Wczoraj do mojej siostry przybłąkał się mały kotek. Wychudzony i przemarźnięty biegł za nią i głośno płakał. Siostra wpuściła go do domu by się ogrzał, a kicia okazała się straszną przylepą. Natychmiast wpakowała się na kolana mojej siostrzenicy i mocno się przytuliła mrucząc głośno, jak silnik podrasowanej bryki. Oczywiście, jeszcze tego samego dnia wylądowała u weta, który stwierdził, że nie ma temperatury i podał pastę na odrobaczenie, antybiotyk i coś na wzmocnienie. Niestety kicia nic nie zjadła od wczoraj, nie była też w kuwecie. Nawet próba podania odrobiny mleka dla kotów ze strzykawki zakończyła się niepowodzeniem, nie przełknęła ani kropelki. Dzisiaj znów była wizyta u weta i dostała kroplówkę, ale powinna zacząć jeść.
Macie jakieś pomysły, jak nakłonić osłabionego 2-3 miesięcznego kotka do jedzenia? Nie poskutkowało: karma dla kotów, mielone surowe mięso, delikatnie podgrzane mleko dla kotów, ani kawałek rybki. Co jeszcze można zrobić?
Znajdka