Pusty dział, ale może ja zacznę
No cóż, od dziecka coś zbierałam-były znaczki, były naklejki od zagranicznych win i innych alkoholi. były skarby wykopywane z ziemi(marzyłam pewnie jak większość o zawodzie archeologa). Potem były skamieniałe żyjątka, pracowicie wygrzebywane ze żwirowisk.
Teraz zbieram bursztyny, łącząc przyjemne z przyjemnym, bo zbieram dla samego zbierania, a potem w brzydkie , zimowe wieczory sięgam ręką do pojemników z bursztynami, oglądam je pod swiatło i cieszę się, wspominając beztroskie chwile, spędzone na brzegu morza, i te nutke nadziei,że za chwilkę znajdę jakiś ładny kawałek.
Grzyby to inna bajka, choć tez zbieractwo, bo potrafię oddać wszystko co uzbierałam, ale ten widok grzyba, wychylającego ciekawie kapelusz spod liści, czy mchu-bezcenny!
Mogę wrócić z lasu, po kilku godzinach łażenia, zmęczona, zgrzana, przemoczona i niech tylko ktoś rzuci hasło-jedziemy na grzyby-jedziesz?-rzucam wszystko i lecę znów!
Jedno co mnie może od tego powstrzymać, to choroba kota.