autor: Dana56 » czwartek 30 paź 2014, 14:11
Kilka dni temu mieliśmy miłą wizytę - Przez kilka dni, były u nas nasze wnuki(6 i 4 lat), syn i synowa. Rumcajsowi było to obojętne. Nieprzeszkadzał mu ten nagły harmider w domu. Pozwalał się pieścić, głaskać,bawić. Za to nasza Bindi, bardzo przeżywa takie wizyty. Zawsze staramy się, żeby jak naj mniej odczuła tą zmianę. Dziewczynki, już od zawsze są nauczone, że Bindi jest strachliwa, nie lubi krzyków, boi się, jak ktoś biega, tupie. Ale, jak to dzieci!
Po wyjeździe rodzinki, kilka godzin trwało "upewnianie" się, czy ich już na pewno nie ma. Obwąchiwanie wszystkich kątów, zaglądanie do każdej dziurki. Widać było po pyszczku, że jest rozprężona i zadowolona.
Aż tu nagle, wieczorem, słyszymy dziwny miałkot, jakby płacz, zawodzenie. Zobaczyliśmy jak Bindi idzie przez kuchnię i się zatacza. Jak pijana, wzrok niewidzący, dziwne. Mąż, pomimo późnej pory, zadzwonił do znajomego weta. Wet wysłuchał objawów i powiedział - że Bindi na skutek silnego wstrząsu psychicznego i nagłego "rozluźnienia", doznała chwilowego "niedotlenienia mózgu" i że to się zdarza bardzo żadko, ale jednak tak jest u nadwrażliwców!