masowego przekazu!

Dopisane :
Aaaaa, zapomniałem napisać ... to jest bardzo ciekawe : "[...]niektórzy ludzie nie sterylizują z... przyczyn religijnych"
Ciekawe...


Alexa

Wysłany: 09-04-10, 16:04



Tępota i ciemnogród niestety dalej tkwią w "ludziach"


umiczee

Wysłany: 12-04-10, 12:38




imbir napisał /a:
"[...]niektórzy ludzie nie sterylizują z... przyczyn religijnych" Ciekawe...
Ciekawe, że te "przyczyny religijne" nie przeszkadzają topić lub wyrzucać ...... :-(


ikxio

Wysłany: 12-04-10, 12:45



zasade, ze jak zwierze sie karmi to odpadkami tez z przyczyn rekigijnych? znam takich, co kotu jesc nie dadza bo przeciez "sobie upoluje"


ribmi

Wysłany: 08-05-10, 20:21



Jako uzupełnienie wklejam zdjęcie kocura po kastracji... 6 godzin po.
Tak wyglądał...

Powrót do postu imbir z 05-11-10, 17:25


olga

Wysłany: 08-05-10, 20:22



Zbyt szczęśliwej miny to on nie ma =D


umiczee

Wysłany: 09-05-10, 09:42



Ja w tych oczkach widzę chęć zemsty .........

imbir pilnuj się .....


Rubinka

Wysłany: 12-05-10, 14:50



A ja mam takie pytanie odnośnie sterylizowanych kotek, kastrowanych kotów. Jaki pokarm im się podaje? Można na kastrowanych i zwykły czy raczej sie wystrzegać normalnego pokarmu?


Sissi

Wysłany: 12-05-10, 14:56



Rubinka, ja mojej kotce daje normalny pokarm jak wszystkim innym kotom .jak kupowalam dla sterylizowanych kotow to jej nie smakowal wiec dalam sobie spokoj.Jedynie co uwazam zeby nie przytyla za bardzo bo to wazne (koty po kastracji maja sklonnosci do tycia). Mozesz kupic tej karmy dla kastrowanych kotow i sprobowac,moze Twoj bedzie jadl chetnie .Mozesz tez mieszac karme dla kastratow z normalna karma :-)


Alexa

Wysłany: 12-05-10, 15:00



Rubinka, ja daję normalny pokarm-suchy,patrzę żeby w składzie miał jak najmniejszy % udział fosforu i magnesu(o ile dobrze pamiętam)najlepiej mniej niż 1%.A 2 razy w roku podaję Royal Urinary-suchy 1,5 kg.Ważne też żeby kot był nauczony pić wodę i miał dużo ruchu-zabawy,a nie tylko się wylegiwał ;-)


Rubinka

Wysłany: 12-05-10, 15:09



Dzięki za odpowiedzi, niedługo zamierzam ją sterylizować i chciałam dokładnie wiedzieć co mogą jeść. Podobno po sterylizacji są bardziej wrażliwe na nerki?


Alexa

Wysłany: 12-05-10, 15:16



Najlepiej profilaktycznie badać mocz koteczkom przynajmniej raz w roku ;-)


Mama Bąbla

Wysłany: 10-09-10, 09:52



Sterylizacja czy zastrzyki?
Nie znam się na tym kompletnie, co według Was jest lepsze dla kota i właściciela zastrzyki antykoncepcyjne czy sterylizacja?


bungula

Wysłany: 10-09-10, 10:14



Sterylizacja to mniejsze zło. Zastrzykami antykoncepcyjnymi fundujesz swojej kotce raka sutka w późniejszym wieku.


mariela

Wysłany: 10-09-10, 11:31



Ja bym też wybrała sterylizację zamiast pakować wciąż hormony koteczce.


ikxio

Wysłany: 10-09-10, 13:19



bungula, to stwierdzenie nie jest do konca udokumentowane -znalam wiele kotow jadacych na hormonach i zastrzykach, zdrowych do poznej starosci - jak kot ma sklonnosci do raka to moze tak byc, ze antykoncepcja hormonalna przyspieszy rozwoj choroby, ale na pewno jej nie spowoduje - jak jeszcze nie bylo tak rozpowszechnionych sterylek jedyna mozliwoscia ograniczenia rozrodu kotow wedrownych byly wlasnie tabletki, a jak sie dawaly zlapac to zastrzyki - i jakos nie pamietam, zeby wiekszosc z nich "zeszla" z tego swiata na raka sutka - zreszta gdyby to byla prawda to miliony kobiet na calym swiecie zazywajacych tabletki antykoncepcyjne, czy wczesniej biorace zastrzyki (bo i tak bywa) tez by umieralo na raka piersi czy jajnikow? oczywiscie w przypadku kotow samcow innej metody jak kastracja po prostu nie ma, a i sterylizacja u kotek jest na pewno efektywniejsza i wygodniejsza - ale jak ktos ze wzgledow swiatopogladowych nie chce kotki pod skalpel to nie ma co go straszyc skutkami antykoncepcji hormonalnej - bo to nastepna legenda miejska. kazda metoda jest dobra -bo i przy sterylce moga sie zdarzyc powiklania smiertelne dla kota


Sissi

Wysłany: 10-09-10, 15:02



Masz racje Ikxio bo co maja zrobic np.hodowcy przeciez musza jakosc kotke zabezpieczac zeby nie zachodzila w ciaze non-stop nie mowiac permanetnych rujach i jakby bylo to takie zle podawanie chormonow to by niie robili tego ze wzgledu zeby kotka im nie zachorowala a przeciez te kotki sa b.drogie w hodowlach wiec napewno decyzje te sa dobrze przemyslane.Jezeli kotka nie jest na hodowle to faktycznie ze lepiej jest sterylizowac ,bo podawana antykocepcja wymaga dokladnosci czasu podawania oraz czestszych badan kotki pod wzgledem raka (trzeba sprawdzac sutki oraz robic badania krwi i od czasu do czasu USG narzadow rodnych).


Alexa

Wysłany: 10-09-10, 16:29



Sterylizacja ale jak kotka dorośnie i dojrzeje,bo oprócz raka gruczołów sutkowych(wycina się wtedy całą warstwę)kotka może dostać ropomacicza,a wtedy i tak sterylki się nie uniknie.


ikxio

Wysłany: 11-09-10, 15:14



Alexa, kicie moja nr I i to moja nie rodzicow cierpiala na ropomacicze - za przeproszeniem g... wiedzialam co kotu spod ogona cieknie, mruczala bo cierpiala - jak zwykle moj dom stanal na wysokosci zadania kot trafil do kliniki weterynaryjnej AGH , moze i byl krolikiem doswiadczalnym - ale kicia zyla do 14 lat po jednej ze sterylek zwiazanych z ropomaciczem w tamtejszym systemie zarobila na statystyki - tak naprawde - ropomacicze zabija nawet rodzace kotki - jest to wyjatkowo obrzydliwa bakteria atakujaca co zywe i nie reagujaca na znane antybiotyki


Alexa

Wysłany: 11-09-10, 15:20



Właśnie i najlepiej zrobić sterylkę jak kotka jest zdrowa i nie ma ropomacicza,bo jak ma ropomacicze to ryzyko powikłania posterylkowego jest większe.


mariela

Wysłany: 11-09-10, 15:27



Ja się wypowiedziałam za sterylką myśląc o kotce, nie hodowlanej, bo wtedy po co co chwilę latać do weta na zastrzyk, lub mus pamiętania o tabletkach


ikxio

Wysłany: 11-09-10, 15:59



mariela, i tu masz racje - samce gora, a koteczki i w ogole samiczki maja to co maja - mozna rodzic i tworzyc miejskie legendy ????


pj_internet

Wysłany: 12-09-10, 10:14



Sterylizacja.


Chiqita

Wysłany: 12-09-10, 11:38



ja tez jestem za sterylizacja - mniej kociego stresu - raz i po sprawie


bungula

Wysłany: 13-09-10, 07:40



Sissi, wszystko się zgadza, ale kotkom hodowlanym hormonów nie podaje się przez całe życie tylko okresowo, a Mama Bąbla nic nie wspomina o tym, że kotka ma być kotką hodowlaną.

ikxio, nie jestem weterynarzem, ale to, co napisałam o raku sutka u kotek to nie miejska legenda tylko to, co usłyszałam do lekarzy weterynarii, kiedy sama podejmowałam decyzję o sterylizacji moich kotek. Wiem, wiem, zaraz powiesz, że weterynarze to chcą głównie zarobić, ale wśród moich znajomych, którzy mieli kotki, a nie zdecydowali się na ich sterylkę i podawali hormony dłużej niż przez trzy lata, wszystkie kotki zachorowały.


Sissi

Wysłany: 13-09-10, 08:57



Ja za namowa hodowczyni chce odstawic na razie tabletki na probe ale przrede wszystkim ze wzgledu na zdrowie kocic.Nie wiem terza czy dobrze robie bo wet mowi zeby dalej podawac a hodowczyni mowi zeby nie bo za duzo dstaja chemi.Mowila zeby zobaczyc czy ta permanentna ruja jiz sie wyciszyla i zeby wydluzyc im cykle. Juz zglupialam teraz i nie wiem czy dobrze zrobie bo jutro powinnam podac juz tabletke Dashy( bierze juz 6 miesiecy co tydzien jedna).W czwartek musze dac Cheili i bierze tak samo dlugo i czesto jak Dasha.Wiem ze dlugo i tak czesto nie wolno faszerowac chormonami kotow.Powinny miec ruje 1-2 razy w roku .Moze jak odstawie to faktycznie sie to ustawi jakos w organizmie ?.Wet mowi inaczej a hodowczyni od ktorej mam koty inaczej co robic mam teraz?


bungula

Wysłany: 13-09-10, 09:21




Sissi napisał /a:
Wet mowi inaczej a hodowczyni od ktorej mam koty inaczej co robic mam teraz?
Chyba najbezpieczniej trzymać się zaleceń weterynarza lub dla pewności skonsultować to jeszcze z innym wetem.


ikxio

Wysłany: 13-09-10, 12:49



bungula, nie wiem na czym wet zarabia wiecej -na sterylce, gdzie trzeba przeprowadzic operacje, czy na dlugotrwalym sprzedawaniu lekow? ja tez wetem nie jestem, mam spore doswiadczenie jesli chodzi o koty podworkowe i nie tylko, bo i w domu zawsze ognek byl, a i kilka do jak sie to dzis mowi adopcji, czyli przygarnietych i podleczonych do oddania w dobre rece tez sie co roku trafialo - kiedys nie robiono sterylek, kastracje tak - na znieczuleniu miejscowym, bo srodki przeznaczone do narkozy byly dla kotow zbyt niebezpieczne, zeby stosowac je tak jak obecne. dla przykladu - na poczatku lat 80 kote operowalismy na Akademii Rolniczej - klinika doswiadczalna przy weterynarii bo w Lodzi nie bylo weta, ktory by sie tego podjal. w takim przypadku jedyna metoda byla wlasnie progevera - czyli ludzki antykonceptyk hormonalany - i jakos nie pamietam, zeby koty zyly krocej niz obecnie z powodu masowego zapadania na raka
(oczywiscie pomijam inne przyczyny - trutki, psy, samochody, kocie katary czy inne wirusowki)

Sissi napisał /a:
Mowila zeby zobaczyc czy ta permanentna ruja jiz sie wyciszyla i zeby wydluzyc im cykle.
to chyba co wet to inna technika podawania hormonow - mama piwnicznym z polecenia weta dawala co dwa tygodnie tabletke 5 mg. a hodowczyni pewnie troche racji ma - jak masz w stadku same panny i nie sa narazone na kocurkowe ataki to mozna przerwe zrobic (w koncu u kobiet tez jest to zalecane przy dluzszym przyjmowaniu srodkow starszego typu - a progevera do nich nalezy) co do rujki 1-2 razy w roku to prawda o tyle, ze kotka w miedzyczasie zwykle miewa zajecie w postaci odchowania malych - normalnie mlode kotki az tak oszczedne nie sa - jak nie maja kociat i jeszcze gdzies zapach kocura poczuja to instynkt bierze gore i nie licz na statystyki.


bungula

Wysłany: 14-09-10, 07:23




ikxio napisał /a:
i jakos nie pamietam, zeby koty zyly krocej niz obecnie z powodu masowego zapadania na raka
To, że kiedyś nie słyszało się nic na temat zależności długotrwałego podawania hormonów, a częstotliwością zapadania na nowotwór sutka u kotek, nie oznacza, że taki problem nie występował. Po prostu nikt tych dwóch faktów nie kojarzył. Jednak nauka nie stoi w miejscu i w końcu znalazł się ktoś, kto wpadł na pomysł, żeby takie badania przeprowadzić. To, co kiedyś było powszechnie akceptowane i uznawane za prawdziwe nie koniecznie musi być prawdą obecnie. Kiedyś uważano, że atom jest najmniejszą niepodzielną częścią materii, obecnie wiadomo, że składa się z kilkunastu, jeżeli nie kilkudziesięciu mniejszych cząstek elementarnych. Podkreślam, weterynaria nie jest moją dziedziną, więc mogę opierać się tylko na opiniach specjalistów, takich jak:
  1. http://www.vetopedia.pl/a..._mlekowych.html
  2. http://www.weterynarz-rad...zy-sterylizacja


ikxio

Wysłany: 14-09-10, 12:11



bungula, jesli probka kilkudziesieciu kotow bedaca pod opieka kilkunastu karmicielek jadaca wlasnie na prochach antykoncepcyjnych - kotow mniej lub bardziej dzikichw ciagu prawie 20 lat zyla i miala sie dobrze - no moze nie byly to warunki laboratoryjne tylko zwykla sasiedzka pomoc kociakom, nie wykazaly specjalnych zbieznosci miedzy tabletka - zastrzykiem i dlugoscia kociego zycia- to ja predzej uwierze tym starym ciotkom, niz badaniom klinicznym, gdzie wyniki maja byc na wczoraj, nie podaje sie rodzaju leku i sposobow dawkowania - to mi przypomina wczorajszy program o dietetyce - wystapil bardzo madrze wygladajacy czlowiek i zaczal chwalic mieso wieprzowe jako mniej kaloryczne od drobiowego, ze zawiera tluszcze zblizone do skladu oliwy i w ogole najlepsze mieso swiata - pomysl mi sie bardzo podoba bo schabowego lubie w kazdej postaci :P
na co nistety wplywu sie nie ma pomagajac wedrownym - koci katar i inne wirusowki przy zbytnim nagromadzeniu zwierzat w jednym miejscu sa zwykle nieuniknione no i slynne ropomacicze - kilka kotek podworkowych - takich poldzikich pomimo posiadania kociakow tez na to zapadlo - leczenie jest jedno - zlapac , do weta i na sterylke, bo podleczenie antybiotykami moze do operacji przugotowac, ale nie zastapi.


bungula

Wysłany: 15-09-10, 07:08




ikxio napisał /a:
nie wykazaly specjalnych zbieznosci miedzy tabletka - zastrzykiem i dlugoscia kociego zycia- to ja predzej uwierze tym starym ciotkom, niz badaniom klinicznym
Skoro jesteśmy przy kwestiach wiary. Podobnie jak Ty masz całkowite i niezbywalne prawo wierzyć "starym ciotkom" (z całym szacunkiem dla starszych pań samarytanek), tak ja, mam dokładnie takie samo prawo, dawać wiarę wynikom rzetelnych badań naukowych i dlatego proszę, nie zarzucaj mi, że kogoś straszę lub rozprzestrzeniam niesprawdzone, jak to raczyłaś nazwać, legendy miejskie.


Mama Bąbla

Wysłany: 16-09-10, 09:01



Oj widze że poważna dyskusja sie rozkręciła ;) Dziękuję za porady, tak więc idziemy z Tolką na operacje, raz i po bólu. Ona ma teraz 4 miesiące, jak myślicie czy za miesiąc mogę już ja sterylizować? Chciałabym zdążyć przed pierwsza rujką....


Sissi

Wysłany: 16-09-10, 09:40



Mamo Babla ze tego co ja wiem to najlepiej jest strylizowac(kastrowac) kotki po pierwszej rujce ze wzgledow zdrowotnych czyli to gdzies okolo 9 miesiaca ale napewno zdania tu beda podzielone na ten temat.Wiem ze weci sterylizuja kotki w mlodym wieku ale u mnie w tego juz nie robia chetnie bo potem kotka moze miec problemy zdrowotne np.z trzymaniem moczu. Moze tutaj dziewczyny tez sie wypowiedza i cos doradza ,ja bym poczekala ale to tylko moje zdanie na ten temat. ;)


Mama Bąbla

Wysłany: 16-09-10, 10:02



Tez o tym czytałam, jednak chciałabym uniknąć tych zachowań w okresie rujki właśnie, dlatego wolałabym wcześniej


bungula

Wysłany: 16-09-10, 12:30




Mama Bąbla napisał /a:
Tez o tym czytałam, jednak chciałabym uniknąć tych zachowań w okresie rujki właśnie, dlatego wolałabym wcześniej
Zachowania będą i miną (da się przeżyć), a zdrowie kici jest najważniejsze. Tak, jak pisała Sissi nie wcześniej niż po pierwszej rujce, a najlepiej, gdy zakończy się okres rozwoju fizycznego tj. ok. roku.


ikxio

Wysłany: 18-09-10, 10:34



wszystko zalezy od kota, ale generalnie wiekszosc wetow jest zdania, ze po pierwszej rujce jak kot niewychodzacy, jak kot wychodzacy to lepiej wczesniej (ok pol roku to jest taki wiek graniczny) po uzgodnieniu z wetem (chodzi glownie o wage i odpornosc organizmu) bo potem moze byc za pozno - kicia moze sie zdazyc uwinac szybciej niz przypuszczamy i inwentarzyk sie poszerzy.


Dexter

Wysłany: 20-09-10, 10:57



To ja w temacie. Moja dama zaczyna przesiadywanie pod drzwiami i głośno robi "miau". Samo miau, jak już to opisywałem Fonsitos, jest dość dziwne. Nie brzmi jak klasyczne miau, lecz jak miau bez zdwojonego m i bez akcentu na i. To Majowe miau jest krótkie. z krótkim m, krótkim i oraz krótkim u, bez wyczucia ł na końcu. Ot taka fonetyczna wpadka chyba :)
No nie ważne, chciałem zapytać czy przy 6 miesięcznej kocie to już kurcze rujka nadciąga ?

Zazwyczaj miałem koty od roku w górę i już były po ciachnięciu....


bungula

Wysłany: 20-09-10, 11:08




Dexter napisał /a:
No nie ważne, chciałem zapytać czy przy 6 miesięcznej kocie to już kurcze rujka nadciąga ?
Czasami zdarzają się takie wczesne rujki. Czy kicia ma jeszcze jakieś inne objawy oprócz charakterystycznego miauczenie?


Dexter

Wysłany: 20-09-10, 11:12



Bungula, ona tak miauczy ogólnie od zawsze. Ale przy drzwiach intensywniej. A czy jeszcze jakieś objawy... hm. Wystawanie pod drzwiami wejściowymi ? :)
No nie plami. Je jak zawsze, szaleje zwyczajowo.


Sissi

Wysłany: 20-09-10, 11:19



Dexter, a czy wystawia tak pupe do gory i owija sie przymilnie wokol nog ,i czy kiedy dotkniesz ja kolo ogonka albo na brzusiu kolo ostatnich cycusiow to przebiera tylnymi lapakami na przemian jezeli tak to twoja mala dziewczynka jest juz duza Kociczka i ma rujke.


bungula

Wysłany: 20-09-10, 11:19



Dexter, moje obie poprzednie kotki podczas rujki miauczały tak, że wydawało się jakby to dziecko płakało (bardzo charakterystycznie) szczególnie w nocy. Do tego przysiadały na łapkach z wypiętym zadkiem śmiesznie przekrzywiając na bok ogonek.
http://www.vetopedia.pl/article85-1-Ruja.html


Dexter

Wysłany: 20-09-10, 11:29



Sissi, muszę to dziś przetestować :)
Majka nie wystawia jeszcze tyłeczka do góry, chociaż zauwałyłem że jak wskakuje na kolana to dupsko pcha. O nogi łasi się od zawsze i jakoś zwiększenia intensywności nie zauważyłem. Myzianie po brzusiu przyjmuje zwyczajowo, ale dziś pomyziam ją ze zwróceniem uwagi na łapki i ogólne zachowanie koty.
Jej... dorasta mi kota no ....


Aga

Wysłany: 20-09-10, 13:42



Dexter, tu są filmiki:







Alexa

Wysłany: 20-09-10, 15:55



Maja dorasta
Nie wiem jak reszta ale ja jestem zwolennikiem ciachania koteczek,kocurków jak są już naprawdę dorosłe,dojrzałe.Jakoś nie przemawia do mnie ciachanie 5-6 miesięcznych kotów,nie mówiąc już o kociętach
Jeśli Majka dostanie teraz rujki to niedługo jesień-zima,powinna nie dostać nastepnej jak dopiero na wiosnę.Ciachałabym na wiosnę jak będzie starsza.


Dexter

Wysłany: 20-09-10, 16:04



Moje Panie, Majka ma rujkę. :-O


ikxio

Wysłany: 20-09-10, 16:07



rujka 6-7 miesiecznej domowej kotki to nie jest zaden ewenement - moja poprzednia kotka wzieta w wieku 7 miesiecy juz byla kotna (jak sie potem okazalo).co do sterylki - jak rodzina i sasiedzi odporni to mozna poczekac do nastepnego roku jak kocica bedzie miala ok. roku - tylko, ze trzeba sie liczyc z tym, ze kot wygrzany i odkarmiony w domu moze miec ciagoty rozmnozeniowe szybciej niz na wiosne.


Fonsitos

Wysłany: 20-09-10, 17:10



Te parę dni Dex wytrzymacie, a może rzeczywiście do wiosny spokój będzie. Chyba że się będzie męczyć i co chwilę będzie rujkować. Kota niewychodząca, spieszyć się nie musisz.


Alexa

Wysłany: 20-09-10, 17:25



Tylko pilnować żeby nie czmychnęła między nogami jak drzwi się otwiera.


bungula

Wysłany: 21-09-10, 07:52




Fonsitos napisał /a:
Chyba że się będzie męczyć i co chwilę będzie rujkować. Kota niewychodząca, spieszyć się nie musisz.
Dokładnie tak, permanentna rujka jest niezdrowa i wtedy nie ma na co czekać tylko ciachać.


ikxio

Wysłany: 21-09-10, 10:17



bungula, najpierw ta permanentna rujke to trzeba wyciszyc hormonalnie i dopiero myslec o sterylce, choc czesto bywa tak, ze cofa sie po hormonach i mozna poczekac do wiosny. zreszta to ciagle gdybanie - na razie mam nadzieje Majeczka pomiauczy, przestanie i zdrowo poczeka az podrosnie


CafeInka

Wysłany: 03-11-10, 12:07



ja mam pytanie
Tofik za 2 miesiace bedzie miał pół roku mozna już go kastrować??
czy wykastrować jak zacznie zaznaczac teren??
chciałabym tego uniknać tzn. tego zaznaczania terenu


mariela

Wysłany: 03-11-10, 12:19



Mój Lucky ma pół roku. ale go jeszcze nie kastruję, nie znaczy też jeszcze, Ja bym poczekała, z tym znaczeniem terenu to też nie jest tak, że po pierwszym siku, kot ma już nawyk, Max'a kastrowałam jak miał 9,5m-ca, jak poczułam, że znaczy i nie ma nawyku znaczenia.


olga

Wysłany: 03-11-10, 12:23



Wąchaj kuwetę - kiedy zacznie śmierdzieć kocurem to Toffik lada moment będzie znaczył, wtedy tnij.


bungula

Wysłany: 03-11-10, 12:41



Pół roku to trochę za wcześnie, ale olga dobrze radzi.


CafeInka

Wysłany: 05-11-10, 15:34



Olguś ale jak pachnie kocurem??
wiem głupie pytanie


Fonsitos

Wysłany: 05-11-10, 15:50



Świdrująco w nosie ;) ja też nie umiem tego określić, ale tak to działa. To jest tak charakterystyczny zapach że będziesz wiedziała.


ikxio

Wysłany: 05-11-10, 17:16



CafeInka, wejdz do pierwszej lepszej zakoconej piwnicy to na pewno poczujesz , na pewno paskudnie.


imbir

Wysłany: 05-11-10, 17:25



Ja kastrowałem kocura tak jak mi weterynarz powiedział tzn. w 8 miesiącu życia. Jak ten wiek przyszedł to bez pośpiechu poszedłem się umówić , zapisać na zabieg i tyle. Bez paniki i nie na szybko. I to było dobre..sprawdziło się.
A tu masz mój opis dnia kastracji kocura. opis dnia kastracji Jak wyglądał i co się działo... zdjęcie kocurka


sweetme

Wysłany: 14-11-10, 17:31



Jak najbardziej TAK ! Jeśli nie jesteś Hodowcą to wysterylizuj !


olga

Wysłany: 14-11-10, 18:44




CafeInka napisał /a:
Olguś ale jak pachnie kocurem
Rozpoznasz - to charakterystyczny ostry i nieprzyjemny zapach, bardzo przenikliwy. ktos tu dobrze radził żeby obwąchać zakocona piwnicę :)


pj_internet

Wysłany: 16-11-10, 00:55



Byłem właśnie wczoraj w zakoconej piwnicy, tzn. u mojego wujka (kociarza) w bloku są jeszcze kocury niewykastrowane, ciężko jest je złapać do zabiegu, wujek robi za tego ,,złego" - karmicielka wykłada karmę, koty się zbiegają, a wujek łapie delikwenta w transporter, nie jest to proste - koty są uważne.
Zapach specyficzny, każdy wyczuje 8-)


ikxio

Wysłany: 19-11-10, 15:31



hi, hi ja juz czuje - na dole u sasiadow(wyjadkowych paskud zreszta) w miniogrodku - kocur (sliczny zreszta - czarnobialy w maseczce zorro) tez przychodzi i oznaczyl teren.


CafeInka

Wysłany: 12-01-11, 19:41



mam pytanie
własnie przyjechałam z mezem od kastracji Tofika
nic mu nie załozył...zadnego opatrunku...
wdzianka tez mamy nie ubierac..
czy to normalne ??


pj_internet

Wysłany: 12-01-11, 19:44



Normalne. Kastarcja to zabieg, ja też tak miałem z Balbim. Kastracja kocurka to nie to co sterylizacja kotki.


CafeInka

Wysłany: 12-01-11, 21:00



no tak...ale czy normalne że cały czas krwawi ??
ja wiem że to nie to samo co sterylizacja kotki ale czy nie powinnien miec opatrunku??
sama mu zrobilam..ale to przesiaka..


pj_internet

Wysłany: 12-01-11, 21:03



nie powinien krwawić :-( Mam nadzieję że zaraz odpowie Ci ktoś z doświadczeniem, ja jak przywiozłem Balbiego to nie krwawił w ogóle, ranka była zszyta :-?


matyldakrak

Wysłany: 12-01-11, 21:05



kiedy przywiozłam Kubusia to nie krwawił a i żadnych szwów nie widziałam, była jakby nic się nie wydarzyło
nie powinien krwawić mam nadzieję że nic nie schrzanili przy zabiegu


Alexa

Wysłany: 12-01-11, 21:07



Kocurkom nie zakłada sie szwów jak koteczkom,nie powinien krwawić.Czy on sie tam może wylizywał,albo próbował wskakiwać,zeskakiwać na coś?


pj_internet

Wysłany: 12-01-11, 21:10




Alexa napisał /a:
Kocurkom nie zakłada sie szwów jak koteczkom
Faktycznie, Alexa dobrze prawi, przecież tylko z kotką jedzie się na zdjęcie szwów, gamoń jestem.


CafeInka

Wysłany: 13-01-11, 10:12



dzis juz ok..nie krwawi..jeju mam nadzieje że nic mu nie bedzie...
on si etam moze lizać ??


bungula

Wysłany: 13-01-11, 10:18




CafeInka napisał /a:
on si etam moze lizać ??
trochę umyć się może, ale nie za dużo. Sprawdź, czy nie ma opuchlizny.


ikxio

Wysłany: 13-01-11, 12:09



jakby sie lizal za mocno i rozlizywal ranke to zaloz mu na dzien- dwa kolnierzyk weterynaryjny (tylko kotu nie wystarczy sam kolnierzyk - jeszcze trzeba kawalkiem bandaza jak szeleczkami umocowac bo inaczej zrzuci w sekunde) - na kocie goi sie dosc szybko.


Fonsitos

Wysłany: 13-01-11, 19:12



To ja spóźniona dodam, że Diablik pozostałości po nabiale popsikane takim czymś srebrnym. Nie krwawił ale strupki trochę były. Po miesiącu miejsce zarosło futerkiem :)


CafeInka

Wysłany: 20-01-11, 14:59



jest już ok . Kot czuje sie lepiej niż ja.


maciek.ns

Wysłany: 17-04-11, 02:25



Witam. Czy mógłby ktoś polecić mi weterynarza gdańsk / sopot, chce zabrać moja panne na wizyte przed sterylizacja i wybrac dobrego weta do tego zabiegu


Alexa

Wysłany: 17-04-11, 12:28



Tu może pomóc Królica i polecić dobrego weta.

Zobacz tutaj na stronce-lecznice weterynaryjne z całej Polski wraz z opiniami
www.vetopedia.pl


ulka42

Wysłany: 04-06-11, 23:37



Liluś po sterylizacji
Właśnie przed godziną przywiozłam Lilunię do domu po sterylizacji. Śpi w transporteku na świerzym posłanku, bo zwymiotowała, wet dała jej środek przeciwwymiotny ale nie zdążył zadziałać, była szybsza.Rankę ma maleńką, gdyby mi lekarka nie pokazała nie znalazłabym, to nie jest chyba nawet centymetr, za to duża plama w kolorze srebrnym na ogolonym brzuszku. Dostała antybiotyk, środek przeciwbólowy, mają działać przez trzy dni.
To tyle... jestem tak zestresowana,że dosyć na dziś.


Sissi

Wysłany: 05-06-11, 00:29



ulka42, nie martw sie wszystko bedzie dobrze ,Lilusia jutro juz bedzie dobrze sie czuc ,wyglaskaj biduleczke ode mnie


ulka42

Wysłany: 05-06-11, 09:58



no właśnie dziewczyny nie wiem, Liluś juz w formie chodzi malarskim krokiem nawet zjadła co nie co, tylko liże brzuch i interesuje się ranką .Chciałam ubranko specjalne jejzałozyć, ale wetka prosiła żebym jej nie stresowała, podobno kotki w 90 % nie interesuja sie ranka, widac Lilka jest w tych 10% co sie interesuje.
Liże brzuch bo pewnie to sreberko jej przeszkadza ale łapie za nitkę jest malutka ale sie i tak boję.Cały czas za nią chodzę, dosłownie jest przeze mnie inwigilowana =D. Macie jakąś radę? Dzwonię do wetki pojadę po ubranko na wszelki wypadek ,ale teraz spróbujcie jej założyć
dopiszę jeszcze :-/ dzwoniłam do wetki uspokoiła mnie powiedziała,żeby się nie śpieszyć z ubrankiem poobserwować.Zapewniła,że szwy(całe dwa =D) są tak założone, że nie ma prawa zrobić sobie krzywdy, wyliże tylko sreberko,oczyści futerko i da spokój. Więc dzisiejszy dzień krok w krok za Lilką.Aha...właśnie wskoczyła na parapet.Matko Boska ja chyba umrę :-X


Alexa

Wysłany: 05-06-11, 10:43



Ulka dziś jeszcze obserwuj Lilusię,nie dawaj jej wskakiwać,zeskakiwać.Była już w kuwetce?Zjadła ,napiła sie wody?
Dzielna Lilusia


ulka42

Wysłany: 05-06-11, 11:33



zjadła, malutko ale zjadła z własnej woli, troszkę się napiła, w kuwetce nie była,ale posisiała się po zabiegu.Staram się,żeby nie skakała, chodzę za nią ale chycnęła na krzesło, z krzesła na stól i ułożyła się na parapecie.Pilnuję jej bardzo , jest to trudne, już ma ochotę na życie pełną parą.Może bym i poczekała troszkę jeszcze z tą sterylką, ale rujka powtarzała się co 2 tygodnie, co trzy i nie tyle,że była jakoś szczególnie uciążliwa, ale męczyła się i dlatego już.Prawdopodobnie ma już ok. 10 miesięcy, licząc,że miała 6 tygodni jak do nie przybyła.


ikxio

Wysłany: 05-06-11, 11:34



sreberko to srodek dezynfekujacy. troche niedobrze, ze lize ranke - rzeczywiscie pilnuj biduli- moze jednak kolnierz zamiast kubraczka? no i nie pozwalaj jej skakac. szwy ma do zdjecia czy rozpuszczalne?


Alexa

Wysłany: 05-06-11, 11:47



To że sie posiusiała to się nie przejmuj-działał jeszcze środek znieczulający i nie czuła że coś ją ciśnie.


ulka42

Wysłany: 05-06-11, 12:03



nie Alexa, ja się nie przejmuję, przeciwnie cieszę się,że opróżniła pęcherz, dziś co prawda nie sikała, ale za to wczoraj porządnie, pewnie dziś siknie, mam nadzieję. Martwi mnie natomiast ta aktywność dosyć sopra, bo to niestety wiaże się ze wskakiwaniem i zeskakiwaniem. Chodzę za nią jak cień i chyba jest wkurzona.


olga

Wysłany: 05-06-11, 13:30



A nie masz kaftanika? Skoro liże rankę to może jej załóż, może sobie szwy powyskubywać. No i kaftanik jako rzecz wysoce przez kota niepożądana, może sporo ograniczyć jej aktywność.


Ash

Wysłany: 05-06-11, 13:41



Dużo mizianek dla rekonwalscentki. SuperLilka da sobe radę, co do kaftanika, to też bym się przymierzyła, skoro kocicę masz szalona i 'nadaktywną" =D


ulka42

Wysłany: 05-06-11, 13:56



dziewczyny dziękujemy za pocieszanki i mizianki :-) zaraz będę miala kaftanik dla małej jest do kupienia w całodobowej lecznicy , też myślę,że przyklapnie po założeniu. Wetka nie doceniła mojej koci.Ale i tak jestem jej wdzięczna bo mała jest w świetnej kondycji, czyli wszystko pewnie jest ok.
ikxio napisał /a:
szwy ma do zdjecia czy rozpuszczalne?
do zdjęcia .Teraz śpi, za niedługo będzie kaftanik to ją zestroję niech się boczy, trudno......


Fonsitos

Wysłany: 06-06-11, 13:18



Noo widac że panna niewiele sobie zrobila z operacji :D Diablika też trzeba bylo pilnowac (ale z kocurem wiadomo, prościej po sterylce).

(temat przenoszę do wątku ze sterylkami)


ulka42

Wysłany: 07-06-11, 10:20



Donoszę, że Lilusia bez kaftana chodzi, jest tak gorąco, kocia nie robiła siku od soboty więc w poniedziałek rano zdjęłam.Przy zdejmowaniu było takie mruczenie i intensywne lizanie moich rąk, że się rozbeczałam. Obserwowałam, łaziłam za nią zaglądałam co liże przy myciu i doszłam do wniosku,że krzywdy sobie nie zrobi.Liże tyle ile musi czyli w ramach higieny ,pomija supełek, nie skubie go. Bardziej poświęca uwagę futerku obok niż rance.Ranka jest bardzo ładna , blada, nie zaogniona, bez śladów ropy czy jakichkolwiek wysięków, żadnych zgrubień.Kotka szczęśliwa, biega, niestety czasem skacze jak nie zdążę złapać i podsadzić, czy zsadzić =D Amanci jak byli na balkonie tak są czyli okien obsikanych c.d....


Fonsitos

Wysłany: 07-06-11, 11:51



No to bardzo fajne nowiny :D A amanci przestaną czuć miętę jak Lilce wszystkie hormony zejdą...


ikxio

Wysłany: 07-06-11, 12:46



amanci z czasem odejda -za jakis miesiac - dwa kici hormony sie z organizmu sie wyplucza, ale tak , czy tak po kocurkach trzeba bedzie balkon dokladnie wyczyscic - naklepiej woda z octem lub spryskac denaturatem (z takiego zwyklego spryskiwacza jak do szyb) i bedzie spokoj. wyglaszcz malenka.


ulka42

Wysłany: 07-06-11, 22:33



ikxio, z dwojga złego wybieram ocet =D nienawidzę zapachu denaturatu

Donoszę, że moja koteczka ma się dobrze.Ranka którą sobie przez pańciną naiwnosć i miękkie serce wychapała nie jest groźna choć wygląda niezbyt ładnie, jak to ranka. Znalazłam sposób żeby maści z ranki nie lizała, do dziś była w kaftaniku ale w takiej skrajnej depresji, że musiałam coś zrobić.Kocia w jakiej pozycji siadła w takiej tkwiła godzinami, jak położyła się spać w tym samym niejscu i pozie rano znajdowałam, do miski zanosiłam, do kuwety też picie po nos, cos strasznego.Uporczywie lizała jedno miejsce, kawałek poduszki, dywanu, zależy gdzie leżała.Więc kaftan zdjęłam. , rozkruszyłam troszkę nospy( potwornie gorzka) rozciapałam wodą i posmarowałam brzuszek w okolicach ranki, rankę omijając.Zapuściła się do lizanka, raz, drugi, teraz wącha i szerokim kołem omija =D Zdaję sobie sprawę,że przez naczynka włosowate jakaś tam ilosć tej nospy do krwi się dostanie, ale nawet ćwiartki nie zużyłam, myślę,że z dwojga złego jest to lepsze wyjście.


bungula

Wysłany: 14-06-11, 11:53




ulka42 napisał /a:
Więc kaftan zdjęłam. , rozkruszyłam troszkę nospy( potwornie gorzka) rozciapałam wodą i posmarowałam brzuszek w okolicach ranki, rankę omijając.Zapuściła się do lizanka, raz, drugi, teraz wącha i szerokim kołem omija =D Zdaję sobie sprawę,że przez naczynka włosowate jakaś tam ilosć tej nospy do krwi się dostanie, ale nawet ćwiartki nie zużyłam, myślę,że z dwojga złego jest to lepsze wyjście.
Nie cuduj kobieto, bo jeszcze zaszkodzisz Lilusi. Nie bądź uparta, to jeszcze tylko 48 godzin. Wymizaj kicie, pobaw się, ale zostaw jeszcze w kaftaniku nic jej się nie stanie, a ranka będzie miała szanse porządnie się zagoić.


ulka42

Wysłany: 14-06-11, 13:07




bungula napisał /a:
Nie cuduj kobieto, bo jeszcze zaszkodzisz Lilusi. Nie bądź uparta, to jeszcze tylko 48 godzin
szwy zdejmujemy dziś, na szycoiu jest bardzo ładnie, czyściutko i nawet strupka nie ma, wymemłała sobie za szyciem, myslę,że skubała supełek i rozerwała a supełek nienaruszony został, jak i reszta szycia. Kocia nie liże, jestem z nia cały czas i padam na pysk na podłogę jak się myje,żeby zobaczyć co lila, nie tyka okolic ranki.Jak była w kaftanie leżała cały czas na brzuchu w tym upale, rana bez powietrza ugotowana.Teraz mam nadzieję się zagoi, bo dosyć ładnie to wygląda.Kaftan uprałam bo brudny, na noc założe, w dzień bedę chodzić za nia jak cień.

bungula, nie uwierzysz, to sie w oczach goi jak przestało się kisić pod tym kaftanem i w pozycji na brzuszku bez ruchu.Teraz śpi na boczku, po parogodzinnych harcach,szczęśliwy pyszczek, a rana skurczyła sie o połowę, już tylko łepek od szpilki :D


ikxio

Wysłany: 14-06-11, 20:38



to tylko sie cieszyc. moze dlatego moja wetka nie poleca kaftanika tylko kolnierz? powietrze dochodzi i szybciej sie goi


ulka42

Wysłany: 15-06-11, 11:52



Jesteśmy po wizycie u wetki.No i niespodzianka: nikt nie zawinił rance kotkowej, ani ja,że rozkułam z kaftana, ani ona, że wymemłała, nikt.Kocia jest uczulona na nici, te zaczerwienienia wokół supełków(bo na drugim też, ale malutkie i tak wyglądało jakby strupek się robił)Ja myslałam, że sama sobie to zrobiła jęzorkiem, bo jak się wyciągała przy oglądaniu ranki tak to wyglądało jakby ranka była tuż za supełkiem.To był odczyn alergiczyny.Tribiotyk złagodził w znacznym stopniu , dopiero usunięcie szwów zniweluje wszystko, bo nie ma alergenu. Ranka zapaćkana maścią cynkową, posrebrzona, kocia wogóle się nią nie interesuje, bo nic nie ciągnie, nie swędzi.Dziś rano brzuszek śliczny, to co tam jest jest niegroźne i pieknie się goi.Biega , skacze, zaczepia, mój kot =D No co mam powiedzieć...... jestem szczęśliwa


bungula

Wysłany: 15-06-11, 12:04



ulka42, no, to pięknie, że już po wszystkim. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia wymizaj maleńką.


ikxio

Wysłany: 15-06-11, 12:22



uczulenia jak okazuje sie mozna miec na wszystko ale najwazniejsze, ze sie dobrze skonczylo


ulka42

Wysłany: 15-06-11, 15:25



dziękuję Wam wszystkim bardzo, kociek wygłaskana, wymiziana wycałowana po brzusiu.Aż mi się chce żyć =D Moja kiciunia bryka i cieszy się ze wszystkiego....o przepraszam, teraz śpi, opadła z sił po wariacjach całodziennych


maciek.ns

Wysłany: 18-06-11, 23:45



nie wiem jak mam zaczac, wiec zaczynam wlasnie tak:) podjełem decyzje aby poddac Belle zabiegowi sterylizacji, i teraz prosze was o rade czy to juz czy jeszcze poczekac, vet stwierdzil po ostatnim przegladzie stanu zdrowia ze to juz, ale jak mi wiadomo lepiej zapytac sie jeszcze innych, zwlaszcza jesli maja wieksze doswiadczenie w danym temacie ode mnie a wiem ze na was mozna polegac takze jesli mozecie mi cos poradzic to czekam


Sissi

Wysłany: 19-06-11, 10:12



maciek.ns, a czy miala juz Bella rujke ?


Alexa

Wysłany: 19-06-11, 10:16



Ja zapytam ile waży koteczka i jaką ma posturę-czy jest masywna czy filigranowa?


maciek.ns

Wysłany: 19-06-11, 10:52



Sissi, Bella rujke miala juz dawno temu zaczela bardzo wczesnie i od pewnego czasu jest na proverze z powodu powtarzajacej sie rujki co dwa tygodnie

Alexa, kotka wazy 3,5 kg jest filigranowa postaram sie wam dzis pokazac jej obecne zdjecie


Sissi

Wysłany: 19-06-11, 10:55



maciek.ns, jezeli wazy kotka 3,5 kg i jest po pierwszej rujce i bierze provere mozesz kotke wykastrowac w kazdej chwili ,zrob tylko termin u weta .


Alexa

Wysłany: 19-06-11, 10:56



Możesz zapisać Bellę na sterylkę,nalepiej zrobic sterylke w piątek żeby potem dwa dni mieć ja na oku po sterylce,doglądać i pilnować.Wiesz jak przygotować koteczkę do sterylki?I na co uważać po sterylce?


maciek.ns

Wysłany: 19-06-11, 11:01



Alexa, no wlasnie nei do konca chcialem sie o to pytac zeby miec 100% pewnosci.

Tez wlasnie myslalem o piatku


Alexa

Wysłany: 19-06-11, 11:17



Wet pewno ci powie co i jak,albo da ulotkę do poczytania.
W skrócie napisze:
Jeśli termin sterylki będzie w piatek rano to ostatni posiłek-kolacja wieczorem,potem schowaj suchą karmę a mokrej nie dawaj.Pić kotka może.Chodzi o to aby po podaniu środków znieczulających kotka nie wymiotowała treścią z żołądka,bo sie wtedy może udusić.To trudne bo może miauczeć w nocy o jedzenie,ale to dla jej dobra,nie dawaj.
Wet powinien zważyć kotkę przed starylką aby dobrać właściwą ilość środków znieczulających i innych-nic na oko,musi zważyć ją.
Najlepiej odebrać kotkę wybudzoną,wet powinien założyć kubraczek pooperacyjny,bo czasami kotki interesuja się szwami.Oczywiście wet musi napisać w książece zdrowia o zabiegu i jakie środki zastosował.Zapytaj też jakie nici zastosował-rozpuszczalne,nie rozpuszczalne. Powinien też kazać przyjechać za dwa dni na zastrzyk-antybiotyk(chyba że da tabletkę,ja sterylizowałam 7 lat temu więc pewnie medycyna poszła naprzód)
Dwa dni musisz ja bardzo pilnować aby sie nie dadwyrężała-nie skakała wysoko,zeskakiwała.Po sterylce daj jej blisko miseczkę z wodą, jedzenie kiedy wyraźnie będzie chciała.Koteczka może sie posikać bo znieczulenie może jeszcze działać,tym się nie przejmuj,tylko przygotuj podkłady zawczasu żeby jej wymienić.Zdjęcie szwów jest zazwyczaj po 2 tygodniach po sterylce.
Aha i najlepiej żeby wet miał specjalizację -chirurgia.


maciek.ns

Wysłany: 19-06-11, 11:21



ok dzieki za informacje, co do tych podkladow mowisz o takich z apteki zelowych co dobrze wchłaniaja ???


Alexa

Wysłany: 19-06-11, 11:27



Jak ja sterylizowałam to nie wiedziałam o takich podkładach, dałam czyste szmatki,a na nie pieluchę tetrową.Pewnie te zielone będa dobre.Zresztą kotka mi sie nie zsiusiała,ale kocurek tak(były razem na zabiegu,kocurek był kastrowany)


maciek.ns

Wysłany: 19-06-11, 11:37



ok jak bede mial juz termin to dam znac


ikxio

Wysłany: 19-06-11, 19:26



no i jak moja mama mowi - pogadaj z wetem - niech kicia sie nie meczy i ma srodki znieczulajace ile sie da.


Dexter

Wysłany: 19-06-11, 19:46



Kotki reagują różnie. Troszkę napisałem w temacie mojej Smoczycy jak ona reagowała.
Po przebudzeniu i przywiezieniu do domu miała potworny ślinotok i z mety zaczęła biegać i skakać. Trzymaliśmy ją prawie całą noc, na zmianę z żoną.
Wybudzony kotek będzie troche zimny, zapewnij mu ciche, przyciemnone i bezpieczne pomieszczenie. Możesz je dodatkowo lekko ogrzać. Maja była strasznie zimna :(

Będzie dobrze :)


bungula

Wysłany: 20-06-11, 08:47



maciek.ns, nie kładź też kotki na kanapie czy fotelu, bo gdy zacznie wstawać po narkozie to może spaść na podłogę. Mojej poprzedniej kotce (Pola przyszła do mnie już wykastrowana) zrobiłam coś w rodzaju kojca z poduszek na podłodze, kiedy usiłowała wstawać przewracała się na miękkie. Zaraz po narkozie kicia jest oszołomiona i nie umie za dobrze utrzymać równowagi, następnego dnia jest już dobrze i zmysł równowagi działa prawidłowo.


maciek.ns

Wysłany: 20-06-11, 11:45



Dziekuje wam wszystkim za rady, napewno bede sie do nich stosował, do veta idziemy sie umowic po weekendzie z racji ze dopiero wtedy bede mial czas zeby zajac sie kotka po zabiegu, wiem ze nie powinienem panikować, ale jakoś to tak samo z siebie zaczyna wychodzić martwie sie juz za wczasu


Fonsitos

Wysłany: 20-06-11, 14:34



maciek.ns, ten wątek ma 17 stron, długi, fakt. Ale poczytaj może od początku, dowiesz się jak to inne forumowe kotki przechodziły, z jakimi problemami my Duzi się spotkaliśmy itd. Poczytaj, zachęcam, łatwiej będzie Ci przewidzieć nieprzewidywalne ;)


maciek.ns

Wysłany: 26-06-11, 19:40



We wtorek idziemy na zabieg miedzy 9 a 10 mamy byc, strach mnie opanowuje


Alexa

Wysłany: 26-06-11, 19:44



Będzie dobrze,wszyscy tutaj będziemy trzymać kciuki za sterylkę i szybki powrót do formy Belli :-)


maciek.ns

Wysłany: 26-06-11, 20:17



a mam pytanie bo wiem ze po takim zabiegu trzeba zmienic karme, no i Bella jest na Royalu, ale teraz ciekawi mnie sprawa ze royal ma w swojej ofercie dla kotow sterylizowanych , indoor i light, teraz tak ktora wziasc skoro bella ma prawidlowa wage bedzie wysterylizowana i przebywa tylko w domu , oto jest pytanie xD , czy to tylko marketing


Alexa

Wysłany: 26-06-11, 20:24



To tylko markieting,moje jedza royal każdy rodzaj,od czasu do czasu kupuje light i dla steryliozwanych(jak jest w promocji a nie ma innego rodzaju np dla wybrednych)
Duzo ruchu i zabawy z koteczką,badania profilaktyczne moczu raz do roku-czy coś sie robi np piasek,kamień.


olga

Wysłany: 26-06-11, 20:30



Po pierwsze NIE TRZEBA zmieniać karmy. Potrzeba zmiany karmy na dietetyczną występuje jedynie w przypadku kiedy kot zacznie tyć lub też wymaga tego jego stan zdrowia.
Po drugie RC to nie jedyna słuszna i sprawiedliwa firma - rozejrzyj się w innych markach, w tym naprawdę dobrych jak Orijen, AlmoNature, Acana, PowerofNature, TOtW i podobnych.
Po trzecie - karmy dla kastratów i potrzeba ich stosowania to mit marketingowy stworzony przez producentów - nie są lepsze od zwykłych bytowych karm, a różnice w zawartości składników są statystycznie pomijalne. Każdy rozsądny (i nie sprzedający karmy) wet Ci to powie.
Tak, że naprawdę zmiana karmy jest najmniejszym problemem a wręcz rzeczą zbędną.

Moje tez jedzą zwykła bytową - RC nie używam już od lat.
Moje kocice są zdrowe, weterynarza widują raz na rok - na przeglądzie rejestracyjnym i odpukać nie mają najmniejszych problemów z nerkami, a Bondi ma już 8 lat.
Fakt, że Bondi przytyła, ale to z winy mojego lenistwa i braku konsekwencji, że jej nie dopilnowałam. Zresztą przytyła kilka lat po sterylce (z powodu sprowadzenia do domu Bruna) i nie tyje więcej, utrzymuje się w swojej wadze.


maciek.ns

Wysłany: 26-06-11, 22:16



olga, ja wiem ze RC to nie jedyna karma ma rynku, ale jedyna tolerowana przez moja kocice, kupilem happy cata to najadly sie maluchy mojej dziewczyny, acane jadla, ale bez szału, nie do konca moge sobie teraz pozwolic na eksperymentowanie z karma z powodu finansow ale napewno bede szukal dalej w miare mozliwosci. Wet mi powiedział ze nie musze nic zmieniac ze dopiero jesli zajdzie taka potrzeba


olga

Wysłany: 26-06-11, 22:34



RC na pewno jej nie zaszkodzi, ta karma na pewno nie jest złej jakości. Po prostu uważam, że nie jest warta swojej ceny, ale skoro Bella tak wybrała, to nie jest źle. Gorzej gdyby miała gusta w kierunku W czy KK ;)
Wet Ci mądrze powiedział, a jeśli nie będziesz Belli przekarmiał to potrzeba nie zajdzie.


maciek.ns

Wysłany: 26-06-11, 22:46



ja staram sie podawac ilosc jaka jest podana przez producenta, a kota sama z siebie nie jest łakomczuchem, daleko jej do wypasionych(z bagażem) kuzynow


olga

Wysłany: 26-06-11, 22:50



Tak jak Bruno - była szczypiorek przed sterylką i została szczuplutka po. jedyne co, to stała się mniej wybredna i więcej karm akceptuje. Ale łakoma nie jest.


Sissi

Wysłany: 26-06-11, 22:57



maciek.ns, naprawde nie martw sie o kotke i dawaj jej tak jak zawsze karme bez ograniczen ,moja kotka Sissi jest po sterylizacji i wazy 7 kg ale to persica 10 letnia nigdy jej nie ograniczalam jedzenia i jadla to co lubi . Waga kota i jego zdrowie zalezy tylko wylacznie od jego trybu zycia . Nigdy kotkaa nie przytyje jezeli bedziesz ja bral na spacery itp .szalal z nia w zabawie itp. Kot ma nie na kanapie lezec i byc ozdoba ,tylko byc kotem wiecznym mysliwym i to zawsze pamietaj bo to recepta na zdrowie i szczescie kocie poprostu mysl jak kot =D


olga

Wysłany: 26-06-11, 23:10



Sissi, Moja wetka tez mówi, że Bondi nie musi się odchudzać skoro jest zdrowa i w dobrej formie :)


maciek.ns

Wysłany: 26-06-11, 23:12



jak patrze na Belle to watpie zeby to kiedys spokojnie leżało :) Szatan mały jak dziś muche zobaczył to jak opetana po calym mieszkaniu gora dol okna szafa moja glowa lodowka pralka wszedzie byle dorwac i zjesc


Sissi

Wysłany: 26-06-11, 23:22



olga, pewnie ze jak zdrowa kota to nie odchudzaj bo to wywola stres a wiadomo sters to choroby . Ja wiadomo w przypadku Sissi ona ma jeszcze kardiomiopatie i wiadomo ze powinnam nareki odciazac i serce ,wiec powinnam liczyc kalorie biednej kocince itd. itp.ale jeden bardzo madry wet powiedzial mi cos takiego co mam sercu caly czas ,ze nie liczy sie dlugosc zycia poprostu tylko jego jakosc i to otrzeslo mnie ze stereotypow i ktore w wiekszosci wpajaja nam weci ,zdrowie kota to nasz zdrowy rozsadek w dbaniu o niego i jego zdrowie .


maciek.ns

Wysłany: 27-06-11, 22:38



to juz jutro ... caly chodze ... tyle pytan mi sie w glowie mnozy ze nie mam slow


Alexa

Wysłany: 27-06-11, 22:46



Będzie dobrze.Schowałeś jedzonko przed Bellą?


maciek.ns

Wysłany: 27-06-11, 23:03



tak schowałem, ma tylko wode, przygotowalem poslanko, ma kontakt z weterynarzem 24 na dobe, jedzonko mokre i suche na jutro, mam pytanie czy kubraczek ma nosic caly czas czy mama jej sciagac co jakis czas ??


olga

Wysłany: 27-06-11, 23:11



Zobaczysz jak się zachowuje, zanim dojdzie do siebie niech siedzi ubrana. Potem, jesli nie będzie jej przeszkadzał może w nim chodzić do zdjęcia szwów. jesli jednak będzie źle sie czuła lub bedzie jej bardzo przeszkadzał zdejmij i obserwuj czy interesuje się szwami - jesli nie, może chodzić bez, tylko na noc zakładać bo nie wiadomo co do łepetyny strzeli.


imbir

Wysłany: 27-06-11, 23:16



Weź se dowód osobisty, bo trzeba podpisać zgodę na zabieg...


bungula

Wysłany: 28-06-11, 08:10



Jak masz tak dużo pytań to je zapisuj, w zdenerwowaniu łatwo o czymś zapomnieć.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 09:24



wrrrr to juz dzis na 10, a moja piekna chodzi od 6 rano i prosi mnie o jedzienie :( :/ :(


Ash

Wysłany: 28-06-11, 10:57



Nie stresuj się, pamiętaj, kici teraz potrzebny spokój. Dawaj znać na bieżąco, jak tam i co tam ;]


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 11:45



Kota juz po zabiegu, nie wiem co mam powiedziec ja ledwo zyje jestem na siebie zly bo mala dostawala prowere od troche ponad 4 miesiace raz w tygodniu bo miala rujki tak co 2 tygodnie moze czesciej i macicy zbierala sie juz ropa, kota po malu dochodzi do siebie, ale szkoda mi jej


bungula

Wysłany: 28-06-11, 11:49



Każdy z nas tak miał i targały nim wyrzuty sumienia, ale powtarzaj sobie, że to dla jej dobra, żeby była zdrowa. Zapewnij jej teraz spokojne miejsce gdzieś nisko, żeby miała ciepło, ale nie na słońcu. Mizanki dla kiciuli.


Sissi

Wysłany: 28-06-11, 11:51



maciek.ns, no to cale szcescie ze zrobiles jej terza streylizacje ,pomysl co by bylo za pare miesiecy . Kota teraz napewno bedzie zdrowa i wszystko bedzie dobrze i nie martw sie juz.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 11:53



ja wiem ze to dla jej dobra, bo nie dla mojego widzi mi sie, tylko szkoda mi tej biednej mordki. Nawet razem głodówkę mamy od wczoraj wieczora :) i za pewne bede z nia siedzial cale te dwa dni nawet w nocy, jejku czemu to nie moze byc juz 2 tygodnie pozniej


bungula

Wysłany: 28-06-11, 11:56



maciek.ns, zdziwisz się jak szybko zacznie wracać do zdrowia to tylko 2 tygodnie. Trzymamy kciuki.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 12:00



Sissi, wiem ze to byl dobry ruch, w sobote byla uratowana suczka na usunieciu macicy, 4 litry ropy


ikxio

Wysłany: 28-06-11, 15:27



maciek.ns, bedzie dobrze - w sama pore wychwycone ropomacicze to juz olbrzymi sukces - nie wydaje mi sie, zeby to az taka wina provery byla bo polowa populacji kociej w okolicy gdzie mieszka mama (tej niewylapywalnej nawet dla karmicielek) bylaby juz w piachu na to schorzenie - bo dostaja tabletki w karmie - raczej jest to naturalna sklonnosc zwierzaka do choroby i do tego nie ma nic wspolnego z posiadaniem kociat (ze niby to zapobiega) bo jako studencina mialam kocine z linii, gdzie wszystkie kotki chorowaly (taka podworkowo-blokowa), co sie z rodzicami namordowalismy, zeby kotke uratowac bo operacja kota na poczatku lat 80 to bylo dobro malodostepne nie tyle ze wzgledu na cene co brak lekow i weterynarzy z doswiadczeniem, a przywieziona przez nas (mnie i meza) kotka z Sopotu 12 lat byla zdrowa jak rydz pomimo podawania provery.
ale wracajac do sterylki twojej maluszki -sam sie zdziwisz jak szybko koty dochodza do siebie - oczywiscie trzeba uwazac z dobry miesiac, zeby kot nie szalal i sie oszczedzal, ale potem jak sadze zapomnicie. a zwykle jest tak, ze nie wiadomo kim sie bardziej opiekowac - kotem rekonwalescentem czy jego wlascicielem.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 16:55



ikxio, moze i masz racje z ta provera, mi pierwsze co do glowy przyszlo wlasnie to, rownie dobrze mogla dostac od zwyklej rujki. Cieszy fakt ze nie rozwinie sie to juz, mam pelne zaufanie do mojego weterynarza takze ufam ze i teraz wszystko bedzie dobrze


Fonsitos

Wysłany: 28-06-11, 17:22



no widzisz, pomału ku spokojności :)


Sissi

Wysłany: 28-06-11, 17:30



maciek.ns, mnie to sie wydaje ze wlasnie ta Provera troche powstrzymala to ropomacicze bo nie podawanie hormonow jak kotka ma rujki jeszcze bardziej powoduje zagrozenie ropomacicza . Ja by tak wplywaly zle tabletki hormonalne to by ich nie stosowali w hodowlach a musza przeciez . Zreszta jest wskazane nawet przed kastracja zeby kotka brala leki wciszajace rujke wiec wzstko robiles ok i nic sobie nie wyrzucaj . Jak tam Bella obudzila sie juz ?


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 18:12



tak Bella probuje juz chodzic ale nie bardzo jej to wychodzi narazie, jest co raz lepiej


Fonsitos

Wysłany: 28-06-11, 18:20



Może się zmoczyć ewentualnie jak nie ma do końca czucia odzyskanego. Może jakiś ręcznik co go łatwo wyprać... Ja kupiłam podkłady higieniczne w aptece.


ikxio

Wysłany: 28-06-11, 18:25



po kazdej anestezji kotek siusia pod siebie - z tym trzeba sie liczyc. a chodzi jak bledny kilka godzin , albo i dluzej - na pewnym etapie zacznie szukac jedzenia- po sterylce lepiej dac mokre i wode na poczatek, dopiero po dwoch dniach wrocic do normalnej diety z chrupkami.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 18:51



Belcia posiusiala sie podczas zabiegu, mokre czeka i woda jest, wet kazal poczekac z jedzeniem do jutra, recznikow mam przygotowane pelno, jak mi jej szkoda tego mojego malego rozrabiaka, kiedys nie myslalem ze bede mial kota teraz sobie zycia bez niej nie wyobrazam


Sissi

Wysłany: 28-06-11, 19:02



maciek.ns, to tak jak kazdy znas tu jestes zakocony


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 19:23



dobrze ze mnie i to dopadło

Dziewczyny i chłopaki wielkie pytanie, kota po mału sobie wedruje przycupajac to tu to tam, ale ograniczam jej ruchy do jednego pokoju, i teraz czy moge ja podnosic delikatnie i np wkladac do legowiska, boje sie ze ja bedzie to bolec czy cos


Alexa

Wysłany: 28-06-11, 21:00



Bardzo delikatnie,tylne łapki żeby nie zwisały czasem.


olga

Wysłany: 28-06-11, 21:03



Możesz, ale nie łap za brzuch - bierz ją za dupkę a z przodu podłóż ręce pod pas barkowy. Ale i tak zaraz się wyturla, lepiej po prostu patrz, czy nie zamierza gdzieś wskakiwać lub wspinać się. Ewentualnie zamknij ją w transporterze zanim minie ta niezborność ruchów i otępienie. Choć to wygląda na uwięzienie i maltretowanie, w gruncie rzeczy jest dość korzystnym wyjściem: kot ma ograniczone ruchy i raczej nie ma możliwości by zrobił sobie krzywdę, a po drugie mała ilość miejsca nie pobudza go do przemieszczania i więcej czasu śpi. A w tej sytuacji sen najlepiej jej zrobi.


maciek.ns

Wysłany: 28-06-11, 23:51



Pierwsza noc przed nami, Belcia jest zmeczona zabiegiem podsypia zmieniaja co jakis czas pozycje, polizala futerko na lapce, ja nie usne boje sie onia, widac ze ewidetnie jest wyczerpana i nieszczesliwa, trzymajcie za nas kciuki


olga

Wysłany: 29-06-11, 00:18



Będzie dobrze. Teraz jest obolała, źle się czuje po narkozie i w ogóle ma życie do d... Ale odespi i jutro będzie już duuużo lepiej.

Nawiązując do historii o suczce:
A w ogóle to Bruno też była sterylizowana z powodu ropomacicza. Tzn. miałam w planach jej sterylkę za parę tygodni ale zachorowała i w ten sposób wszystko odbyło się wcześniej, miała wtedy 7 miesięcy.


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 00:51



suczka miała 7 lat :/ ale wszystko skonczylo sie dobrze, wracajac do tematu czy ktos z was poddawal sterylizacji 9 letnia kotke ?? Mam nadzieje ze Belcia nie obrazi sie za to na mnie, bo dzis na mnie patrzala groźnie.

Olga jutro rano moge juz dac jej mokre do jedzenia ?? jak tak to jaka ilosc ??


olga

Wysłany: 29-06-11, 01:00



Możesz jej dać. Daj tak ok 50g na raz (duża stołowa łyżka) - taka jest pojemność kociego żołądka, ale pewnie i tak nie zje wszystkiego. Wodę może i powinna mieć już teraz w pobliżu. Ale dziś może nie chcieć nic pić.

To wet oceni czy kotka jest w stanie przejść sterylizację. Jeśli nie jest schorowana ani wyniszczona, nie ma przeciwwskazań.

Belcia ma dziś pretensje do całego świata, przejdzie jej :)


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 01:04



maciek.ns, widze, ze czuwasz - 9 lat dla kota to sporo, ale jak zwierzak zdrowy i w dzisiejszych czasach to jak urodzenie dziecka przez 40 latke - przy dobrej opiece medycznej nie rewelacja. ale zarty na bok - nie przejmuj sie - kotki sa niby wspanialymi matkami, ale tak naprawde napedem sa instynkt i hormony - nie myl tego z zachowaniem spolecznym. kicia ma problem z glowy, a ze pewnie nie za bardzo wie co sie z nia stalo to szuka odpowiedzi u opiekuna - taty-.
co do jedzenia - daj do syta, w najgorszym wypadku czesc wypawiuje, u kota to norma, na pewno nie zabieraj miseczki z zasiegu wzroku. woda to wiadomo - ile chce


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 01:10



wode ma zmienialem jej juz ja z 3 razy nie bardzo ma sile na jakies wielkie ruchy, tak jak pisalem widac ze wymezcona zabiegiem i troche ja boli, dlatego moczylem palec i dawalem jej do wylizania bo sama nie chciala badzi nie miala sily fakt ze palec lizala chetnie.

Co do tamtej kotki jest po wielu porodach, bo u wlascicieli panowalo przekonanie ze kot sie roztyje i bedzie leniwy i wogole, ale dotarlem do wlascicieli i uswiadomilem ze tak byc nie moze ze ona sie meczy rodzac 2 razy rocznie, i przekonalem do zabiegu. Kotka ma byc jutro przebadana, poniewaz jej brzuch nie wyglada po ostatnim porodzie normalnie (porod byl 2 miesiace temu, 3 kociaki dosc spore)


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 01:25



maciek.ns, skora moze bys juz mocno rozciagnieta - moja Mru miala narkoze w 2008 czyli 13 lat . nie sterylka .zapalenie gruczolu odbytniczego i skore sobie rozprula na prawie od polowy tylnej lapki po kawalek ogona, a leczona tez byla za sie martwica w brzegi ranki wdala , ze dobrze , ze szukalam weta i jezdzilam z kotem po okolicy bo w koncu ja pozszywali i wbrew prognozom niektorych zyje do dzis- ale to historia dla cierpliwych sluchaczy.
9 letnia kotenke powinien zbadac wet - pod wzgledem odpornosci na narkoze - co do reszty - to jak sadze - dobry chirurg zajmie sie swoja praca, a wyglad? futro pokryje.
a swoja droga - to kiedy te wszystkie legendy miejskie pojda precz, zwlaszcza o kotach?


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 01:33



Nie wiem kiedy, ja swoich rodzicow tez ucze, ze ta wiedza ktora oni posiadaja o kotach mozna sobie za przeproszeniem kant dupy rozbic , ale opornie to idzie.

Chciałbym jakos ulzyc mojej kocie ale nie wiem czy cos jeszcze moge zrobic
dogladam jej caly czas i przezywam to razem z nia


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 01:41



kotka na pewno jest obolala - ale na to nie ma innej metody jak po prostu byc przy niej i ja glaskac delikatnie po lebku - jak wet nie dal dodatkowego znieczulenia to moze jutro zadzwon, czy cos sie da - choc ta wetka co mi Mru uratowala nie byla zwolenniczka tego rodzaju dzialan - bo wiadomo kicia jak lepiej sie poczuje to zacznie byc aktywna po staremu . to chyba jest zakodowane w kocich mozgownicach lowcy


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 01:50



jutro a raczej juz dzis, bedziemy u niego, trzeba kocie podac kolejna dawke antybiotyku, to pogadam zobacze co powie, jak dzwonilem do niego wieczorem to mowil ze to normalne ze jutro (czyli dzis) rano bedzie lepiej


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 01:59



mna w kwesti nocnych pogawedek sie nie przejmuj - byl taki upal, ze po puzkowym obiedzie tzn 2x0,33 zupki chmielowej od 3 do 7 po poludniu (prawie) spedzilam czas miedzy spankiem i lapkiem z przewaga tego pierwszego . na razie kotinka wypatruje pierwszego wysypu swierszczy , a ja probuje sie poczytac wiesci z Argentyny


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 02:06



ja jak musze to i dwie doby moge nie spac i zyje :), a ze dzis jest taka potrzeba to nie widze problemy :D


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 02:28



tak zerknelam w twoj podpis - wiesz, ze moja czarna Zuzia 83- 94 pochodzila z Sopotu i zdrowa byla, az rak ja zlapal w ostatnim roku? a podobna do Puszka Alexy niesamowicie.


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 02:36



Bella pochodzi z Gdyni, ja studiuje w Gdańsku i przez większość roku mieszkam w Sopocie :)


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 02:59



no to offujemy dalej - olga nam to chyba wybaczy ja sie wyspowiadam bo tez porzadku powinnam pilnowac - jakbym miala do Polski wrocic to Trojmiasto - powodu nie podam, ale wiekszosc wakacji jesli nie Mazury to wlasnie tam . moze dlatego, ze w dawnych czasach moj pierwszy rejs zatokowy jako kapitan byl z kei w Gdyni (mialam taki mlodociany zryw - zeglarstwo, gotyk w co wpasowywala sie doskonale piracka flaga i niepokorne ambicje) co do Mru ma ze mnie piractwo =D


olga

Wysłany: 29-06-11, 10:37



Bruna przywiozłam sobie z Gdańska. W ogóle Trójmiasto to moje miasto, nie pochodzę stamtąd ale spędziłam w nim okres studiów i wiele wspaniałych lat później. Do dziś żałuję, że zdecydowałam się na jego opuszczenie. Mieszkałam we Wrzeszczu.


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 11:04



najswiezsze info Bella o miedzy 2 a 4 myła sobie futerko co bardzo mnie martwilo, bo balem sie ze zacznie lizac ranke, ale wykazala sie rozwaga i opanowaniem i nawet nie liznela jej, o 5 : 30 odwiedzila kuwete posiusiala sobie solidnie wrocila na kocyk poszla spac drapana caly czas za uszkiem 7 : 50 sniadanie wsunela 50 gr mokrego na dwa razy, 8 : 40 wizyta u weta kolejna dawka antybiotyku i po ogledzinach wet stwierdza ze rana goi sie wzorowo zero opuchlizny itp itd o 9 : 00 jako ze zabraklo technika pomagalem w opanowaniu 9 letniej kotki ktora zostala poddana zabiegowi sterylizacji (jestem dumny z siebie :)) zabiegl przebiegl bez komplikacji kota juz wybudzona, w przeciwieństwie do Belli strasznie łazikuje, teraz czas ogarnac w mieszkaniu Bella sobie spi


olga

Wysłany: 29-06-11, 11:11



No to zero problemów :)
Za trzy dni kocica zapomni o problemie a potem to już tylko doczekać do zdjęcia szwów :)


maciek.ns

Wysłany: 29-06-11, 11:15



szwy sa rozpuszczalne wiec nie bedzie potrzeba ich zdejmowania


Wanda

Wysłany: 29-06-11, 12:38



Byłam dzisiaj u weta na szczepieniu Zulusa przeciw wściekliźnie. Pani doktor powiedziała, że w lipcu lub sierpniu powinno się oba kocurki wykastrować. W sierpniu Fux będzie miał 11 a Zulus 10 miesięcy. Myślicie, że to będzie dobry moment na zabieg?


olga

Wysłany: 29-06-11, 13:16



Jak najbardziej. Przyjmuje się, że kocurek jest już dojrzały płciowo od 7 miesiąca.
Czy musisz z jakichś przyczyn szczepić koty na wściekliznę?


Wanda

Wysłany: 29-06-11, 13:33



Chyba nie muszę, bo na razie nie wychodzą. Ale mamy w planach wyjazdy na działkę. To szczepienia chyba powinny mieć.


olga

Wysłany: 29-06-11, 13:49



Jeśli będą się włóczyć to chyba tak.


Ash

Wysłany: 29-06-11, 15:03



haaaaa,
My z eŁem też wczoraj przeszlismy podobna dyskusję. Czy nasz Enter powinien już pójść pod nóż? ;>
Doszliśmy do wniosku, że jeszcze poczekamy. Enter mimo zwoich prawie 8 miesięcy nie wykazuje jakiś szczególnych samczych zachowań. To wciąż dzieciuch, w porównaniu do Reseta w jego wieku.
Loto to, to, skacze bawi się powietrzem i swoim ogonem, Reset byl bardziej "waleczny" "męski" w tym wieku. Zdecydowaliśmy się na obesrwację zapachu moczu albo wyraźnej zmiany Entowego zachowaniaa i wtedy będziem się umawiać. Jak na razie zostawimu gadu jajka ^^ =D


olga

Wysłany: 29-06-11, 16:28



Miałkuny chyba ogólnie mają cokolwiek dłuższe dzieciństwo :)


ikxio

Wysłany: 29-06-11, 17:17



Ash, co do miaukunowosci Reseta to sama pisalas, ze jest problematyczna - moze dlatego szybciej dojrzal. a zapytaj Age kiedy swojego kastrowala-bo tez wydaje mi sie, ze dosc pozno.
maciek.ns, ciesze sie, ze z 9 letnia kotka tez jest dobrze =D


maciek.ns

Wysłany: 30-06-11, 18:26



czy wasze kotki tez tak protestowaly na kubraczek, no Bella to jak diabel, ja jej go zakladam 10 minut ona z niego wychodzi w minute i nie przetlumacze jej


ikxio

Wysłany: 30-06-11, 18:29



ja nigdy nie uzywalam kubraczka, zawsze byl to kolnierz i do tego dodatkowo umocowany bandazem. moze sprawe zalatwiloby doszycie dodatkowych troczkow?


Wanda

Wysłany: 30-06-11, 20:54



Podpowiedzcie mi ile kosztuje kastracja. Moja wetka krzyknęła po 150 zł od kota. Może 10 w tą czy w tą w zależności od ilości narkozy. Natomiast dzisiaj na onecie wyczytałam, że kastracja to wydatek ok. 80 zł.


Aga

Wysłany: 30-06-11, 21:04



Sama kastracja tyle kosztuje (ok 80 zł). Musisz doliczyć do tego jeszcze wizyty (zastrzyki) po zabiegu.


ikxio

Wysłany: 30-06-11, 21:05



strasznie drogo - rzeczywiscie powinno byc gora 100 zl z lekami uwzglednionymi w cenie.


Wanda

Wysłany: 30-06-11, 21:11



Ona mówiła o samym zabiegu. Nic nie dodawała o późniejszej pielęgnacji (zastrzykach, opatrunkach itp. itd.).


Fonsitos

Wysłany: 30-06-11, 21:18



Przy kocurach żadnych opatrunków nie ma... Jest tylko spanko i ciachanko. Te, z którymi miałam do czynienia żaden nie dostał żadnego zastrzyku po. Żadnych leków "na potem". Ok 80 złotych to jest niezła średnia. Ja za Diablika w Toruniu płaciłam 80, rodzice w Wągrowcu (ok 25 tyś. mieszkańców) 70. Za Ediego w Toro płacili chyba coś koło 90

Przeglądam internet i różnie - ale w przedziale 70-120 zł


Wanda

Wysłany: 30-06-11, 21:27



Dobrze wiedzieć - bo ta moja to chyba wygórowana kwota. Tym bardziej, że mam dwóch chłopaków do cięcia. Dzięki za info =D.


maciek.ns

Wysłany: 30-06-11, 21:46



120 zl miasteczko 5 tys mieszkancow


Wanda

Wysłany: 30-06-11, 21:53



To u Ciebie Maćku.ns też nie mało.


Fonsitos

Wysłany: 30-06-11, 21:56



ale maciek ma kociczkę, z założenia kociczki mają droższe zabiegi bo i poważniejsze


maciek.ns

Wysłany: 30-06-11, 21:57



za sterylizacje kotki ??? w takiej dziurze ?? gdzie jest jeden wet, cena zawiera wszystkie leki itp jak sie dowiadywalem w sopocie za sterylke chcieli 180 zl plus jedna wizyta kontrolna ale tam sa chore ceny juz raz sie spłukałem przez tydzień na leczenie


Wanda

Wysłany: 30-06-11, 22:34



Ile by nie było chciał nie chciał - trzeba wyłożyć. Mam jako takie zaufanie do tej wetki więc nie będę szukać kogoś innego. Choć nie jestem pewna czy to ona będzie czy jakiś chirurg. Na szczęście to tylko raz.


olga

Wysłany: 01-07-11, 00:02



U nas kocur kosztuje 120zł a kotka 200-220. Zależy gdzie i u kogo. Ceny zależą tez od regionu.


maciek.ns

Wysłany: 01-07-11, 09:10



Pytanie do tych ktorych kotki nosily kubraki, jak z toaleta ?? dawały rade ??? czy trzeba sciagac ten kubraczek zeby ranka mogla sie wywietrzyc ?? Bella strasznie znosi to ze musi w nim przebywac, ale jak małpie mowilem ze ma nie tykac rany to oczywiscie nie musiała a teraz lezy obrazona i ani mysli nawet mruknac do mnie :/


olga

Wysłany: 01-07-11, 09:41



Bruno też wyłaziła z kubraka fabrycznego i nie chciała w nim chodzić. W końcu dosłownie zaszyłam ją w ubranko domowej roboty zrobione z rękawa bawełnianej bluzki dzianinowej. Z takiego czegoś nie miała szans się wydostać, rana pod spodem goiła się dobrze a kocica nie miała problemów z kuwetą i poruszaniem się bo materiał był elastyczny i nigdzie jej nie ograniczał.


katarynka1984

Wysłany: 01-07-11, 09:51




Fonsitos napisał /a:
Przy kocurach żadnych opatrunków nie ma... Jest tylko spanko i ciachanko. Te, z którymi miałam do czynienia żaden nie dostał żadnego zastrzyku po. Żadnych leków "na potem". Ok 80 złotych to jest niezła średnia. Ja za Diablika w Toruniu płaciłam 80, rodzice w Wągrowcu (ok 25 tyś. mieszkańców) 70. Za Ediego w Toro płacili chyba coś koło 90

Przeglądam internet i różnie - ale w przedziale 70-120 zł
Amos dostał antybiotyki po kastracji, bo jak wetka stwierdziła białe, rude koty są mniej odporne na choroby i trzeba
a mi się wydaje,że ona po prostu kasę chciała wyciagnąć ode mnie (bo musiałam 60 zł za 3 zastrzyki zapłacić + oczywiście za wizyty kontrolne), bo mama sterylizuje/kastruje koty w innej lecznicy i tam nigdy zadnych leków "po" zwierzaki nie dostają (a ostatnio jak sterylizowała najmłodsza to wet doszedł do wniosku,ze na kontrole nie musi przyjeżdżać, no chyba ze coś by ją niepokoiło)

w bdg jest to w granicach 100-150 zł


Ash

Wysłany: 01-07-11, 12:35




katarynka1984 napisał /a:
Amos dostał antybiotyki po kastracji, bo jak wetka stwierdziła białe, rude koty są mniej odporne na choroby i trzeba
a mi się wydaje,że ona po prostu kasę chciała wyciagnąć ode mnie
A wiesz, że ja tez gdzieś się z tym spotkałam, że białe i rude koty sa ogólnie słabsze i gorzej znosza wszelkie narkozy itp itd?

W Polsce za Radka płaciła mama 100 zł, jak podam angielską stawkę to niewiele zmieni, choć przy moich zarobkach 50 funtów to niewiele za kastrację, plus jedzenie na potem. My Resetowi robiliśmy od razu i czip więc było 70 z Entkiem zrobimy to samo. ;]


katarynka1984

Wysłany: 01-07-11, 13:34




Ash napisał /a:
A wiesz, że ja tez gdzieś się z tym spotkałam, że białe i rude koty sa ogólnie słabsze i gorzej znosza wszelkie narkozy itp itd?
wiesz ja zawsze czarne koty miałam, wiec wolałam z wetką nie dyskutować


ikxio

Wysłany: 01-07-11, 14:11



a to tak z ciekawosci bede musiala sie zapytac dzis jak bede w miasteczku ile u mnie kastracja kosztuje, a weta mam po drodze.


maciek.ns

Wysłany: 01-07-11, 20:35



kochani !! Bella źle znosi caly ten kubrak przespala caly dzien a jak wstala na chwile to chodzila cala wystraszona, chowa sie przed wszystkimi, co moge zrobic zeby poprawic jej te chwile


ikxio

Wysłany: 01-07-11, 20:42



cos dobrego do jedzenia, poglaskac kicie . a wytlumaczyc sobie, ze to jednak dla kociego bezpieczenstwa, a za pare dni zapomni i bedzie brykala jak dawniej.


maciek.ns

Wysłany: 01-07-11, 20:52



teraz znowu spi na moich kolanach i trzyma lapka za reke O_O


ikxio

Wysłany: 01-07-11, 21:00



to zdrowy koci objaw.


maciek.ns

Wysłany: 03-07-11, 20:56



Bella jakims cudem wydostala sie z kubraka, musialem go na suply powiazac, skorzystala i pociagala szwy cholera jedna wrrr, rano do weta bo czerwone sa


ikxio

Wysłany: 03-07-11, 21:08



to cwaniara kocia - pilnuj tylko zeby ranki pod zadnym pozorem nie lizala i nie skakala . to juz 5 dzien, wiec do jutra nie powinno sie nic stac


maciek.ns

Wysłany: 03-07-11, 21:13



pilnuje siedzi obrazona, bo ja powiazalem na amen wrrrr, a jak sie burzyla i protestowala, wielak dama. Jutro dostanie igłe w dupe to jej fochy przejda :)


bungula

Wysłany: 04-07-11, 09:05




maciek.ns napisał /a:
Jutro dostanie igłe w dupe to jej fochy przejda :)
Optymista!! Belci fochy przejdą, jak kubraczek zdejmiesz, inaczej zapomnij. Ona dokładnie wie czego chce :-).


maciek.ns

Wysłany: 04-07-11, 13:48



hehehe troche jej przeszlo po kilku smakolykach :)


ikxio

Wysłany: 04-07-11, 14:13



a jak ranka?


maciek.ns

Wysłany: 04-07-11, 16:38



nic sobie nie zrobila, powiedzial ze pewnie przez to ze swedzi to sie zaczela tam lizac, a tak to ladnie sie goi, i za kilka dni mozna sciagac kubrak. Belli strasznie brakuje lizania futerka :D to co ma odkryte lize ile sie da, chyba czuje sie brudna :/


ikxio

Wysłany: 04-07-11, 17:13



maciek.ns, na pewno czuje sie brudna - mi jak Mru chorowala (miala klopoty z gruczolem przy odbytnicy, ranke sobie zrobila od polowy ogona do polowy tylnej lapki (jezorkiem skore rozprula, byla szyta pod narkoza i dwa tygodnie w kolnierzu - wina pierwszej wetki, bo zle kicie leczyla, druga ja ledwo odratowalabo juz sie martwica w rane zaczela wdawac) to ja czyscilam wilgotna szmatka, wyczesywalam na ile sie dalo, a i tak jak juz sie zagoilo i mozna bylo kota rozebrac z abazurka to dwa dni spala, jadla , pila i wszystkie pozostale wolne chwile to bylo mycie futerka


maciek.ns

Wysłany: 04-07-11, 21:23



Dostanie na przeprosiny cos ode mnie, nie wiem jeszcze co ale cos napewno :D Mowia ze pipes nalepszy przyjaciel czlowieka, ale kurde no, moja Kota potrafi nie odstępować mnie na krok przez pol dnia, chodzi obserwuje, zagaduje


ikxio

Wysłany: 04-07-11, 21:35



Mru od zawsze byla "wiecznym asystentem" no chyba, ze spala zagrzebana w poscieli czy szafie snem kota sprawiedliwego. jak siedze przy kompie to jak na zdjeciu widac - kot siedzi w koszyku na drukarce - w miejscu strategicznym - w zasiegu reki, zeby za dlaeko nie miala kota poglaskac. kiedys jak mialam stary monitor to siedzial na monitorze. zreszta ciekawa jestem jak kicia bedzie postepowac po zdjeciu kubraczka bo do dobrego i rozpieszczania to koty sie blyskawicznie przyzwyczajaja.


maciek.ns

Wysłany: 04-07-11, 21:57



mam nadzieje ze nie przyzwyczai sie do tego ze do kuwety jest noszona :d bo to bedzie tragedia xD, a takim pieszczochem moze zostac bo wczesniej nie byla az tak miziasta :P no jak jej nie kochac, jak mam zly dzien to zawsze wieczorkiem przyjdzie na glaski pomruczy mi i odrazu lepiej :D


ulka42

Wysłany: 04-07-11, 22:37




maciek.ns napisał /a:
cholera jedna wrrr, rano do weta bo czerwone sa
mojej koci najpierw się zrobiło koło supełków czerwone, a potem ranka, to było uczulenie na nici, ale mam nadzieję,że Twojej to nie grozi, moja wiadomo blondynka, jak to pani wet powiedziała.....bardziej wrażliwa. Żeby kaftana nie zdejmowała powiąż tasiemki na krzyż tzn. np. z prawego brzegu pierwsza z lewego brzegu z drugą i tak na zmianę, nie wylezie =D


Ash napisał /a:
A wiesz, że ja tez gdzieś się z tym spotkałam, że białe i rude koty sa ogólnie słabsze i gorzej znosza wszelkie narkozy itp itd?
to prawda i są skłonne do uczuleń, przekonałam się na Lilowej skórze niestety :-/


maciek.ns

Wysłany: 07-07-11, 21:58



i po robocie, brak szwów, teraz tylko zarosnac musi


ikxio

Wysłany: 07-07-11, 22:04



futerko odrasta dosc dlugo, ale potem prawie sladu nie ma =D


maciek.ns

Wysłany: 07-07-11, 22:46



najwazniejsze ze kota moze sie juz swobodnie poruszac bez kaftanka, a jaki apetyt ma :D je za dwoch smok mały


Wanda

Wysłany: 14-07-11, 12:21



Kochani! Umówiłam moje oba kociambry na kastrację. Rozmawiając z wetką spociłam się jak mysz z emocji. Zabiegi mają 26 lipca o 16.15. Fux, przy okazji narkozy, będzie miał przepłukiwane kanaliki łzowe. Często, bez przyczyny, łzawią mu oczy. Ja też tak kiedyś miałam ale nie mogę powiedzieć, że ma to po mnie. ;(


bungula

Wysłany: 14-07-11, 12:31



Wanda, nic się nie martw, kastracja kocurków to nieporównywalnie mniej inwazyjny zabieg niż kastracja kotek, będzie dobrze.


Wanda

Wysłany: 14-07-11, 12:56



Dzięki. Musi być ok. Innego wyjścia nie widzę. Tylko same wiecie - bo też przeżywałyście różne rozterki.
Tu (lecznica ANIMA przy Podleśnej) opłata to 120 zł. Po zabiegu jest jeszcze (wliczony w cenę) zastrzyk z antybiotyku i przeciwbólowy. Aha - czy słyszeliście coś o narkozie wziewnej? Podobno jest droższa ale bezpieczniejsza. Napiszcie proszę jeśli ktoś coś słyszał.


olga

Wysłany: 14-07-11, 13:07



Będzie dobrze, a jak ma być? A Ty i tak będziesz się trząść - normalne.
O narkozę lepiej weta zapytaj, nie każdą stosuje się w każdej sytuacji.


Ash

Wysłany: 14-07-11, 14:39



Pewa, że będzie dobrze u nas Reseciak już po i działa pięknie! Poczytaj moje posty, jak latalam za durnym, bo 5 minut po przyneisieniu do domu zapierdzielał i skakał jak mały kangur xD
Teraz czeka nas Entek i tu się troche martwie, jako ze on ogolnie taki bardziej pierdołowaty i gorzej wszystko znosi.

Twoje chłopaczki też dadzą radę! bungula ma rację. Zabieg nieporównywanie [no własnie zabieg]mniej skomplikowany niż sterylizacja dziewczynek, żadnych kaftaników i obrażonych spojżeń w ciasnym ubranku ;P Sama zobaczysz jak szybko znów zaczną brykać ^^


Simran

Wysłany: 14-07-11, 15:57



Nie wiem, jak u kotów, ale u ludzi narkoza wziewna jest dużo gorsza od zastrzyku. Wiem, bo przechodziłam 3 razy i mało nie umarłam. Do tego te nudności i wymioty po. Koszmar. Ale może zwierzęta znosza to lepiej.


Wanda

Wysłany: 14-07-11, 20:13



Dzięki za wsparcie i miłe słowa. Czytałam troszkę o tej wziewnej narkozie i nie wiem co myśleć. Rzeczywiście niech zadecyduje wetka. Z tego co wiem to bardzo ją chwalą (wetkę). Pożyjemy zobaczymy.


Alexa

Wysłany: 14-07-11, 20:42



Narkoza wziewna stosowana jest podczas operacji u zwierząt mających problemy zdrowotne np z sercem,albo zwierzątek sędziwych.


Wanda

Wysłany: 25-07-11, 21:10



Alexa - tu podziękuję Ci za wsparcie i kciuki. Ale tego wsparcia to bardziej potrzebuję ja niż moje koty.


Alexa

Wysłany: 25-07-11, 21:17



Będzie dobrze,to normalne że się bardzo przejmujesz.Dla mnie najgorsze było to że kotki przez noc miauczały o jedzenie i nie mogły dostać.


Wanda

Wysłany: 25-07-11, 23:21



No właśnie mnie też to bardzo martwi. Zawsze rano dostają mokre jedzonko. Fux przychodzi do łóżka i miauczy i miauczy i miauczy dopóki nie wstanę i nie dam jeść. A jutro rano... nic nie będzie. A one nie będą wiedziały dlaczego nie dostaną. I tak do 16.


Fonsitos

Wysłany: 25-07-11, 23:24



UUUU i te głodne kocie oczy... Dasz radę, to dla ich dobra :D


Ash

Wysłany: 26-07-11, 00:29



I wreszcie!
Spokojnie, będzie dobrze. najgorsze dla mnie to też to glodzenie kota, ale nie chcesz wiedzieć, co by było jakby się taki opchał po "imprezie"
Przywieziesz chłopaczków, otoczysz odpowiednią opieką, wymiziasz i potem to juz tylko lepiej.!


Wanda

Wysłany: 26-07-11, 06:41



Już się zaczęło! Od 4.25 płacz i lament. Głodne brzuchy. A misek nie ma. Stoi tylko woda. Chodzą za mną krok w krok i płaczą. Ja chyba też zaraz będę płakać razem z nimi. Tłumaczę i tłumaczę a one nic. Jak robiłam sobie kawę to mało nie weszły mi do filiżanki. Dziewczyny a to jeszcze 10 godzin!!! Chyba zaraz wyjdę z domu. Zostawię z nimi męża. Niech się męczy.


Ash

Wysłany: 26-07-11, 12:58



Wanda, Z każdą godziną przybliżasz się do końca. Już tylko kilka godzin i powolutku będą jesć. Z nimi jak z dzieciaczkami, nie wytłumaczysz bo nie zrozumieją, a Ty wiesz najlepiej, że mimo że boli to dla ich dobra. Dadzą radę. Trzymamy kciuki za sprawność zabiegu.


ikxio

Wysłany: 26-07-11, 13:02



biedulki, ale powiedz sobie, ze to dla ich dobra - zobaczysz jak rzuca sie na jedzenie po wybudzeniu z narkozy i dojsciu do siebie.


Wanda

Wysłany: 26-07-11, 22:01



Wreszcie jestem. Dziękujemy za wszystkie kciuki. Pomogły (zwłaszcza mnie). Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. Jak dostali zastrzyki (po zważeniu - Fux 5kg Zulus 3,4) i zaczęli odpływać ja dostałam "gęsiej skórki". Zwłoki z otwartymi oczkami. Potem ich zabrali. Sam zabieg trwał ok. 20 minut. I znów koty bez życia ale z zamkniętymi oczkami. Przenieśliśmy je do innego pokoju i czekaliśmy aż zaczną się wybudzać. Obraz dla mnie rozpaczliwy. Moje ukochane koty bez ruchu. Czas ciągnął się jak nie wiem co. Wreszcie pierwszy zaczął ruszać się Fux. Najpierw mrugał oczami a później zaczął ruszać głową. Po jakimś czasie próbował wstać. Ale nie udało się. Zulus jeszcze długo nic. Jak Zulus poruszył główką to wet stwierdził, że jest ok i możemy wracać do domu. Nic dziś nie jedzą, nie skaczą, pilnować. Teraz już Fux jako tako chodzi choć się zatacza. Zulus cały czas śpi. Od czasu do czasu tylko przekręci główkę w drugą stronę. Boże jak to dobrze, że to tylko raz. Ja się nie nadaję na takie imprezy. Głowa mi pęka z bólu. I może już wystarczy tej pisaniny.


Alexa

Wysłany: 26-07-11, 22:04



Wanda trzymaj się i pomyśl że jutro już kociki będą wesoło brykać.


Wanda

Wysłany: 26-07-11, 22:13



Trochę martwię się Zulusem, że tak długo nie wstaje.


ikxio

Wysłany: 26-07-11, 22:18



Wanda, koty roznie reaguja na narkoze - mam nadzieje, ze mniejszy po prostu bardziej wrazliwy. jak sie rusza to idzie do przodu - koty w ogole sa oporne na tego typu zabiegi wiec pozostaje czekanie - moze zacznij go glaskac i mowic do niego?


Wanda

Wysłany: 26-07-11, 22:22



Prawie cały czas trzymamy go na rękach. Musi być dobrze. Ja wiem, trochę ochłonę i będę inaczej do tego podchodzić.


Fonsitos

Wysłany: 26-07-11, 22:48



Spokojnie, Mefisto po zsikaniu się pod siebie przespał pijany cały wieczór i noc a za to Diablik po przyniesieniu do domu łaził głupi za mną wszędzie. A bracia. Obserwuj, a jak będziesz zaniepokojona mimo wszystko to dzwoń do weta - lepiej mieć etykietkę panikary.


Wanda

Wysłany: 26-07-11, 22:57



Same wiecie jak to jest bo przecież kochacie to kociarstwo. Na pewno będę go obserwować. Fux podchodzi do Zulusa i liże go po głowie. To go zmobilizuje. Jutro napiszę jak było dalej. Jeszcze raz Wam dziękuję za kciuki!!!


Fonsitos

Wysłany: 26-07-11, 23:03



Ja też przeżywałam kastrację Diablika :) Jutro powinno być lepiej ;)


Wanda

Wysłany: 27-07-11, 10:01



Noc długa jak diabli. Nie spaliśmy do 6. Zulusek zaczął wstawać ok. 2. Rzucało nim na wszystkie strony a on oczywiście od razu chciał na swój drapak. Włożył tyle wysiłku żeby zaczepić chociaż przednie łapki. Potem od razu na regał, na półkę z dekoderem. Też się nie udało. Trochę mu pomogłam i znów zasnął. Ale tylko że na jakieś pół godziny. Jak zaczął się kręcić to zdjęłam go z dekodera. Chwiejnym krokiem łaził po mieszkaniu. Nawet próbował łapkami zaczepiać Fuxa. Ale że był bardzo niestabilny to nic z tego nie wychodziło - ciągle się przewracał. Powoli, powoli dochodził do siebie. Jak uznaliśmy, że można już trochę odpocząć to była 6 rano. Teraz już wszystko chyba ok. Wcześniej trochę zjadły, połaziły po drapaku, odpoczywają. Ale są troszkę spokojniejsze niż zwykle. Na pewno wracają do normalnej formy. Wszystko się stabilizuje. Na szczęście ja również. I to by było tyle o przeżyciach z kastracji Fuxa i Zulusa.


CuX

Wysłany: 27-07-11, 10:53



Wanda, zazdroszczę bardzo, że masz już to za sobą... :D
My jedziemy z Maksem dopiero pod koniec sierpnia, ale boje się strasznie...


Wanda

Wysłany: 27-07-11, 11:06



Wiecie co? Niektórzy z Was oczywiście już to przeszli wcześniej. I też (chyba dam sobie rękę uciąć!), na swój sposób, się bali i denerwowali. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Ale chyba troszkę adrenaliny dobrze działa na człowieka. I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi bardzo pomagały Wasze kciuki i wsparcie!!! I za to wielkie dzięki
CuX co ja Ci mogę doradzić? To wszystko co inni. Będziemy zaciskać mocno kciuki, przeżywać razem z Tobą, ale Ty i tak będziesz się bała jak nikt - wiem to na pewno. Przecież to jak nasze małe dzieciska - tylko o tyle gorzej, że nie potrafią powiedzieć co je boli i jak możemy im pomóc.


CuX

Wysłany: 27-07-11, 11:11



Wando nawet nie wiesz, jak dobrze jest obserwować na przykładzie kogoś innego, że wszystko poszło ok... To bardzo pomaga i uspokaja =D


Wanda

Wysłany: 27-07-11, 11:44



Rzeczywiście podnosi na duchu. A jak fajnie jak można komuś choć troszkę pomóc.


Fonsitos

Wysłany: 27-07-11, 18:30



Wanda, każdy, bez wyjątku się denerwuje kastracją/sterylką :D


Wanda

Wysłany: 27-07-11, 19:08



Wiem, wszystko wiem. Teraz jestem mądra. A z moimi chłopakami wszystko ok. Trochę mniej szaleją, teraz śpią. Wg mnie wszystko w należytym porządku.