Ogólnie o dietach

[fairymoon]

Życie takie krótkie i smutne, po co komu diety. Wiadomo wszystko jest fajne, ale z umiarem. Poza tym nie wszyscy mogą nosić rozmiar 36, musi być jakaś różnorodność w przyrodzie

[Fonsitos]

No ale różnica między zdrowym podejściem a obżeraniem się jest spora - ja tu mam na myśli nie rozmiar 42-44 tylko 52-54. Chodzi o choroby i taki zwykły komfort życia. A dieta nie powoduje że nasze krótkie i smutne życie jest jeszcze smutniejsze, tylko dieta w sensie właściwego odżywiania się a nie odchudzająca (bo niestety u nas dieta jest utożsamiania z ograniczeniem).

Inna rzecz - mało mnie ostatnio nie rozsadził mój Mały Wewnętrzny Społecznik (znany również jako Baba w Ciąży Naprawia Świat) jak biegnąć na siku do McDonalda na widok obrazka pt. Gruba Pani siedzi przy stoliku z Bardzo Grubym Panem. Do Grubego Państwa (wyciągnijmy litościwie średnią) przybiega Dość Grube Dziecko* i z wielką radością rzuca się na frytki z Happy Meala. No szlag mnie jasny prawie trafił, ale że zalecono mi minimalizację stresu to odwróciłam wzrok i mrucząc pod nosem klątwy i słowa "biedne dziecko durnych rodziców" wróciłam do auta. Jestem straszna i radykalna, ale tak jak "osobom nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy" tak "osobom z wyraźną nadwagą frytek nie sprzedajemy". Trudno. To już nie była scenka pt. pani ma chorą tarczycę/pan ma uszkodzone stawy i problemy z poruszaniem. To już było krzywdzenie siebie i dziecka za pomocą złych nawyków żywieniowych.

Żeby nie było, bywam w Macu nie tylko na siku... I choć przez te hormony mam ochotę tam być codziennie znam konsekwencje i trenuję silną wolę. Wszystko dla ludzi, kwestia ilości.

*wzrost dziecka ok 1m czyli pi razy oko wiek rok-półtora a waga zdecydowanie trzylatka

[Dexter]

Oczywiście chodziło mi o dietę w rozumieniu "jedz z głową". Tu chodzi o regularne posiłki, tak by organizm nie miał czasu czuć głodu. Wtedy przestaje magazynować i mimo że jemy wszystko, chudniemy.
Nie ograniczam się w niczym, no odstawiłem chipsy i słodycze. Fryty jem, ale same bez dodatków typu kurak czy kotlecik.

Fonsi, to ja miałem podobne odczucie jak Ty w Macu yle że w Szczawnicy w Helence. Konkretnych rozmiarów rodzinka zamówiła sobie obiad. Obok naszego stolika siedzieli. Ilość jaką skonsumowali, wystarczająca była by nakarmić jeszcze kilku ludzi. Z rozmowy wynikało, że o 9 jedli śniadanie a była 13. Niby odpowiedni czas minął, ale... Otóż właśnie to ale. Na pierwszą linię trafiła zupa krem z groszku. Wciągnęli chyba słomkami. Potem poszły mięsne kuleczki w cieście francuskim i sosem z czerwonego wina, spageta z suszonymi pomidorami, udka kurczaka z frytkami i białym sosem, lasagne (szpinakowa) a całość dopchali ogromnymi lodami czekoladowymi z owocami, kawą, tartą z gruszkami i kilka piw. Dzieciak (z wyglądu ludek Michelin lat około 5) na wynos dostał od mamy kanapki jakie robili na miejscu. 3 piętrowe przekładane bekonem, piersiami z kuraka, sałatą, majonezem i pomidorem. Kanapki były długości przeciętnej klawiatury. Mamuśka powiedziała żeby nie jadł teraz bo się.. mu zwróci "tak jak wczoraj".
Nie jem dużo, Fonsi może potwierdzić. Dla mnie to co zostało wchłonięte przez tą rodzinę wystarczyło by na 4 dni. Albo dłużej. Takie pomieszanie wszelkich produktów w jednym posiłku jest wręcz destrukcyjne dla organizmu. No ale jak ktoś lubi to nie można zabraniać czy krytykować. Ja podziwiam.

A potem się słyszy "Zjadłam tylko 3 posiłki dziennie i zobacz jak tyję".

Wszystko jest dla ludzi, ale z głową.

[Fonsitos]

Równie niepokojąca jak ilość spożywanych produktów jest myśl, że to wszystko spamiętałeś

[Dexter]

Jadłem tam co dzień i menu znałem

[ikxio]

Dexter wlasnie zjadlam wczesny lunch (bo sniadanie przez Mru bylo o 6.30 rano) w postaci buleczki grahamki z szynka i pomidorem, ale nagle sie zrobilam glodna - po co podawales menu? fakt, z mi to tez by wystarczylo na 4 obiady i nie wiem czy na kolacje by nie zostalo, ale zabrzmialo smakowicie i ogolnie jako pojedyncze dania prawie dietetycznie. ja w ramach "diety" wlasnie wstawilam swinskie nozki na galarete - jak sie dokladnie zbierze tluszcz to wbrew pozorom az takie kaloryczne to nie jest. ja uwazam,ze wszystko mozna jesc (oczywiscie jak nie ma sie jakiegos schorzenia typu watroba czy cukrzyca) byle w rozsadnych ilosciach.

[Alexa]

Do tej pory pozbyłam się 5kg, głodu nie czuję, ale smaka na cistko, czekoladkę tak

[fairymoon]

No ale różnica między zdrowym podejściem a obżeraniem się jest spora - ja tu mam na myśli nie rozmiar 42-44 tylko 52-54. Chodzi o choroby i taki zwykły komfort życia. A dieta nie powoduje że nasze krótkie i smutne życie jest jeszcze smutniejsze, tylko dieta w sensie właściwego odżywiania się a nie odchudzająca (bo niestety u nas dieta jest utożsamiania z ograniczeniem).

Może Ci się narażam Fonsitos, ale zdrowe podejście to nie dieta tylko normalne jedzenie i normalny tryb życia, więc nie mówmy tak nawiasem, że jesteśmy na diecie jeżeli zwykle staramy się jeść zdrowo. Jeśli zaś chodzi o innych to świata nie zbawimy i myślę, że jak zadbamy o własną rodzinę i wpoimy naszym dzieciom zdrowe nawyki to już będzie sporo.

Podziwiam Cie Alexa, też chciałabym znaleźć tyle silnej woli, ale motywacji brak

Ikxio - w pełni popieram.

[Fonsitos]

Nie narażasz się oczywiście

Słownik języka polskiego:
dieta I «system odżywiania się polegający na dostosowaniu ilości i rodzaju pokarmu do potrzeb organizmu; też: w ogóle sposób odżywiania się»

czepiam się, ale definicja diety jest taka a nie inna Normalne jedzenie to też system żywienia. A napisałam też że u nas słowo dieta od razu utożsamiane jest z jedzeniem ograniczonym w jakiś sposób (bo choroba, odchudzanie się itd).

[fairymoon]

bez komentarza

[Sissi]

no i dieta to nie hurt a detal
czyli jak wiadomo nawet najlepiej dobrane i zdrowe wyzywienie tez bedzie tuczyc w nadmiarze niestety ,wiec dieta to jednak ograniczenie w jedzeniu czyli
tak naprawde nie ma "normalnego " jedzenia .

[ikxio]

Sissi bo jak mowila moja ciocio-babcia (jedyna szczupla w rodzinie bo na skutek choroby wrzodowej stracila pol zoladka) w Oswiecimiu grubych nie bylo

[Dexter]

bez komentarza

Czemu bez komentarza? Czy w Twym rozumieniu jeśli powiem że przechodzę na inną dietę to znaczy że np odchudzam się?
Tak rozumując po każdym stwierdzeniu "idę się napić" żona musiała by mi wszyć esperal, a ja sięgałem po sok.

Utarte niesłusznie słowo dieta nie jest określeniem drakońskich zmian w żywieniu i nie można go wiązać wyłącznie z chęcią pozbycia się opon zimowych.

[fairymoon]

Dexter tylko weź nie bij
Nie napisałam nic i dostałam burę to teraz jednak napiszę.
Bez komentarza było dlatego, że Fonsi zwyczajnie chciała mi tą książkową definicją utrzeć nosa i pokazać jak bardzo się mylę, ale gdzieś w głębi wie, że co racja to racja - bo przecież w tym temacie nie chodzi o zbilansowaną zdrową dietę tylko o diety odchudzające i sposoby na stracenie zbędnych kilogramów oraz o wszystkie za i przeciw, jedni są za inni przeciw . Ja nie jestem zwolenniczką głodzenia się przez całe życie czy ważenia i liczenia kalorii każdej spożywanej rzeczy. Dla mnie to paranoja. Każdy ma prawo do własnego zdania.
Dexter tak jak twierdzisz - utarło się, ze dieta służy odchudzaniu, ale może coś w tym jest skoro "dieta to system odżywiania się polegający na dostosowaniu ilości i rodzaju pokarmu do potrzeb organizmu".
Z drugiej strony jeśli przyjrzeć się tej definicji nie trzeba przechodzić na żadną dietę wystarczy jedynie wnikliwie obserwować reakcje swojego organizmu by wiedzieć czego mu potrzeba lub czego jest za dużo.On sam wie najlepiej i z pewnością da nam znać tylko trzeba go słuchać . Poza tym kochajmy się i akceptujmy takimi jakimi jesteśmy, a wtedy nie będzie nawet o czym mówić.

Sissi dobrze to ujęła.
Pozdrawiam wszystkich tych na diecie i tych co o niej nie myslą

[ikxio]

loj. ojojoj i definicje reszta? a tez lubie jak sie niewinni pod krzyzem (pod tym znakiem) bija

[Alexa]

W tym tygodniu robię sobie przerwę w diecie, jem wszystko ale w ograniczonych ilościach.

[olga]

[Alexa]

hihi mądry kiciuś

[Fonsitos]

Doooobre Co się pańcia sama będzie męczyć, położę się razem z nią

[Sissi]

dobre