To tak. Rzeczywiście, drogie, markowe są często warte swojej ceny. Ale do spaceru po plaży tudzież "latania po mieście" nie potrzeba kurtki za 3000. Za tysiąc też bym nie kupiła. Moja wersja komfortu - nie 3w1 bo mam wieczne problemy z ja mam polar na sobie i zakładam na to kolejny polar - no niewygodnie mi się wkłada, ciągnie się, haczą o siebie te materiały. Wolę polar i na to wiatróweczkę cieniutką za 60 zł z lidla. Przynajmniej mi nie będzie szkoda, jak się coś z nią stanie. Przy konkretnym porwistym wietrze nad Zatoką - dała radę, krótki rękaw, polar grubości 100 i ta kurteczka. Oddychalności to ona za wiele nie ma, ale prawdę powiedziawszy w bieganiu po mieście to szału mieć nie trzeba.
Na zimę mam narciarę Outhorn - marketowa wersja ciuchów 4F - te same materiały, te same kroje... Kupiłam zeszłoroczny model przeceniony z 300 na 160 w Realu. Te same kurteczki w sklepie 4F - 380 zł. Materiał 5000 mm.
Dla porównania, siostra - gadżecik mój kochany, kupiła kurteczkę super-hiper-ekstra. 700 złotówek zapłaciła, przecena z 1000. Szwy się rozlazły, od miesiąca kurteczka oddana do reklamacji. No bo to skandal w sumie. W poprzedniej marketowej Outhorna (też kupionej na przecenie) - chodziłam 4 czy 5 lat, nie pamiętam dokładnie. Ale skazałam ją na banicję, bo już się zaczął przecierać materiał na mankietach. Na upartego - wytrzymałaby jeszcze jeden sezon. Mam też kurtkę - z serii podepnij polar i masz cieplejszą wiatrówkę firmy Salewa. Jest to potęga męska - bo jest to kurtka pożyczona na czas ciąży i później do noszenia Zosi w chuście. Ma kilka lat, widzę, że rozklejają się szwy. Ale generalnie też bardzo dobrze od wiatru chroni.
Co innego, jak uprawiasz sport, łazisz po górach. Tu też jestem gadżecik jak moja siostra i ciuchy kajakowe mam za... no sporo zapłaciłam. Bo komfort termiczny i hmm, hydrologiczny? jest bardzo ważny.