Strona 2 z 6

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: niedziela 18 lis 2012, 13:44
autor: Alexa
Widać że ma jak pączek w maśle, a że drań?wszystkie koty to dranie :lol:

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: niedziela 18 lis 2012, 14:34
autor: bungula
Ale jaki piękny drań Obrazek

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: niedziela 18 lis 2012, 18:31
autor: Fonsitos
Jakie cudo, te zębiszcza piękne i oczy... No ale na razie Mała Mi, drugi kot to coraz dalsza perspektywa, a tak by mi się chciało :)

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: niedziela 18 lis 2012, 19:14
autor: bungula
Fonsi, są jeszcze 3 kocurki do wzięcia (patrz ogłoszenie) bardzo łagodne i zsocjalizowane.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: środa 21 lis 2012, 13:44
autor: ikxio
u mamy w klatce trzy psy i teraz lacznie z Mrunia piec kotow - na 12 mieszkan

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: środa 21 lis 2012, 14:26
autor: Fonsitos
Jak Mrunia po podróży? Jak się dogadujecie z rezydentem mamy?

Edit: już przeczytałam w innym wątku.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: poniedziałek 31 gru 2012, 15:47
autor: Pomyloona
Spotykam dużo kotków, na wsi można je zobaczyć dość często. Czasami wspaniałe okazy, szylkrety, białaski. Ostatnio widziałam pięć kociaków jednego dnia: szylkreta, białego z czarnym ogonem i czarnym uchem, białego w czarnej "masce i pelerynie", rudego w ciemniejsze paseczki i około czternastoletnią burą koteczkę sąsiadów, urocze stworzonko, nie ma jednej nogi i jedno oko niesprawne.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: czwartek 24 sty 2013, 18:52
autor: olga
Klika dni temu usłyszałam przepiękne zdanie :)
Moja znajoma po fachu miała yorka, ale piesek okazał się agresywny w stosunku do jej małego dziecka i wyjechał mieszkać do rodziców czy teściów, gdzie zresztą czuje się znacznie lepiej. Ale koleżance niezbyt podobał się dom bez zwierzaka więc wzięła kota bo mniej absorbujący a i wychowywany z dzieckiem od maleńkości będzie je dobrze znosił. I właśnie spotkałam ją i gadu-gadu a ona w pewnej chwili mówi: "wiesz co olga, ja sobie nie zdawałam sprawy co to znaczy kot w domu!"
No po prostu cudnie :) Dodam, że koleżanka stała się nieco monotematyczna i o kocie może duuużo i dłuuugo :P

Ma pięknego rudego jak Maja czystej rasy Ukochanego Dachowca.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: czwartek 24 sty 2013, 19:17
autor: Sissi
Olga bo koty robia cos tajemniczego z nami ludziami ,jak raz spojrzysz sie w kota oczy to juz przepadasz na zawsze wmilosci do nich . Co zauwzylam tez ze bardzo duzo ostatnio facetow chwali sie swoimi kotami ,gdzie wydawalby sie wg .wielu ze to oznaka zniewiescienia ale dla mnie taki facet jest wlasnie bardziej meski niz ten co pakuje na silowni ;)

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: czwartek 24 sty 2013, 19:31
autor: Alexa
Sissi ja mam na kółku przyrodniczym zapisanych więcej chłopców niż dziewczynek.Dziś oglądali z zaciekawieniem film o kotkach.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: piątek 25 sty 2013, 17:04
autor: Rakolka
Alexa już sobie wyobrażam te dzieci 'patrz, a ta znowu o tych kotach' haha.
Ja niestety nie spotykam kotów .. koleżanka ma, zresztą widziałyście na zdjęciach. Poza nią.. hm, Jeszcze jak byłam mała i jeździłam co weekend do dziadków tam było zawsze pełno kotów.. zawsze chciałam jednego do domu zabrać, ale niestety mama się nie zgadzała. Natomiast tam miałam pełną frajdę, wynosiłam im szynki, wędliny, kupowałam jakieś smakołyki i przywoziłam. (tylko wtedy nie byłam taka świadoma co do żywienia kotów, na szczęście tamte koty to podwórkowce, żyjące na dachach, strychach, łapiące tam myszki). Ostatnio jak odwiedziłam babcię pokazały się dwa.. mamusia z córeczką, białe z łatkami szarymi, słodziaki. Poza tym jakoś wokół nie ma kotów.. nawet tych przy parkingu nie widuję.. boje się, że coś im się stało,ale wolę o tym nie myśleć. Mam nadzieję, że siedzą ciągle w swojej norce. (pod sklepem, na pewno idą tam jakieś rury, więc mają dość ciepło i są dokarmiane przez panie ze sklepu).

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: piątek 08 lut 2013, 18:31
autor: olga
Ja wiem, że dzikie, ginące, nie wolno itd... ale chciałabym tak...
Obrazek

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: piątek 08 lut 2013, 18:37
autor: Alexa
Fajne, ja też bym tak chciała mieć.
A dzisiaj idąc z pracy wypatrzyłam kotka podrostka na okinie na parterze-tygrysek z białym.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: piątek 08 lut 2013, 19:21
autor: Sissi
ja tez ja tez ja tez takiego kota chceeeeeee!

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: wtorek 19 mar 2013, 20:48
autor: Aga
Moja koleżanka ma kota, dość wiekowego, wychodzącego. Kupiła maluszka brytyjskiego liliowego. Hodowczyni sprzedała jej go w wieku 8 tygodni. Pomieszkał u nie nie cały miesiąc i 3 dni temu okazało się, że kotek jest chory na kaliciwirozę. Zaraził się od kota staruszka. Wetka powiedziała, że kotek był za szybko zabrany od mamusi i szczepienia jeszcze w pełni nie zadziałały.
Zastanawiam się dlaczego hodowczyni sprzedała kota w tak młodym wieku? Czy nie miała już na ego utrzymanie?

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: wtorek 19 mar 2013, 20:53
autor: olga
Raczej nie chciała już łożyć na jego wychowanie...

Mam nadzieję, że kociak wyjdzie z tego obronną łapką.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: wtorek 19 mar 2013, 21:16
autor: Alexa
I pewnie następny miot był już w drodze.
Kciuki za koteczka.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: środa 20 mar 2013, 14:24
autor: Aga
Sampoczucie kotka lepsze, ale pyszczek zaatkowany i ropa nie schodzi. Dobrze że zaczął jeść. 2 razy dziennie dostaje antybiotyk, biedny maluszek. Ta hodowczyni to chyba pseudohodowczyni :evil:

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: środa 20 mar 2013, 19:10
autor: Alexa
Aga biedny maluszek, dalsze kcuki za powrót do zdrowia maluszka.Może warto wspomóc działanie antybiotyku jakims preparatem podnoszącym odporność np zilexis, sconsumode czy innym.

Re: Koty wkoło nas, niekoniecznie nasze.

Post: środa 20 mar 2013, 19:23
autor: Aga
Nie wiem co kotek dostaje oprócz antybiotyku, zapytam jutro koleżanki