Zaczęło się w nocy najpierw zimno mi było a potem gorąco temperatura doszła do 39,7, wzięłam apap, rano w niedzielę zmusiłam się i zjadłam śniadanie i czekałam czy nie zwymiotuje, tem38 wzięłam apap, śniadanie wyleciało szybko w formie biegunki, brak apetytu, wstręt do jedzenia, głowa taka dziwnie ociężała i bolesna, wmusiłam chociaż rosołu na obiad, kolejny apap. Po tych tabletkach czułam już ciężkość w nerkach więc odpuściłam zażywanie apapu. W nocy znów zimno potem z gorączki ciepło.W poniedziałek rano 38 st, dzwonię do poradni-nie odbierają. Daję znać że nie przyjdę do pracy. Dodzwoniłam się i czekam na tel od lekarki od 13-18. Dzwoni do mnie około 16 , tem 37,5. Mówię że do rana powinna zejść do 37 i pojdę do pracy we wtorek. Wypisała mi zwolnienie za poniedziałek. Dzisiaj tem 36,7. Idę do pracy ale robię wszystko na zwolnionych obrotach i przy najmniejszym wysiłku oblewają mnie siódme poty. Lekarka mówiła że mogłam brać podwójne tabletki apapu albo ibuprofen. Ja wolę jak najmniej żeby nie obciążać nerek.
Co będzie przy drugiej dawce-wolę nie myśleć. Druga dawka w maju.
Przed szczepieniem przez tydzień mierzyłam sobie temp-miałam 35,3(u mnie to normalna tem)
Zastanawiam się czy tej gorączki następnym razem nie zbijać naparem z lipy. I chyba sobie już w piątek przed szczepieniem zamówię teleporadę na poniedziałek.
W AstraZeneka jest Adenowirus szympansi, teraz zjem banana i będę śmigać po drzewach
Przed szczepieniem mierzyli nam dwa razy tem bezdotykowo-miałam 36,3 a potem pulsometrem saturację tlenu i puls, potem wywiad z lekarzem-sprawdzał wypisany wywiad i potem na szczepienie do pielęgniarek-szczepią w lewą część ramienia. Ja chciałam w prawą. Warto spisać na kartkę jakie leki się zażywa.