Jak pojedziecie razem. To rzeczywiście po kolei.
1. etap - co jakiś czas kotki razem w domu - na parę godzin, na kilka dni - takie wakacje.
2. etap - zostawić na jedną noc samiutkie, potem na dwa-trzy dni - z dozorem ludzia zaufanego.
3. etap - dla odważnych (a wiem że tutaj tacy są, ja nie potrafię) - zostawić koty na kilka dni same.
Oczywiście dodatkowe kuwety, dużo wody i jedzenia. Diablik bez większych problemów zostaje na część dnia, noc i dzień sam, jak niemożliwe jest zabranie go ze sobą przy wyjazdach na 2-3 dni to albo wywożę go do rodziców, albo proszę koleżankę o doglądanie zwierza - niestety on jest w pojedynkę a jak zostaje sam to strasznie tęskni i w efekcie coś mi tam zasika ze stresu. Przy dwóch kotach to nie powinno robić problemów. Gwarantuję, że bardziej będziesz sama schizować niż koty
O hotelu dla zwierzaków pomyślałabym na samiutkim końcu - mnogość obcych zwierzaków, zapachów i diabli wiedzą jaka opieka... AA i przyzwyczajaj młodą do podróży od małego - chyba że absolutnie nie ma takiej potrzeby. Bo potem byle wyjście do weta i widok transportera wywołuje w kocie histerię. My Diablika mieliśmy od jego 6 czy 7 tygodnia życia i już po kilku dniach pojechał z nami do rodziców - wrzasku robiąc co niemiara dopóki się nie zmęczył. Potem jeszcze na początku podróży jojczył aż w końcu nauczył się że to tylko czasowe zamknięcie. Teraz jeździ z nami bez problemów, czasem zamiałczy jak już mu za długo. Staram się aby dłużej niż 2-3 godziny zamknięty nie był. Albo go głaszczę przez kratki, uspokajam itd. Nie wypuszczam go w samochodzie. Dexter nie wyjeżdżał nigdy z Majcią, jak ją zabrali na pierwsze jej wakacje to o rety, co to się działo
w końcu kota dostała pigułę na uspokojenie i kot był sflaczały dość długo. Uznali że nie ma sensu męczyć kota i jeżdżą bez niej, a do Majci przychodzi opiekun.