autor: caryca » środa 10 gru 2014, 14:00
Na Śląsku też Mikołaj przychodził 6 grudnia a do źle wyczyszczonych butów wkładał węgiel. W wigilię przychodziło Dzieciątko. Jeśli tylko miało zostawić prezenty to nikt go nie widział, ale jak miał odwiedzić dzieci to przychodził w postaci brodatego mężczyzny - podobnego do Mikołaja.
Zamiana z Dzieciątka na Gwiazdora nastąpiła później, gdy byłam już dorosła. Nie wiem jak i dlaczego tak się stało. Gdy już miałam własne dzieci- to był już Gwiazdor.
Z powodu Gwiazdora, na pierwszej wigilii spędzonej w towarzystwie rodziny mojego zięcia stoczyłam pierwszą / i bynajmniej nie ostatnią/ potyczkę z teściową córki. Na wigilii była też siostra zięcia z chłopcem w wieku mojej wnuczki. Oboje mieli po 4 lata. Teściowa córki w pewnym momencie powiedziała, że mają się szykować bo Gwiazdor pewnie złoi im skórę za to, że często są niegrzeczni.
Wtedy ja zaprotestowałam i powiedziałam, że po pierwsze :Gwiazdor ma dawać dzieciom radość, jego przyjście ma być długo oczekiwaną przyjemnością i dzieci nie mogą się go bać a po drugie: w m o i m domu nikt nigdy dziecka nie uderzy.
Wszelkie próby podjęcia dyskusji na ten temat zaraz przerywałam i mówiłam, że nie pozwolę nigdy i nikomu uderzyć dziecka. Tak mnie wychowywali rodzice, tak ja wychowywałam swoje dzieci.
Wiedziałam już wcześniej, że teściowa córki swoje pociechy lała za byle co, więc wiedziałam, że przeżyła szok.
W ten sposób w to pierwsze po weselu spotkanie z nią zakończyło próbę nawiązania jakiejś przyjaźni. Ona nigdy mnie do siebie nie zaprosiła, w pewnym momencie powiedziała zięciowi, że już nigdy jej noga nie przekroczy progu mojego domu. A ja odetchnęłam z wielką ulgą.
Tak niestety pojęcie Gwiazdora, zamiast pomóc rodzinie w nowej sytuacji,doprowadziło z jednej strony do oburzenia /teściowa/ a mój zięć zrozumiał przy tej okazji, że jeśli kiedykolwiek uderzy wnuczkę lub później jego syna, to natychmiast wyleci z mojego domu.
Gwiazdor więc pomógł mi załatwić jedną z najważniejszych spraw.