Siedzę i myślę, co z tym kitkiem zrobić, weterynarz sie nie odzywa, sąsiadka mówi że jej znajoma może by chciała przygarnąć, a mi chyba serce pęknie. Jak tu oddawać taką słodycz? Tylko czemu jej się nastroje zmieniają co 5 sekund, raz jest kochana, by za chwilę z dzikim fukiem atakować mi rękę i do krwi podrapac
co zrobić, co zrobić...
Dzisiaj usłyszałam od ojca, że skoro Krzysiek ma alergię, to może powinnam zostawić Krzyśka i wziąć kota, do czego to doszło...