autor: Ash » wtorek 24 lip 2012, 19:07
Jak wiecie tata kot poszedł w świat i zostaliśmy z kunami sami. Ciężko do dziś, ale radzić sobie trzeba. Przez ten czas ja znalazłam nową pracę więc 4 dni szkoła 3 praca i coś się ułożylo, tylko miałam mniej czasu dla chłopakow, ale jako, że moi współlokatorzy to najlepsi kumple to i tak dla kotów była 'pełna chata' gonitwy po schodach itd. Potem enterowa kastracja która ledwo przezyl bo cos popieprzyli z usypiaczem, i kotu zaczelo odpijac. ani feromony ani nic, mimo ze kastrat mimo ze wszystko załatwione zaczely sie walki z Resetem, sikanie do resetowych misek, niszczenie przedmiotów mimo ze niewiadomo jak urąbana o pracy czy szkole byłam to i tak 'czas dla kuny' musial się w ciągu dnia znaleźć. Enterowa złosliwość znalazłe ujście w ucieczkach, rekordowo nie było dziecka 3 tygodnie i już myślałam, że nie wrci aż pewnego dnia zjawia się poobijany do granic, zabrałam na pogotowie weterynaryjne i zostawilam oszczędności roku [tata kot się nie poczuwa]. 500 funa od tak. po miesiący kota znowy wywiało i kolejne walki, wędrówki i kolejne pieniądze. doszlo do tego ze pracowałam jeszcze ciężej żeby pospłacać znajomych u których zaczęłam się na wetów zapożyczać, no bo co ja biedny student zarabiam..? A Entuś dostarczal kolejnych rozrywek. Towarztstwo ubezpieczenieowe kantowało i wymyślało jak się a żeby nie płacić, aż zrezygnowaliśmy, ale coś tam oddali. Potem ten upadek, ja na chorobowym w domu o kuli, katastrowa wgnieciona chrzątka ból i załamka. Landlord sie nie poczuwa do odpowiedzialności a propos mojego wypadku który wydarzył sie poprzez uchybienia w mieksznaiu... Reset nagle się kompletnie odizolował przeszedł jakąś dziwną kocią depresję schudł mi kilogram więc walka i szarpanina. No i wtedy nie wytrzymało serducho, Tata kot po tym wszystkim zadzownił i powiedzial, że abierze entera do swjej mamy, ktora ma domek, wybieg osiatkowany dla kotów i mam się nie martwić. Perspetywa rozłąki to coś strasznego, ale ja wiem, że Entusiowi tam będzie lepiej, i będzie bezpieczny. Reset o dziwo jak tamten wybywał to jakoś 'odżywał' bo przez 'wyprawy' zaczeły się syki i cyrki, nie bylo razu zeby nie wrocil sprany, weci tutaj to dno a mnie już powoli nie było na to stać. Teraz straciłam mieszkanie bo [przepraszam] ale moj landlord to chciwe pakistańskie ścierwo, więc Reset tez musi na razie do PL pojechać. Będzie z moją mamą przez rok [i to mi już kompletnie łamie serce], jeśli nie uda mi się nic wynająć tutaj z kunem, wierzę głęboko jednak, że się uda... ;/ NO to to historia ale to i tak z grubsza Fonsi, żeby dramatu nie siać.