Strona 1 z 1

ile człowiek może wytrzymać ?

Post: piątek 06 maja 2016, 20:32
autor: caryca
Jestem u kresu wytrzymałości psychicznej. A wszystko zaczęło się w środę, 4-go maja.
Na ten dzień miałam planowe przyjęcie do szpitala gdzie miano wydać konkretną i decydującą diagnozę w sprawie mojej choroby. Przez 3 lata leczono mnie na coś, co wcale nie było tym, na co mnie leczono. Kilka minut przed wyjazdem do szpitala odebrałam telefon od mojego najukochańszego brata, że rano zmarła jego żona. Ból i szok.
Pojechałam do szpitala i czwartek w południe, kiedy wiedziałam już kiedy odbędzie się pogrzeb, poinformowałam lekarza, że będę musiała poprosić o jednodniowy urlop w najbliższy poniedziałek z powodu pogrzebu w rodzinie. Niestety, poinformowano mnie, że takich urlopów szpital nie udziela.
Dosłownie kilkanaście minut później dostałam wiadomość, że moja córka w pracy dostała udaru mózgu i jest wieziona do tego samego szpitala w którym byłam. Kolejny szok i okropne przerażenie! Po późniejszej rozmowie z lekarzem który zajął się córką zdecydowałam,że w piątek wychodzę ze szpitala na własne żądanie. Nie mogłam pozwolić na to, żeby przerażone dzieci mojej córki, mimo tego że już prawie dorosłe /15 i 22 lata/ były w domu same.
Tu muszę dodać, że 15 kwietnia mąż mojej córki opuścił rodzinę i się po prostu wyprowadził.
Ten fakt jak i późniejsza wiadomość o śmierci mojej bratowej, nałożyły się na siebie i doprowadziły u córki do udaru.
Jakby tego było mało, dziś przyszło z sądu pismo mojego zięcia który odpowiadając na wniosek o alimenty na syna jaki w lutym złożyła moja córka, udowadania, że on nie jest stanie płacić alimentów bo ma za dużo swoich wydatków. Zięć od prawie roku, mimo, że mieszkał z nami, prowadził swoje , oddzielne "gospodarstwo domowe" i nie dawał ani grosza na utrzymanie syna.
Córkę oczywiście nie zawiadomiłam o tym piśmie- ona ledwo co kontaktuje, ale ja tak się zdenerwowałam, że musiałam poprosić lekarkę o coś na uspokojenie, bo nie byłabym w stanie wrócić do domu. Do tej pory, jak widzę to pismo, cała się dygocę z oburzenia.
Na pogrzeb bratowej pojadę z synem, wnukiem i wnuczką a do córki pojedzie synowa. Brat mieszka w Raciborzu i czeka nas długa podróż- około 500 km. w obie strony w ciągu jednego dnia.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: piątek 06 maja 2016, 20:49
autor: ikxio
maj to w ogole ostatnimi czasy jakis feralny miesiac. uwazaj na siebie i zdrowie, bo ktos w miare przytomny musi byc. a ziec niech nie udaje jarzabka - obowiazkiem ojca jest placic alimenty na syna. sprawa jest w toku?

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: piątek 06 maja 2016, 20:49
autor: Alexa
Caryca nieszczęścia niestety chodzą parami. Wierzę że dasz radę i będę trzymać za to kciuki oraz wysyłać pozytywne myśli. Zdrowia dla was wszystkich życzę i poukładania trudnych spraw po waszej myśli.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: piątek 06 maja 2016, 20:59
autor: caryca
Dziękuję za słowa otuchy a trzymanie kciuków zawsze pomaga i wierzę, że i tym razem mi pomoże.
Mam świadomość tego, że muszę zebrać wszystkie siły żeby przetrwać.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: niedziela 08 maja 2016, 09:08
autor: Stefano
Trzymam kciuki i wysyłam ciepłe mysli...

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 10 maja 2016, 09:02
autor: caryca
Dziękuję wszystkim którzy w tych trudnych dla mnie dniach byli myślami ze mną i trzymali kciuki.
Z tej dalekiej i smutnej podróży wróciliśmy szczęśliwie. Ceremonia pogrzebowa bardzo mi się nie podobała. "Służbowy" ksiądz powiedział dosłownie kilka katolickich banałów i szybko sobie poszedł. Zdecydowanie bardziej podobają mi się pogrzeby świeckie / o ile pogrzeby mogą się podobać/.
Z córką też jest już dobrze, jutro wraca do domu. Znaleziono przyczynę tego udaru i dalej może leczyć się w domu, bo samo leczenie nie jest skomplikowane. Okazało się, że udar spowodowała bardzo gęsta krew jaką miała córka. Teraz wystarczy pilnować leków rozrzedzających krew. Skutków samego udaru już nie ma, wszystko się cofnęło.
A ja muszę się pochwalić, że nawet w tych trudnych dniach nie wróciłam do palenia wstrętnych papierosów. No, może niezupełnie, bo paliłam 1-2 papierosy w ciągu dnia i ani jednego więcej. Teraz muszę uwolnić się i od tego.
Pozostaje jeszcze sprawa rozwodu córki ale mój "kochany" zięciunio" zapomniał, że ma teściową prawnika. Co prawda prawnika dawno już nie praktykującego, ale coś mu w głowie pozostało i poradzi sobie z napisaniem pozwu rozwodowego i to takiego, że będzie żałował do kończ życia tego co zrobił.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 10 maja 2016, 10:04
autor: bungula
caryca pisze:Pozostaje jeszcze sprawa rozwodu córki ale mój "kochany" zięciunio" zapomniał, że ma teściową prawnika. Co prawda prawnika dawno już nie praktykującego, ale coś mu w głowie pozostało i poradzi sobie z napisaniem pozwu rozwodowego i to takiego, że będzie żałował do kończ życia tego co zrobił.

I tak trzymać, do dzieła :ok:

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 10 maja 2016, 12:45
autor: ikxio
i tak trzymaj caryca
daj zieciuniowi popalic bo to w koncu walczysz nie tylko o corke, ale rowniez przyszlosc wnukow.
a ja juz mam zastrzezone w testamencie, ze jak mi pogrzeb z ksiedzem urzadza to dorobek zycia idzie na schroniska dla kotow...
najwazniejsze, ze z corka lepiej i znaja przyczyne, teraz kolej na Ciebie, szpitalna uciekinierko :piwo:

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 10 maja 2016, 15:18
autor: sierpówka
Zaczyna się robić groźnie...

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 10 maja 2016, 16:26
autor: Fonsitos
caryca pisze:Pozostaje jeszcze sprawa rozwodu córki ale mój "kochany" zięciunio" zapomniał, że ma teściową prawnika. Co prawda prawnika dawno już nie praktykującego, ale coś mu w głowie pozostało i poradzi sobie z napisaniem pozwu rozwodowego i to takiego, że będzie żałował do kończ życia tego co zrobił.

Przepraszam, jestem w wieku Twoich wnucząt i nie czułam się odpowiednią osobą, aby Ci doradzać. Ale. ;) Chciałam wczoraj, jak przeczytałam zestawienie Twoich zgryzot napisać, żebyś najpierw pojechała na pogrzeb (bo nie zaczeka), potem zajęła się córką (bo w szpitalu ma opiekę więc może poczekać). A zięciuniem jako ostatnim krokiem. Po troszeczku, po kroczku. I patrz, dzisiaj napisałaś posta już znacznie bardziej optymistycznego. :D

P.S. Mi też głównie świeckie. Tylko przed świeckim słyszę, że ktoś dzwoni i pyta o parę słów do powiedzenia o zmarłym. A to, co pan prowadzący powiedział o moim Dziadku parę lat temu to było miłe. A mój Dziadek, były sekretarz lokalnego biura partii wtedy jedynie słusznej, więc wiadomo, że obecnie niepopularne spojrzenie na świat. :) A powiedział bardzo ładnie. Chociaż przez ówczesne emocje już nie pamiętam dokładnie jakich słów użył. O, i jeszcze bardzo ładną mowę o zmarłym miała Babcia mojego męża - ale tam ksiądz w ogóle dziwak, blisko ludzi żyje. :)

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: środa 11 maja 2016, 16:13
autor: caryca
Tak, wszystko mi się poukładało, najgorsze momenty za nami. Teraz tylko usiąść do kompa i przygotować odpowiednie pisma do sądu.
Podoba mi się to co napisała ikxio - chyba też tak zrobię. Nie życzę sobie żadnych klechów na moim pogrzebie.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 24 maja 2016, 14:40
autor: ikxio
co to sie dzialo z forum od dwudziestego?
jednym sie wyprostuje drugim pokreci, zlamie i do tego staw biodrowy potluczony - wywinelam orla i teraz zagipsowana kustykam po domu. 19 maja, dzien byl piekny do czasu.
zla jak pieprz turecki bo jeszcze musze sobie zastrzyki robic, a mam strzykawkofobie jesli chodzi o moja cenna skorke.
31 jade na ponowne przeswietlenie, trzymajcie kciuki zeby bylo ok i zdjeli mi gips z nogi, bo czuje sie jak wiezien z kula.

Re: ile człowiek może wytrzymać ?

Post: wtorek 24 maja 2016, 21:44
autor: caryca
Trzymaj się ikxio. Będzie dobrze. Kciuki trzymamy a to zawsze pomaga.