Strona 5 z 10

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 21:20
autor: edyta.g
Mleczko ze szklanych butelek ... albo takie zsiadłe <mniaaaam> :D

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 21:26
autor: Alexa
Pamiętam też oranżadę w woreczkach, rurkę się wtykało i piło.

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 21:29
autor: edyta.g
Alexa pisze:Pamiętam też oranżadę w woreczkach, rurkę się wtykało i piło.


A później jak już się miało "naście" lat było wino w woreczkach - Dzban się nazywało :lol:

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 21:31
autor: Alexa
Takiego patentu nie pamiętam bo robiliśmy wino z winogron z własnego ogródka. :-D

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 21:42
autor: edyta.g
To teeeż - nawet przede wszystkim ;) ale jak się szło "na wieś" na przystanek to czasem i Dzban-a się brało ;)

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 22:05
autor: olga
A dary pamiętacie? Pamiętam taki amerykański ser, miękki i w pomarańczowym kolorze, i olej w pięciolitrowych blaszanych puszkach.

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 22:07
autor: edyta.g
Nie sięgam pamięcią albo nie kojarzę ... :(

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 22:11
autor: olga
Może za młoda jesteś, a może nie wszędzie tak było. To było we wczesnych latach 80' , kojarzy mi sie tez końcówka 70' Przysyłano do parafii tzw "dary" z USA i chyba innych krajów dla potrzebujących. Większość trafiała do kościółkowych (przynajmniej u nas), ale jakieś ochłapy towarów deficytowych mozna było kupić u zarządzających tymi darami. Żeby dostać za darmo trzeba się było wykazac pokwitowaniami z mszy i spowiedzi.

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 22:42
autor: kaiko
Pamiętam ten ser-dostałam od koleżanki, bo my darów nie dostawaliśmy-u niej nikt nie chciał tego jeść, a ja się zajadałam-był miękki, lekko słodkawy-cuuuudo!
A po raz pierwszy jadłam go, gdy szwagier dostał paczkę z Norwegii, od farmerów, u których pracował-dokładnie pamiętam,że było to w 1980

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 22:43
autor: olga
Mi tez smakował ten ser. Mama kupowała go czasem i właśnie ten olej.

Re: "Czar" PRL-u

Post: wtorek 10 gru 2013, 23:11
autor: Sissi
Olga ,pamietam ten ser byl przepyszyny :-D bylo jeszcze maslo solone i czekolada w workach po 2 kg ,matko jak ja z siostra i bratem obzeralismy sie tym, to byl wypas na tamte czasy ,konserwy miesne nie wspomne i w wielkich wiadrach marmelada :-D My dostawalismy te dary od parti czyli od komuchow ktorzy jako jedyni okazali mojej samotnej matce z dziecmi serce ,bo proboszcz pogonil ja gdyz rozwodka byla i wg kosociola zyla w grzechu a solidarnosc sie wypiela i powiedziala´ze nie moze pomoc . Tak serio to gdyby nie te komuchy to w stanie wojennym chyba bysmy z glodu i zimna padli bo wojskowi przywiezili nam wegla na cala zime gdy mama poszla blagac chocby o meter bo zimnoi bylo okrutne jak pamietacie chyba zima stulecia wtedy byla.

Re: "Czar" PRL-u

Post: czwartek 12 gru 2013, 10:51
autor: caryca
Oj tak, zimę 80/81 pamiętam doskonale.Była naprawdę ostra. No i kolejki w sklepach, wypatrywanie czy coś przywieźli, ludzi dumnie maszerujących ulicami z wianuszkiem papieru toaletowego.
Jestem tu najstarsza więc wspomnienia moje sięgają lat 50-tych. Głód i bieda okropna.Tran, przymusowo podawany w szkole z beczek stojących w piwnicy - wszyscy z jednej łyżki. I poczucie tego, że jesteśmy ciągle pod nadzorem /jak za Hitlera- donosili sąsiedzi i znajomi/.
Ale najbardziej dał mi się we znaki rok chyba 81 lub 82. Wtedy mój niezbyt do tej pory wysoki 13-letni syn zaczął gwałtownie rosnąć. Noga urosła mu od wiosny do jesieni 3 cm. A butów nie było. Co miesiąc wystawałam pod sklepem z butami od 3-4 rano po to by kupić kolejne buty. Można było kupić tylko jedną parę.
Z ubraniem nie było większego problemu bo teściowa przed ogłoszeniem stanu wojennego wyjechała w odwiedziny do znajomych w Austrii i tam utknęła. Organizowała nam paczki z ciuchami.
Ale tych butów to synowi nie zapomnę do końca życia.
Trzeba jeszcze wziść pod uwagę to, że w tym czasie była godzina milicyjna- do 6:00 i nie wolno było być na ulicy, bez specjalnej przepustki dla ludzi pracujących na nocne zmiany.
A ja wtedy pracowałam jako dozorczyni budynku w którym mieszkałam i taką przepustkę miałam, bo miałam małe dzieci i pracowałam w nocy.
Ludzie chcący coś kupić tworzyli listę kolejkowiczów, którzy kryli się po najbliższych bramach.
Bywało,że milicja robiła naloty na te bramy ale co się ze złapanymi działo, nie wiem. Ja miałam prawo tam być- na wszelki wypadek zawsze miałam miotłę i wiadro ze sobą.
To były wesołe czasy! Człowiek musiał się nakombinować żeby przeżyć. Nawet czasy stalinowskie nie były takie złe w porównaniu z tym co działo się wtedy.

Re: "Czar" PRL-u

Post: czwartek 12 gru 2013, 13:34
autor: ikxio
nie wiem, ale ten bialy plyn w butelkach kojarzy mi sie ze wszystkim tylko nie mlekiem (nawet "pelnotlusty")
klopoty zaopatrzeniowe to wlasciwie koncowka komuny - jakos lata 70 nie kojarza mi sie z kolejkami (pomijam sprzet AGD, mieszkania i samochody, ale z tym zawsze bylo krucho, mama opowiadala mi, ze w firmie mieli losowanie talonow na pralki franie i okazalo sie, ze i u taty tez i wylosowali oboje - byl problem etyczny - przyznac sie czy nie? ;) )
dla mnie "czarem" PRL byla namolna proradziecka propaganda i nauczycielka rosyjskiego w podstawowce z gatunku rusycysta zostac kazdy moze - jakas zaimportowana ukrainska Zydowka z mezem I sekretarzem w pobliskiej gminie

Re: "Czar" PRL-u

Post: czwartek 12 gru 2013, 20:12
autor: Alexa
Ruskiego uczyliśmy się od I kl podstawówki-tylko nasza klasa jako eksperymentalna.

Re: "Czar" PRL-u

Post: czwartek 12 gru 2013, 20:52
autor: ikxio
Alexa ja niejako od urodzenia bo babci rodzina z zaboru rosyjskiego byla i takowe szkoly konczyla (roczniki miedzy 1880-1899) Polski jak byli w wieku szkolnym nie bylo i czesto rozmawiac im sie po rosyjsku zdarzalo - wiec cos takiego jak w szkole byl to dla mnie horror

Re: "Czar" PRL-u

Post: piątek 13 gru 2013, 12:18
autor: bungula
Taak, w PRL-u ludzie baardzo się szanowali, byli baardzo ludzcy i z tego powodu wzajemnie się pałowali. W roku sześćdziesiątym ósmym protesty studentów przeciwko cenzurze pacyfikowali robotnicy z oddziałów ORMO, bo władza ludowa sprytnie potrafiła napuścić jednych na drugich. Dość nietypowy wyraz szacunku. :roll:
W PRL-u de facto nie było partii politycznych była tylko jedna „przewodnia siła narodu”, a kilka pomniejszych fasadówek nie miało najmniejszego znaczenia, bo i tak wszyscy dęli w tę samą „trąbę propagandową”, więc protesty nie były polityczne tylko społeczne. Nikt nie był wówczas upolityczniony, protestujący nie należeli do żadnej partii, a jedyną uciążliwością wprowadzenia stanu wojennego nie był brak Teleranka. Nawet jeżeli w tych czasach było się dzieckiem i niewiele jeszcze rozumiało to teraz już dawno się nim nie jest i trzeba mieć świadomość, że były internowania. Gdy ktoś, w środku nocy, siedział w milicyjnej suce i wieziono go leśnym duktem w nieznanym kierunku to nie myślał o Teleranku! tylko o tym, czy od razu dostanie kulę w łeb, czy najpierw pobiją go do nieprzytomności, a potem zastrzelą. Dlatego PRL nie był czarujący ani w cudzysłowie, ani bez. Młodość, owszem, zawsze była, jest i będzie czarująca szczególnie wtedy, gdy już minęła. No, chyba, że należało się do grupy uprzywilejowanych tamtych czasów, wtedy PRL można wspominać z sentymentem, bo żyło się dobrze. Większość społeczeństwa tworzyła komitety kolejkowe i kombinowała, gdzie upolować papier toaletowy, a nieliczni wybrańcy, w przeznaczonych dla nich sklepach, mogli kupować bez kolejki wszystko co chcieli. To zresztą było częścią planu ówczesnych władz. Im bardzie skłócone i podzielone społeczeństwo tym słabsze i dlatego protesty lat siedemdziesiątych tak się kończyły, jak kończyły.

Re: "Czar" PRL-u

Post: piątek 13 gru 2013, 13:22
autor: ikxio
bungula pala to byl nieodzowny atrybut tamtych czasow - choc uwazam, ze czasem niezbedny - ja mieszkalam w dzielnicy gdzie patologia ma sie dobrze do dzis - tyle, ze czesciowo sie w latach 70 przeflancowala do blokow i jednak dzielnicowy z kapowniczkiem i stojkowy z pala byli potrzebni i skuteczni. a dzis to sie czlowiek o zmroku boi wyjsc z domu, a i w bialy dzien lepiej sie trzymac uczeszczanych szlakow - moze nie uwierzycie ja sie balam zejsc przejsciem podziemnym jak nikogo rozsadnie wygladajacego w poblizu nie bylo (inna sprawa, ze kanaly miejskie chyba lepiej wygladaja i pachna jak te przejscia)
a polityka? nic sie za bardzo nie zmienilo - tylko teraz mozna otwarcie ponarzekac

Re: "Czar" PRL-u

Post: piątek 13 gru 2013, 22:27
autor: Alexa
Bungula teraz jest to samo, jesteśmy zniewolenie ekonomicznie, można narzekać otwarcie ale dalej politycy mają się za bogów a reszta narodu to dla nich nic nie warte istnienia.
Czym różni się rzeka od polityka?
Rzekę można oderwać od koryta a polityka nie.
Wcale nie jesteśmy wolni bo zależni od układów, układzików, teraz od unii europejskiej, kiedyś od "narzuconych przyjaciół ze wschodu"
Polska dopiero będzie wolna i niezależna kiedy ktoś mądry w Polsce nie wymyśli jakiejś strasznej broni przed którą będą się trześć amerykańce, zachód i wschód. Oczywiście ktoś z zasadami dla którego ważniejsza będzie ojczyzna niż pieniądze.

Re: "Czar" PRL-u

Post: sobota 14 gru 2013, 02:49
autor: caryca
Za PRL-u mieliśmy jednego "przyjaciela" od którego zależała cała nasz gospodarka. Teraz mamy wielu "przyjaciół" i każdy wbrew założeniom Unii ciągnie do siebie i każe wszystkim podporządkować się do potrzeb swojego kraju.
Mamy wolność, możemy jeździć gdzie chcemy tylko że nie mamy za co ani zdrowia na zagraniczne wojaże.
Na pewno lepiej żyje się młodym, urodzonym tuż przed upadkiem PRL-u i później. Ale to i tak, jak mówi przysłowie "każdy kij ma dwa końce".

Re: "Czar" PRL-u

Post: sobota 28 gru 2013, 12:22
autor: arthrawn
Świat młodych jedyna w miarę młodzieżowa gazeta, w której puszczano historyjki rysunkowe...oczywiście komiksy :) Kajko i Kokosz, Tytus Romek i Atomek...oczywiście też tytuły propagandowe: Kapitan Klos, Kapitan Żbik, i wiele innych...
Alkohol sprzedajemy po 13 :)
Szampon Familijny :) i jego słynna butelka, z której robiło się też łódki :)
Świniobicie u Babci :) czyli cała rodzina jedzie na wieś ;)
Stan wojenny, i patrole wojskowo - milicyjne...cenzura, czołgi...
Obecność żołnierzy radzieckich w wielu miastach...
Służba wojskowa trwająca dłuuugo...
oranżada w woreczkach, wata cukrowa i 1 maj...pochód oraz towarzyszące "pikniki"...
Grochówka była naprawdę wojskowa :)
mundurki w szkole...
tarcze na owych mundurkach :)
klej guma arabska :)
Biała czekolada Tablerone z Pewexu miała niesamowity zapach i smak...ta dzisiejsza nie dorasta jej do pięt :)
Każdy z nas ma inne wspomnienia :)
Teraz coś dla mnie złego i niegodziwego. Tato był żołnierzem zawodowym - zwykły chorąży. Zmarł w 1989r w czasie, gdy toczyły się obrady Okrągłego Stołu, a zmiany jakie miały w Polsce nastąpić dopiero się rysowały.
PRL był jeszcze w miarę silny. Tato zmarł i w domu wizytę złożyła grupa oficerów w tym z-ca dowódcy, szef sztabu oraz oficer polityczny. Chcieli zmusić matkę, aby ojca pochowała po cywilu - bez udziału księdza. Zgody na to nie było, a oni wręcz tego żądali. Pogrzeb odbył się z udziałem księdza, był to pogrzeb katolicki. Dlatego wydano zakaz udziału żołnierzy, kolegów ojca w pogrzebie. A jeśli już chcieli brać w nim udział, nie mogli założyć mundurów. Oprócz tego spotkały nas inne przykrości. Do dziś szanuję tych ludzi, którzy mimo zakazu w pogrzebie brali udział i przyszli w mundurach.
A teraz druga strona medalu...kilka miesięcy później upada PRL, mają miejsce kolejne zmiany i te 3 "qtasy", które naciskały na świecki pogrzeb, siedzą w pierwszej ławce w kościele... :evil: