Muszę Wam opowiedzieć przygodę mojego chomika.
Moja córka wyjechała na kilka dni i pozostawiła mi swojego chomika pod opieką. Wieczorem poszłam go nakarmić i patrzę
chomika nie ma w akwarium. Zaczęłam szukać po pokoju - nie ma. Zamknęłam drzwi nasypałam na podłogę jedzenie i zostawiłam tak na noc. Rano przychodzę i nici, nie ma go. Wieczorem nadal nic. Straciłam już nadzieję
. Żeby zapomnieć zajęłam się robieniem pizzy o którą poprosił mnie mój syn. Rano nadal rozmyślałam o moim biedny stworzonku, które pewnie swój żywot zakończyło w żołądku moich kociastych. Ale cóż, czasu nie cofnę. Po dwóch dniach Pola ciągle siedziała w kuchni przy kuchence. Wyganiałam ją a ona uparcie wracała. W końcu pomyślałam: Czego ty kocie tam chcesz? Otwieram szufladę w kuchence i oczom nie wierzę. Chomik siedzi sobie na patelni i patrzy. Zaczęło się polowanie. Oczywiście Polę wyeliminowałam z polowania. Ręce mi tak drżały, że nie mogłam go złapać i w końcu syn złapał go do pudełka i tak chomik przeżył przygodę swojego życia. Zastanawiam się do tej pory jak on stamtąd wyszedł. A może to sprytna Pola chciała się z nim pobawić
SZCZĘŚCIARZ: