Ja czasem tak od swoich futrach myślę: mam dosyć tej białej waty dosłownie wszędzie, mam dosyć brunusiowych fochów, smrodu z kuwety, wydatków na nieuczulające żarcie i rzygania na dywan. A potem przylezie jedno z drugim, nastroszy wąsy, walnie baranka, powie mrrru i człowiek się roztapia jak wosk. Bez zwierzaków sie nie da