Wprawdzie tego jeszcze nie próbowałam, ale owinęłam ręcznikiem zimną butelkę z wodą i wsadziłam do klatki. Mała zaczęła wywlekać nitki i wsuwać je jak spaghetti, na koniec ciężką 1,5 l butelkę zrzuciła z półki
.
Teraz włożyłam schłodzony wkład z lodówki turystycznej do starej podkolanówki i oba końce związałam na zewnątrz klatki. Po kilku nieudanych próbach usunięcia nowej konstrukcji Lulu chyba się zorientowała, że jest to przyjemnie chłodne, bo siedzi na wkładzie i przytuła się brzuszkiem do niego.
Łazienkę mam za małą. Klatka się nie zmieści. Dystansery wymyśliłam z sztywnej pianki, którą łatwo można pokroić nożem, ale na razie dam sobie spokój, bo widzę, że patent z podkolanówka działa