Moderator: Alexa
Kot nie ma robaków podstawowych.
Nie ma lamblii.
Być może nie ma też bakterii, bo jest po antybiotykoterapii.
Za to ma łysą dupę. Z dnia na dzień coraz bardziej.
Co nam pozostaje? Wirusy, grzyby, guz, perforacja jelita, niewłaściwe działanie jakiegoś organu. Czy kot może złapać pseudomonas z okazji wyrywania zębów? Kratery były potężne, szyte, ale zagoiły się koncertowo. Pseudomonas to jedyne antybiotykoodporne gówno, które przychodzi mi do głowy.
Perforacja chyba nie, bo byłoby więcej objawów.
Badania wątrobowe i nerkowe przeszła koncertowo. Pozostaje trzustka. Trzustkowe robimy w sobotę o 9:00, dołożymy do tego wszystko, co się tylko da, próbka i tak idzie do laboratorium, bo to już wykracza poza zakres badań, które lecznica robi samodzielnie.
Na grzyby trzeba mieć stolec w miarę jałowy - nie mam pomysłu, jak to zrobić.
Może USG?
Czy jest na sali weterynarz? Miałby ktoś chęć podrzucić jakieś pomysły? Poza kupami i łysodupstwem (co jest najpewniej wynikiem kup) kot jest w stanie kwitnącym. Żre jak stary, wesolutko sobie krąży, inne koty dyscyplinuje umiarkowanie (jak na kota), bezustannie robi propozycje, żebyśmy się wszyscy zamiziali na śmierć. Po prostu kwitnie.
Co to może być, do jasnej cholery?!
Dla mnie oczywiście poważniejszą sprawą są stolce z krwią niż łysiejący tyłek, który wydaje mi się raczej wynikiem jakichś problemów.
Sprawa zaczęła sie tuż po usunięciu zębów i zdjęciu kamienia. Przeczytałam wczoraj na stronie jakiegoś weta, że do usuwania kamienia powinno się raczej stosować znieczulenie gazowe, ponieważ wtedy w gardle jest jakiś balonik, który blokuje dostęp drobnoustrojów do środka kota. Przyznam, że nie bardzo potrafię to sobie wyobrazić, ale ufam, że gość wie, co pisze.
Dodatkowo mieliśmy konglomerat - z jednej strony te kratery po usuniętych zębach, a z drugiej zdejmowany kamień i zwalam na to. Antybiotykoterapia mogła nie być wystarczająca i np. potrzebujemy leków przeciwgrzybiczych (moim zdaniem). Dodatkowo Zosia dostała po tym zabiegu jakiś mega antybiotyk (nie pamiętam nazwy, musiałabym sprawdzić w książeczce, która jest w domu) - z uwagi na te wyrwy po zębach właśnie - mówili, że to koniecznie, ale bardzo pilnowali, bo podobno wyjątkowo obciąża nerki, które u kota i tak są słabym punktem.
Upieram się przy tej grzybicy, choć weci mówią, że drożdżyce u kotów zdarzają się rzadko. Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że to właśnie to. Antybiotykoterapia sprzyja pojawianiu się grzybic, Zosia co prawda dostała porcję probiotyków, ale to może być za mało.
Kwestię tęsknoty odrzucam, Zuzia często wyjeżdża, Zośka jest do tego przyzwyczajona. Tęskni, ale przerzuca emocje na mnie, śpi ze mną i uprawiamy więcej miziaków. W ubiegłym roku młodej też nie było całe lato. Raczej nie to.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości