autor: caryca » czwartek 16 lis 2017, 17:47
Aisza ma na grzbiecie krosty. Wyszło to zaraz po zakończonym remoncie a że cały nasz "majątek " był w czasie remontu w piwnicy, to myślałyśmy, że Aisza ma pchły. Byłyśmy u wetki bo z uszami też coś było i ta stwierdziła, że to bakteryjne zapalenie uszek. Na ciele Aiszy niczego nie potrafiła dojrzeć, choć jej wyraźnie pokazywałyśmy. Pcheł też nie stwierdziła i tu się nie myliła, pcheł nie ma.
Kilka dni temu wnuczka była z koleżanką i jej psem u znajomego weta i zapytała co to może być u Aiszy. Gdy wnuczka powiedziała mu o wcześniejszym zapaleniu uszek i opisała wygląd krostek, wet powiedział, że to najprawdopodobniej bakteryjne zapalenie skóry, bo to się często z uszek przenosi na całą skórę. Musiałby Aiszę zobaczyć, żeby powiedzieć co to naprawdę jest.
Sęk w tym, że ten wet ma swoją lecznicę 50 km. za Poznaniem. Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby trzeba było jeździć z kotem codziennie po zastrzyk. Namawiam wnuczkę , żeby poszła z kotem to centrum weterynaryjnego które jest niedaleko miejsca gdzie mieszkamy. Na razie nie mamy pieniędzy- wnuczka dorabia sobie między zajęciami na uczelni i pieniądze dostanie w połowie grudnia.
Czy ktoś miał już problem z takim zapaleniem skóry u swojego kota i wie jak to się leczy?