Strona 7 z 8

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 11:51
autor: Stefano
Niestety z Leosiem jest kiepsko i nie wiem, czy tym razem nie przegramy walki. O 5 rano leżał w kuwecie we krwi, dostał leki, ale nie wiadomo skąd ta krew. Ala pooglądała go z każdej strony i nic nie widać. Dzisiaj jadę z nim do weta, czekam na telefon, kiedy w lecznicy wetka będzie luźniejsza (w weekendy na ogół jest koszmarnie dużo pacjentów).
Wczoraj późnym wieczorem Watson miał albo wylew albo zawał, albo jeszcze coś innego, reanimowałyśmy go prawie do północy pod dyktando wetki, stan się poprawił, ale nadal nie jest za dobrze. Watson trafił do nas pół roku temu, podejrzewamy, że dostał czymś w głowę, nie chodził i nie widział, może teraz to następstwo tamtego stanu. Też zabieram go do weta.

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 16:33
autor: bungula
Dobrze chociaż, że wet nie zrobił sobie dłuższych świąt. Trzymam kciuki za ciebie i chore kociaki :ok:

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 21:00
autor: Sissi
Stefano ,naprawde wspolczuje ...biedne te kociska ,ostatnio same nieszczescia je dotykaja ,zycze zeby los sie odwrocil i zeby koteczki zdrowialy a Ciebie przytulam mocno dzielna dziewczyno ,bez Ciebie te koty by nie mialy zadnych szans ,daj znac co wet powiedzial i jak sie koty czuja .

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 21:11
autor: Stefano
Dzisiaj w lecznicy była masakara, miała być czynna do 13, my wyszłyśmy o 16, a po nas jeszcze z jednym psem byli. Ale za to wieści mam w miarę dobre.
Fortuna nerki ma ok, leczymy pęcherz i początki żółtaczki. Na szczęście po powrocie sama zaczęła jeść, więc odpada karmienie, do podania tylko kroplówki i leki. Ona musi być odsikiwana, ciągnie nogi po postrzale w kręgosłup. Ale jest szansa, że dojdzie do jakiejś sprawności, bo nogi nie są sztywne i czasami próbuje na nie stawać. Druga kotka postrzelona w kręgosłup ma zupełnie sztywne nóżki i szans na chodzenie nie ma.

Leoś dzisiaj trochę lepszy, sam upomniał się o jedzenie i trochę zjadł, potem Aga go nafutrowała płynnym medicare. Jest odwodniony, ale z kroplówkami trzeba uważać, dostaje podskórne i w małych ilościach. Wetka po osłuchaniu stwierdziła, że płyn w osierdziu jest mniej. Tylko serce za wolno pracuje. Ale cały czas mam nadzieję.

Watson po nocnej reanimacji doszedł do normalności. Oczy ma już normalne, troszeczkę zjadł sam, potem Aga go nakarmiła. Krwi zbadać nie mogliśmy, bo dostał dużo leków i wyniki nie byłyby miarodajne. Mamy obserwować. Zrobiliśmy echo serca, no i co wyszło? Oczywiście co mogło wyjść jak nie kardiomiopatia.

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 21:29
autor: Alexa
Stefano musisz być silną osobą, ja czytając co delega kotkom/pieskom nie mogę potem dojść do siebie bo wyobrażam sobie ich cierpienia.

Re: Takie sobie koty...

Post: sobota 27 gru 2014, 21:31
autor: Stefano
Nie wiem, czy jestem silna, ja to wszystko strasznie przeżywam i potem odchorowuję

Re: Takie sobie koty...

Post: poniedziałek 29 gru 2014, 16:12
autor: Stefano
Nie udało się...

Leoś (*)

Re: Takie sobie koty...

Post: poniedziałek 29 gru 2014, 18:04
autor: Alexa
Leoś[*]
Smutno mi :(

Re: Takie sobie koty...

Post: poniedziałek 29 gru 2014, 18:10
autor: ikxio
smutny ten koniec roku :cry:
moje wedrowne tez sie nie pokazuja od dwoch dni - ale pocieszam sie, ze jak nieglodne to czasem nie przychodza.

Re: Takie sobie koty...

Post: poniedziałek 29 gru 2014, 18:54
autor: Sissi
Oj Stefano... :cry: przytulam mocno...

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 30 gru 2014, 08:45
autor: Stefano
Znowu trafił do nas wymrożony kociak, tym razem z działek. Zaklejony koszmarnie, nie je. Wczoraj podczas kroplówki darł się tak niemożebnie, jakbyśmy go zarzynały. Taki z niego histeryk, a na rękach mruczy jak opętany.
Ten poprzedni maluch z mrozu już ma dom :)
Do domu pojechał też Rybak...

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 30 gru 2014, 11:21
autor: bungula
O..., nareszcie jakieś doobre wieści :happycat:

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 30 gru 2014, 12:49
autor: caryca
Stefano, jesteś cudownym przedstawicielem miłośników zwierząt. Bez Twojej pomocy wiele z nich nie miałoby szans na przeżycie. Smutno, że Leo odszedł za Tęczowy Most. Ale pomyśl, dałaś mu tyle serca, wiedział, że jest kochany jak nigdy przedtem, swoje ostatnie dni przeżył szczęśliwy.

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 11:56
autor: Stefano
Do nowego domu pojechał mały pingwinek.

Wczoraj były dwie osoby w sprawie adopcji, ale beznadzieja...

W piątek byłam w lecznicy z rudym Dudusiem, jakiś taki ospały się zrobił, choć cały czas był raczej spokojnym kotem. Okazało się, że ma potworne szmery w płucach, no to oczywiście trzeba było zrobić usg serca. Diagnoza: poważna wada serca. Tak się zestresował tym badaniem, że myśleliśmy, ze nam zejdzie na zawał. Na razie dostał komplet leków, jest trochę lepiej.

Natomiast rudy Sherlock, będzie musiał przejść ponowną operację, znowu zrobił mu się ogromny krwiak w brzuchu, który trzeba będzie usunąć...

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 12:01
autor: Alexa
O rety, biedulki ale mam nadzieję że pod twoją opieka kotki zostaną wyleczone i tego życzę.

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 12:02
autor: Stefano
Staramy się ile możemy, ale niestety nie wszystkie da się wyleczyć :(

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 14:12
autor: bungula
Oby się Pingwinkowi udało, trzymam kciuki :ok: i za resztę nieszczęśników też.

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 14:20
autor: Sissi
Stefano ,robisz co mozesz zeby te biadactawa ratowac wiadomo ze nie wszystkie da sie uratowac niestety ,serce peka jak sie czyta ze tyle zrobilas ratowalas a tu i tak kociak nie ma szans ....ehh...to cierpienie i choroby tych bezbronnych istot jest tak wielkie ze wiele razy juz chcialabym pojsc i zlapac jedego i drugiego gnoja i zrobi to amo co zrobili biednemu kotu ,psu . Podziwiam Cie Stefano i podziwiam Tobie podobne osoby za to poswiecenie i ogromne serce ,jestes wielka :buk2:

Re: Takie sobie koty...

Post: wtorek 27 sty 2015, 14:25
autor: Stefano
Byłam też z Holmsem, to starszy kocur, chyba był katowany, bo bardzo się boi ludzi.
Nerki na usg w ogóle nie przypominają nerek, ale o dziwo wyniki nerkowe całkiem dobre.
Ma też coś z drogami moczowymi, weci nie umieli tego odczytać, filmik z usg wysłali do jakiegoś profesora.

Re: Takie sobie koty...

Post: niedziela 10 maja 2015, 09:36
autor: Stefano
Jethro pewnie miał kiedyś dom, miał kiedyś ogon, zapewne miał też zdrowe nerki i serce. Nie wiemy co się mogło wydarzyć, ale faktem jest, że wszystko co miał już dawno jest wspomnieniem. Został zauważony na ulicy przez dziewczynę, której kocia bieda nie jest obojętna. I w ten sposób trafił do naszej Fundacji. Przypuszczamy, że miał kiedyś jakiś wypadek, ponieważ nie ma ogona. Lecz groźniejszy jest fakt, że jego serce jest przemieszczone i obrócone. Miał ropnia na płucach, ale to udało się już wyleczyć. Niestety ma bardzo chore nerki i aktualnie anemię. Dostaje leki, kroplówki, ale czy to pomoże?

Jethro jest bardzo miłym kocurkiem, kiedyś musiał być bardzo duży, teraz jest dużym chudziakiem, na szczęście na razie apetyt mu jeszcze w miarę dopisuje, ale jak długo? Ma problemy z tylnymi łapami, plączą mu się trochę przy chodzeniu - to wynik jego stanu zdrowia.
Przy podawaniu leków jest grzeczny, choć czasem warczy jak pies, gdy mu się coś nie spodoba. Lubi głaskanie i leżenie na kolanach. Inne zwierzęta go nie interesują, najbardziej interesuje go jego własna klatka, to jest jego azyl, do którego sam biegnie i wskakuje. Tam czuje się bezpiecznie i może odpoczywać. Ten sterany życiem i chorobą kocur nareszcie może odpocząć, przy pełnej misce, na kocyku i w cieple. Nie musi się już błąkać głodny i chory po ulicy.

Bardzo proszę o kciuki za niego, aby jeszcze choć trochę mógł pożyć w spokoju...