E tam. Wiedziałam, ze znam swojego kota. On mnie nigdy nie przestanie zadziwiać. Przyjechal, przyszedl z samochodu do bloku na smyczy, wszedl do windy [pierwszy raz w zyciu] usiadl grzecznie [l?
] weszlismy do domu nie pokazujac go Seniorowi, wiec zamknelam go w pokoju tylko ze w pokoju siostry, gdzie mial siedziec [rodzice maja tylko 2 pokoje] jest Rysiek [król] Reste zobaczyl krola po raz pierwszy w zyciu. powachał pocałował i zawiedzał pokój, Rudy nie robi na nim większego wrażenia. Ogółem Reset śmiga po calym mieszkanku na luzie i relaksie. PO 24 godzinach podrozy, w nowym miejscu z nowymi zwierzetami pochodzil powachal, czuje sie juz kompletnie ok, senior prycha i sie jezy a Reset jak to Reset lezy metr od niego i patrzy zdziwiony, jeju jakie to madre kocisko jest... i cieprliwie znosi ten prych i sobie chodzi.... do łapoczynów nie dochodzi ale ogolnie mamy ich na oku. Reset - mistrz, cierpliwy, spokojny, klucha moja fantastyczna... podrozy odespał, pojadł. Bedzie dobrze.