Jako świeżo upieczony "tata" Bazyla i mającej 2 lata i 5 miesięcy córeczki Olivi, muszę dołożyć w temacie swoje przysłowiowe 3 grosze...
Jak wiadomo, wspominałem w poście na powitanie - córkę wychowujemy w szacunku i miłości do zwierząt. I w relacjach ze zwierzętami zza okna jest bardzo fajnie. Natomiast relacje z Bazylem to już inna sprawa. Od 2 tygodni kotek jest z nami. Myślałem, że takie dziecięce "podniecenie" obecnością sierściucha w domu potrwa 3 góra 4 dni. Olivia jak tylko wstanie, biegnie i szuka Bazyla. Ich relacje są skomplikowane. Zaznaczam, że nigdy kotek nie jest sam w pobliżu małej. Bawią się godzinami...nieraz muszę kota chować, aby odpoczął...ale nieraz pojawia się element agresji...z obu stron...minuty tłumaczenia, że kotem mały, bezbronny...
Mimo pojawiania się ostrych momentów, kot nie zrażony szuka z Olivką kontaktu. Sami wiecie jak kociak się wypręża i w pozycji "tofika" czy "Dzwonnika z notre dame", na paluszkach zbliża się i czeka na zabawę...
Z tych relacji jestem bardzo zadowolony. Jest też druga strona medalu...wpadają do nas inne dzieci. Starszy od Olivki - Nikodem - syn siostry mojej lepszej połowy - dziecko bardzo agresywne - starszy o 3 miesiące - od 2 lat bije regularnie moją córcię - tylko my reagujemy na to zachowanie - mama ma to w "piz...ni" i nawet słowem nie powie...zresztą jak można jednym tonem powiedzieć - Niko jedzenie na stole - nie bij Olivki...długa historia...Kota jak zobaczył, Olivka bardzo chciała się pochwalić - Niko zobaczył Bazyla i rzucił się na niego całym ciężarem ciała!!!! 5 centymetrów i Bazyla by nie było...ja zapowietrzony, Olivka wystraszona, Niko w 7 niebie a mama jego na moją uwagę o zachowaniu - przecież to tylko kot...a podobno dziewczyna lubiła zwierzęta...
Niestety, gdy Niko przychodzi do domu, pilnujemy jak zawsze naszą córcię a kotek idzie do strefy "zero" gdzie jest bezpieczny...ciekawostka jest taka, że jak go już słyszy (charakterystyczny tupot) Bazyl ewakuuje się sam..."cfana" bestia...
Drugie starsze dziecko - prawie 4 latka - zafascynowane kotkiem i bez problemu bawią się z kociakiem...
Ile znaczy wychowanie dziecka przez rodziców
zresztą Bazyla obecnie też wychowujemy...
Kiedyś myślałem o dogoterapii - i jest to dla mnie nadal otwarta karta, która mam nadzieję zrealizuję...a z drugiej strony, aspekt posiadania kotka jest dla każdego chyba bardzo pozytywne i terapeutyczne
zresztą liczę na to bardzo...
Podsumowując...cieszę się, że dla dziecka mojego kotek jest żywą istotą i coraz bardziej staja się dla siebie bliżsi...
mam tylko nadzieję, że nie podjada Bazylowi kocich przysmaków