Strona 2 z 10

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 09:24
autor: bungula
Ja rozumiem, że na okres dzieciństwa i młodości zawsze patrzy się przez różowe okulary i chce się pamiętać tylko to co dobre i też tak postrzegam własne młode lata, ale wybitnie drażni mnie zestaw słów czar i skrót PRL. Niestety nasuwa mi to tylko złe skojarzenia, kiedy to do domu przychodziło pismo z zawiadomieniem, że mamy nadmetraż, bo "władza ludowa" :x lepiej wiedziała, ile metrów jest potrzebnych na osobo-jednostkę i dokwaterowywano całkowicie obcych ludzi. Pamiętam, jak do naszego mieszkania sprowadziła się zupełnie obca kobieta z wielkim psem, który w swoim psim życiu nigdy nie doświadczył kąpieli, musieliśmy z nią dzielić kuchnię i łazienkę, znosić jej paradowanie w poranniku do południa i dorosłego synusia, który pod nieobecność mamusi sprowadzał sobie panienki. To było wybitnie czarujące :evil: .

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 11:10
autor: edyta.g
Zeszyty pamiętacie? :D Do dziś mam je z lat szkolnych brata :P Ja już mniej załapałam się ale On stary pamięta więcej i siostra moja :D Zawsze mi zostawiali żeby pokazać jak to fajnie było ;)

Obrazek

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 11:13
autor: edyta.g
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 16:20
autor: Sissi
a pamietacie saturatol ? cale kolejki ludzi staly w ogonku zeby sie napis z jednej szklanki tylko ot tak oplukanej zimna woda :mrgreen: dzisiaj byloby to nie do pomyslenia . Ja pamietam lody bambino w czekoladowej polewie ,pychota :-D

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 17:19
autor: Alexa
Pamiętam saturator, u nas też w Supersamie w centrum robili koktajle a kolejka zawsze długa była.
Pamiętam też pochody pierwszomajowe w liceum , nawet nam kazali przyjąć na pochód po wybuchu w Czarnobylu a potem częstowali Lugolą.

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 17:41
autor: edyta.g
Lody bambino - mmmniaaam! :D

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 18:01
autor: kaiko
A lody w wafelkach, takie łyżką obrotową nakładane pamiętacie?-one były niepowtarzalne-ten waniliowy smak pamiętam do dzisiaj :P

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 18:39
autor: edyta.g
Ja do dziś czuję smak gumy turbo i donald jak je wspominam :lol:
Sklepiki osiedlowe - tzn wynoszenie swoich rzeczy na ławki i sprzedawanie za ceny dla Nas wtedy straszne (na dzisiejsze do 4-5zł). Byle na oranżadę (oczywiście w szklanych butelkach) było i gumę :lol:

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:02
autor: kaiko
W czasach gumy turbo juz byłam dorosła i mnie to nie kusiło :lol:
A oranżadę w butelkach pamiętam dobrze-ależ to przysmak był!

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:08
autor: edyta.g
kaiko pisze: A oranżadę w butelkach pamiętam dobrze-ależ to przysmak był!


Oj był był ... a i jeszcze ta w proszku była :lol:

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:12
autor: kaiko
..sypana prosto do buzi :lol:

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:29
autor: edyta.g
gdyby ktoś teraz otworzył u Nas sklep "Smaki PRL-u" zbiłby fortunę! Ale niestety ... te produkty już nie wrócą..

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:36
autor: kaiko
No nie jestem tego taka pewna-w rzeczywistości, to , co kiedys było pyszne, mogłoby okazać sie niezbyt smaczne-ot po prostu idealizujemy to , co minęło, bo było wszystkiego mało, wyboru tez za wielkiego nie było.
A te pomarańcze-czy one teraz kuszą?-nie!-bo sa ogólnie dostępne i prawie cały rok na półkach leżą i nikt sie o nie nie bije. I tak jest chyba ze wszystkim.

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 19:51
autor: olga
Może słodycze nie. Ale wędliny - nawet najgorsze były robione z prawdziwego mięsa a nie z chemii. Pamiętam w czasach kartek był u nas tzw schab wędzony, coś w rodzaju dzisiejszej polędwicy łososiowej - był wędzony w dymie, miał tęczowy połysk, kiedy sie go kroiło były widoczne włókienka mięsa, nie płynęły z niego potoki wody. Dzisiejsza łososiowa to jakaś sklejona słonawa maź, która po ściśnięciu rozłazi się w rękach wylewając z siebie strumyki mętnej cieczy.
Nie wiem zresztą czy wiecie, ale receptury wędliniarskie za czasów PRLu były bardzo wymagające i nie dopuszczały stosowania takich ilości chemii i zamienników - własciwie nie było zadnych zamienników a z chemii to głownie saletra (peklowanie) i glutaminian. Tak naprawdę polskie normy wedliniarskie bardzo straciły po wejściu do unii, która dopuszcza 20% zawartości mięsa w mięsie...
Jesli chodzi o owoce - polemizowałabym. Te trzydzieści lat temu dominowały na rynku krajowe odmiany, które miały szanse przetrwania na drzewach i krzewach do dojrzałości. Owoce egzotyczne były sprowadzane w okresie ich dojrzewania i nie były przechowywane miesiącami w chłodniach napakowane utrwalaczami. Może banany czy pomarańcze mało zmieniły smak, ale np. dzisiejsze brzoskwinie, morele a nawet jabłka nierzadko przypominają w smaku słodzonego ziemniaka. No i dzisiejsze przemysłowe odmiany i metody hodowli - nastawione na maksymaną masę i plon, walory smakowe stoją gdzies na szarym końcu.

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 20:01
autor: kaiko
Zgadzam się!-wędliny były zdecydowanie lepsze!
Pamiętam kiełbasę zwyczajną-powieszona na pergaminowym papierze, na kaloryferze-podsuszona, miała wspaniały smak.
Ten schab tez pamiętam-mniam!
A owoce-no cóż-gdzie teraz zdobyc prawdziwe papierówki, gruszkę o nazwie szara bera?
Jabłka mają skórę jak na bizonie, smak jak piszesz-kartoflowaty-liczy sie wielkość, odporność na choroby, plenność, a smak-to juz inna para kaloszy.
Pamiętacie kosztele?-teraz ich miejsce zajęło plastikowe jabłko-golden delicius-brrrr-ochyda!!! :evil:

Bungula-dodałam cudzysłów w tytule watku-własciwie od początku było moim zamysłem żartować z tego "czaru"
Nikogo nie chciałam urazić, czy zniesmaczyć-jesli to Cie dotknęło w jakiś sposób-przepraszam. :oops:
Dopiero teraz odkryłam,że tytuł tez można edytować...

Re: Czar PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 20:06
autor: olga
W mojej rodzinnej wsi jest takie miejsce otoczone tajemnicą; mówiło sie na nie "Spaleniak" podobno spłonęła tam cała rodzina Niemców (wieś na Ziemiach Odzyskanych) w obejściu rosła wielka kosztela, zbieranie z niej jabłek zawsze wiązało się z dreszczykiem emocji, bo może Niemce pilnują swego dobytku i przyjdą w nocy po jabłka? Jakoś nigdy nie przyszli. Przy najbliższej wizycie sprawdzę czy jabłoń jeszcze stoi.

Re: "Czar" PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 20:12
autor: kaiko
U mojej Babci , za wsią też było takie miejsce-nazywało się "Spalone'-tam tez rosły malinówki, czereśnie i chyba kosztele, niestety-w tym roku tam pojechałyśmy z Siostrą w taką podróż sentymentalną i okazało się,że tam , gdzie było to Spalone, jest budowa, a drzewa wycięto-szkoda.....

BTW-ja na Ziemie Odzyskane mówię "ziemie uzyskane"

Coś się dzieje z licznikiem postów?-cały czas mam 114 :shock:

Re: "Czar" PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 20:17
autor: olga
Nic się nie dzieje - licznik bije tylko na wybranych forach (merytorycznie treściwych i związanych z główną tematyką forum czyli kotami), na pogaduszkach o niczym stoi jak mur.

Re: "Czar" PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 20:22
autor: kaiko
Aaa!-dzięki za info :-D

Re: "Czar" PRL-u

Post: poniedziałek 09 gru 2013, 21:02
autor: edyta.g
A jak mój dziadek robił pasztet z królika ... wszystko bym za niego oddała dzisiaj! Niezapomniany smak 8-)